Rozdział 21/30 ,,W sobotę mam wyścig a jeszcze nie testowałam samochodu!! '' By Laura Marano


Perspektywa Rick 




-A to nie wiecie że Laura oprócz tego że jest modelką ściga się w rajdach samochodowych.



-Chyba kurwa autkiem na baterie * odparł Ross. Ale tylko nas to rozśmieszyło żadna dziewczyna się nie chichrała. Ah one nie znają się wcale na dobrych żartach.



-Laura jest najlepsza w swojej kategorii wiekowej * odparła dumna z niej Maia.



-Tak w wieku 5 lat i aucie na akumulator * odparł dalej Ross.



-Dobre stary * odparłem przybijając piątek z Rossem.



-Macie * odparła Laura uderzając Rossa w klatkę piersiową. Spojrzeli na siebie uśmiechając się łobuzersko.



-Ałć * odparł uśmiechając się do niej łobuzersko.



-Macie bilety na mój wyścig w sobotę, żeby nie było że jestem wredną przyjaciółką. Chodź Rick na lekcji * odparła łapiąc mnie za rękę i ciągnąc do szkoły.



-Że co!!! * odparłem jednocześnie wraz z trójką moich przyjaciół. Maia, Rydel i Ralfim.



-A no tak nie wiecie. Oprócz kary w kozie po godzinie na dzień, zostaliśmy wywaleni z listy najlepszych uczniów, nie możemy grać w kosza przez cholera wie ile, i  jeszcze ja jestem w parze z Laurą. A Ross z Vanessą. To wszystko przez to że nie potrafimy się dogadać * odparłem, a my padliśmy na twarz. Dosłownie, oni zostali wymienieni parami?. Co kurwa…..?



Perspektywa Laury




Pierwsza nasze lekcja, to lekcja teatru, sorry ale dla mnie to nie była dobra lekcja. W ostatnim czasie całe może życie to pasmo teatru a jeszcze do tego teraz to. Może i bym się nie interesowała tym, gdyby nie to że nauczycielka odparła.



-W tym Roku zamierzamy na zakończenie wystawić pierwszą część High School Musical. Jak już wspomniałam drugiej grupie. Potrzebni są mi artyści. A dokładnie Troy, Gabriela, Sharpey, Ryan, Chad, Tylor, Keyss, Nauczyciel Sportu, Nauczycielka teatru, Tancerze, muzycy. No pełno ludzi. Jeśli kogoś proponujecie zgłaszajcie się.  Nie powiem mam już kilku chętnych. Właściwie to nominacje.



-Ciekawe co za debile się zgłosili * odparłam do Ricka a ten się zaśmiał. Czułam że ta zmiana par na dobre mi zrobi. Spojrzałam na Vanesse która także była zadowolona w towarzystwie Rossa. Czemu od dawna nie dostałyśmy tych o to partnerów>??



-Kilka osób kto? * zapytała nasza koleżanka z klasy.



-To znaczy  Maia Mitchell, Vanessa Cullen, Laura Marano, Rick Coll, Ellithon Ralffi, Rocky Max, Ross Lynch I Rydel Son….  *mówiła coś dalej ale nie słuchałam że kurwa co?



-Że co?! * zapytaliśmy całą czwórką.


-Kto był na tyle mądry by nas zgłosić>? * odparłam wściekła * Już teraz mam godzinę kozy nie mam życia towarzyskiego go siedzę w tej budzie!. A kiedy zdjęcia, albo wyścigi?. W sobotę mam wyścig a jeszcze nie testowałam samochodu!! * pożaliłam się na głos.



-Sadzę Laura że dasz radę, tak jak i wasza trójka. A w ten piątek przyjdziecie na przesłuchanie na którym wybiorę odpowiednie osoby.



-Ja nie mam czasu, jestem po południami zajęta * odparła Van.



-Czym?, ty przecież nie masz randek.? * odparł Rick śmiejąc się z niej.



-Nie Twój interes, proszę Pani?



-Nie w żadnym wypadku z was nie zrezygnuje * szkoda kurwa, odparłam w myślach ale nie mogłam tego powiedzieć głośno. * Każdy z was może przygotować piosenkę albo ja sobie wylosuje i karaoke. Co wy to.



-Mnie to obojętne * odparł Ross. Spojrzałam na niego, chociaż nie powinnam, może on coś pił?. Dobrze się czuje? Przecież piątek jest jutro. Nie zdecydowanie ma gorączkę



-Jeśli miała bym zagrać przy boku Rossa zgłaszam się * odparła kolejna jego fanka. Odkąd dostaliśmy po dupie, tylko on ma jakoś z górki to strasznie niesprawiedliwe.  Vanessa oparła się  o stolik i szepnął mi na ucho.



-Rozumiem że damy  im popalić? * odparła a ja spojrzałam na nią uśmiechając się bezczelnie.



-Dowiedzą się kim naprawdę jesteśmy.* odparłam pokazując rząd białych zębów. Vanessa zaczęła się śmiać. A ja zaczęłam coś notować w swoim zeszycie. Teraz na bank nie będą mnie chcieli do nowej roli.



Perspektywa Ralfiego



Stałem na parkingu i paliłem faje. Czekałem na resztę, wiedząc że dobrą godzinę będę czekał przez ich kozę. Rocky gdzieś zaginał w akcji. A ja zastanawiałem się  co ze sobą zrobić. Może pójdę na piechotę do domu.?. Właśnie miałem taki plan kiedy zjawiła się Rydel. Widząc ją z tym kolesiem szklak mnie trafił. Dlatego bez wcześniejszego zastanowienia chwyciłem ją za dłoń i przyciągnąłem do siebie. Fajkę upuściłem na ziemie. Trudno jest tego warta.



-Co ty do diabła robisz? * zapytała dziewczyna



-Puść ją



-Spierdalaj stąd, mam do pogadania z nią * odparłem do jej kolesia, a ten zaczął się cofać i przepraszać. Rydel zaczęła mi się wyrywać. Jednak mocniej ją do siebie przyciągnąłem.











-No i co zrobisz Ralffi? * zaśmiała mi się prosto w twarz



-A co byś chciała?



-Ralffi puść mnie to nie ma sensu * odparła ale ja znów chwyciłem ją za dłoń.



-Pierwszego dnia kiedy Cię ujrzałem chciałem to zrobić * odparłem po czym musnąłem jej usta, albo miałem cholerne szczęście, albo po prostu ona też to czuła bo odwzajemniła pocałunek. Całowała namiętnie, tak jak powinien wyglądać nasz pierwszy pocałunek. * To co teraz dasz mi kurwa szanse?



-Jednemu ze szkolnych łobuzów..?, ależ oczywiście że tak * odparła zakładając mi swoje ręce na szyje i całując raz jeszcze, tym razem był to długi pocałunek którego nikt i nic nie przerwało…..