9 Grudnia Rozdział 86/90 ,,8.?, Przecież razem ze mną jest nas 7. * odparła zaskoczona a ja znów zaczęłam się śmiać. Tak Laura Marano nigdy nie usłyszała słowa na Twój temat. Wstałam nie odpowiadając już na żadne zapytanie, odpowiedź bądź cokolwiek, opuszczając biedną Laure, nie dane jej było żeby się dowiedzieć…..'' By Olivia Holt

Perspektywa Rossa




-Przypomnisz sobie mnie, obiecuje Ci to przypomnisz sobie kim był dla Ciebie Ross lynch, a wtedy pożałujesz...



-Już żałuje * odparła wrednie, oparłem drugą dłoń


na wysokości jej głowy.



-Czego żałujesz? * odparłem mając wielką nadzieję



-Tego że kiedyś ponoć uważałam Cię za wielką miłość.



-Jeszcze się zdziwisz że nim będę * odparłem po czym spojrzałem w jej oczy po raz ostatni. Otworzyłem drzwi i wybiegłem z jej pokoju. Po drodze jakieś dziewczyn zatrzymywały mnie by pogadać. Olewając każdą po kolej zmierzałem do swego domu. Na mojej drodze stanęła nie kto inny jak Olivia Holt.



-Cześć przystojniaku!!! * powiesiła mi się na szyj po czym mocno mnie do siebie przytuliła.




-No cześć Oli * odparłem puszczając ją i idąc przed siebie, ale ona jak na złość szła za mną.



-Czyżby nie udała Ci się rozmowa z Laurą>? * zaśmiała się, zatrzymałem się i spojrzałem na nią.



-To nie jest zabawne



-Oj wcale nie śmieje się z tego, śmieję się z tego że ona nie ma zielonego pojęcia kim ty jesteś, za to ty kochasz ją ponad życie.




-Zdobędę ją, jeszcze przypomni sobie o mnie.



-Ross Kochanie, cała 6 próbowała, a ona tylko nie nie nie, nie  chce tego wiedzieć… Nie lepiej będzie jak nie będę wiedzieć…



-Skąd to wiesz?



-Bo ja też ją odwiedziłam. Twoja głupia 6 przyjaciół stwierdziła że opowiedzą o sobie ale nic nie mrukną na twój temat……



 

Kilka miesięcy wcześniej opowieść Olivii…..




-Weszłam właśnie do jej pokoju. Spojrzała na mnie, ledwo podnosząc głowę, po czym z westchnęła.



-Jesteś moją pielęgniarką? * odparła a ja zaśmiałam się.



-Chyba się za mocno narajałaś lekami, sądzisz  że takie młode dziewczyny są pielęgniarkami?



-Musiałaś aż tak jej odpowiedzieć?! * odparł

wkurzony Ross



-Ross!!, jesteś miłością mojego życia, myślisz że to fajnie patrzeć jak facet życia ogląda się za inną.? * widząc jego minę zaśmiałam się * Przecież ty to teraz będziesz oglądał na okrągło…



-Co chcesz przez to powiedzieć?



-Przestaniesz mi przerywać>? * odparłam kontynuując….



-To kim jesteś?. Zapytała mnie Laura.




-Twoją przeszłością * odparłam chichrając się i siadając jej na łóżku, ona lekko się wystraszyła jednak nic nie rzekła. Więc zaczęłam  temat… * Przeszłością której nie chcesz znać, a ja jako Twoja dobra…. Powiedzmy znajoma, bo nie zaliczam się do tej głupiej grupy…



-Czemu ich tak nazywasz?



-Bo do waszej 8 nie da się dostać, w żaden sposób!!!



-8.?, Przecież razem ze mną jest nas 7. Odparła zaskoczona a ja znów zaczęłam się śmiać. Tak Laura Marano nigdy nie usłyszała słowa na Twój temat. Wstałam nie odpowiadając już na żadne zapytanie, odpowiedź bądź cokolwiek, opuszczając biedną Laure, nie dane jej było żeby się dowiedzieć…..

 


Teraz :


-Nigdy nie usłyszała słowa na Twój temat, jestem

pewna że żadne nie wspomniało na Twój temat, nawet kiedy wróciłeś. Ona dzisiaj na waszym zdjęciu króla i królowej balu zobaczyła was razem. A zresztą przecież była taka szczęśliwa jak się z nią przywitałeś.



-Przeginasz Olivia, przeginasz.



-Nie Rossi to nie ja przeginam tylko Twoja paczka * przybliżyła się do mnie i przejechała dłonią po mojej koszulce. *Przeginają najbliższe Ci osoby, przeginają Twojej psia psi i psie ciele * odparła dziecinnym głosem po czym przejechała po mojej twarzy * Teraz będziesz patrzeć jak dziewczyna którą kochasz jest w ramionach innego i wierzy w to że to on jest jej pierwszą miłością Noah.



-Nie, nie prawda zdobędę ją



-Jak!, ona Ross nie chce Cię znać ona nie chce wiedzieć kim byłeś!!!!



-Jakoś uda mi się wywrócisz jej świat do góry nogami!!



-jedyne co możesz obrócić to Maie, która od początku się w Tobie buja * odparła śmiejąc się, wspięła się na palcach po czym pocałowała mnie w policzek, by później odwrócić się na pięcie i wrócić stamtąd skąd przyszła….