Perspektywa Rockego
Był wieczór w końcu wszyscy wróciliśmy ze szkoły. Wpadliśmy do domu Rossa jak stado
nienajedzonych dzieci. Wszyscy wpadliśmy do kuchni i ściganie do lodówki. Ralfi
zabrał mleko. Ross Sok, a ja chleb tostowy.
-Trzymasz chleb tostowy w lodówce? * spytałem blondyna
który wypijał całą zawartość soku.
-Tak, a co? * zapytał, ale olałem sprawę i wyciągając ser
i szynkę zacząłem robić tosty. Oczywiście nie skończyło się na legalnej porcji
dla mnie musiałem zrobić wszystkim. I kiedy tak siedzieliśmy a właściwie
graliśmy w bijatykę zaczęliśmy nudny podstawowe tematy.
-Ile zaliczyłeś ? * zapytał Ralfi, Rossa
-Co>? * spytał nie co zły.
-No ile zaliczyłeś lasek. Stary w szkole jesteś uważany
za Boga, za Playboya. Za Laurę w męskiej wersji.
-Co ty pierdolisz Ralffi? * spytał pijąc tym razem cole.
-No tak, stary on ma racje. Jesteś w tej szkole Bogiem. A
to że nie znalazłeś się w tej liście, to dla Ciebie nie ziemska sytuacja. Każda
laska zwraca na Ciebie uwagę * odparłem patrząc na kumpla. Ross zmierzył mnie wzorkiem.
Wyciągnął jakieś bilety z kieszeni. Po czym położył na ławie.
-No właśnie a pro po dziewczyn. Laura strasznie mi się
spodobała, co ty na to żebym się z nią umówił>? * zapytał Rick. Spojrzeliśmy
na Rossa i automatycznie wszyscy wstaliśmy by go powstrzymać.. Rick tylko się
zaśmiał.
-Wiedziałem stary * odparł dalej się śmiejąc * Bujasz się
w Laurze, stary to już nie zauroczenie * odparł a Ross trzymany przeze mnie
przemówił.
-A co gdybym zaliczył Vanesse. Ma tak śliczną dupcie że
gdybym tylko w nią wszedł…. * odparł przez co teraz Rick wstał i chciał mu
zapierdolić. Nie zdążył bo Ralffi go potrzymał.
-Przecież nie będzie się lać o laskę. Ludzie! * odparłem
wkurzony, więc Ross i Rick usiedli powrotem. * Wiadomo że obaj bujacie się w
nich, ale one was nie chcą. Laura odkąd zerwała z Leonem nie umawia się na
randki. A Van ciągle kłamie byś był zazdrosny Rick. Dzisiaj nam oświadczyła że
jest z Rossem. * odparłem a Ralfi wraz z Rossem zaczęli się chichrać.
-Tak wgl to całowałem się z Rydel. * odparł Ralffi przez co nasz temat się
zakończył. Patrzyliśmy zaszokowanie na niego i nie wiedzieliśmy co mu
odpowiedzieć…….
Perspektywa Ricka
Jak co rano czekałem w szkole na Laurę. Ta zmiana dałam
nam po palić. Tęskniłem już za tym że to Vanessa codziennie rano przychodziła
by mnie męczyć. Co rano dostawałem od niej kanapki grafik dnia i marudziła jaki
ten dzień jest beznadziejny bo ona jest ze mną. Dzisiaj miało nie być inaczej.
Jednak zamiast Laury pojawiła się ona. Jak zawsze perfekcyjnie pomalowana
śliczna i szła prosto w moje ramiona, Rozejrzałem się gdzie Laura?, przecież
one chodzą zawsze parami zawsze razem.
-Hej
-Hej
-Co jest?
-Gdzie Twoja przyjaciółka?
-Która.>?
-Ta której nie ma na liście.
-Bardzo zabawne Rick bardzo zabawne, nie masz czasem
ochoty iść zapalić>?
-Nie chciwiałbym przebywać nie co czasu z Tobą. Czemu
jesteś tak ubrana?
-haha, dobry dowcip. Nie musisz wiedzieć czemu jestem tak
ubrana. * powiedziała olewając mnie i
idąc przed siebie
-Ale to nie jest dowcip to co dzień ze mną?
-Nie
-Ej
-no nie
-Ale dlaczego
-Bo mi nie wolno * Złapałem ją za ramie po czym
pociągnąłem w swoją stronę. Vanessa była podobnego wzrostu jak ja dlatego też
prawie sykaliśmy się nie tylko naszymi ciałami ale również nosami.
-Doskonale wiem że Ci się podobam.
-Przeczytałeś to w jakimś katalogu młodzieżowym?
Perspektywa Laury
Następny dzień. Pora wcielić plan w życie. Szłam w stronę szkoły. Wszystkie oczy były zwrócone na mnie. No i o to mi chodzi. Miałam wejść do szkoły i poszukać Ricka, ale ktoś mnie chwycił za dłoń i pociągnął w swoją stronę. Patrzyliśmy sobie w oczy. Robiło mi się strasznie gorąco.
-Jak ty wglądasz, chcesz wylecieć z tej szkoły czy co? *
zapytał mnie a ja zaśmiałam się.
-Zobaczysz * puściłam do niego oczko, wyciągnęłam dłoń w górę.
Przybił mi piątkę a ja ominęłam go i poszłam do środka szkoły. Rzedł za mną
mimo wszystko byłam w totalnym szoku. Wszyscy się na mnie gapili, a Ross Lynch
znów mnie dogonił i chwycił za rękę. * Nie masz czasem iść na fajkę>?*
zapytałam znów go zlewając i idąc w stronę klatki schodowej gdzie czekali na
nas Rick i Vanessa. Ale Ross nie podpuszczał znów chwycił mnie za dłoń ciągnąc
w swoją stronę. Wpadłam w jego ramiona. Mało brakowało, pomyślałam oddychając
ciężko. Co on do diabła robi>? * Co ty do diabła robisz.
-Patrz i się uczy ! * zaśmiał się wskazując mi na Ricka i
Vanesse. Droczyli się patrząc sobie w oczy droczyli a ja stałam i patrzyłam na
to jak idiotka. Aż w końcu Rick musnął usta Vanessy.
-Widzisz?, oni potrafią się dobrze bawić * odparł mi Ross
do ucha. Zerknęłam na niego, aż zorientowałam się że stoję za blisko, odsunęłam
się od niego i szłam w kierunku. Zakochanych.