Rozdział 22/30 ,,-Trzymasz chleb tostowy w lodówce? '' By Rocky ''


Perspektywa Rockego




Był wieczór w końcu wszyscy wróciliśmy ze szkoły.  Wpadliśmy do domu Rossa jak stado nienajedzonych dzieci. Wszyscy wpadliśmy do kuchni i ściganie do lodówki. Ralfi zabrał mleko. Ross Sok, a ja chleb tostowy.



-Trzymasz chleb tostowy w lodówce? * spytałem blondyna który wypijał całą zawartość soku.



-Tak, a co? * zapytał, ale olałem sprawę i wyciągając ser i szynkę zacząłem robić tosty. Oczywiście nie skończyło się na legalnej porcji dla mnie musiałem zrobić wszystkim. I kiedy tak siedzieliśmy a właściwie graliśmy w bijatykę zaczęliśmy nudny podstawowe tematy.



-Ile zaliczyłeś ? * zapytał Ralfi, Rossa



-Co>? * spytał nie co zły.



-No ile zaliczyłeś lasek. Stary w szkole jesteś uważany za Boga, za Playboya. Za Laurę w męskiej wersji.



-Co ty pierdolisz Ralffi? * spytał pijąc tym razem cole.



-No tak, stary on ma racje. Jesteś w tej szkole Bogiem. A to że nie znalazłeś się w tej liście, to dla Ciebie nie ziemska sytuacja. Każda laska zwraca na Ciebie uwagę * odparłem patrząc na kumpla. Ross zmierzył mnie wzorkiem. Wyciągnął jakieś bilety z kieszeni. Po czym położył na ławie.



-No właśnie a pro po dziewczyn. Laura strasznie mi się spodobała, co ty na to żebym się z nią umówił>? * zapytał Rick. Spojrzeliśmy na Rossa i automatycznie wszyscy wstaliśmy by go powstrzymać.. Rick tylko się zaśmiał.



-Wiedziałem stary * odparł dalej się śmiejąc * Bujasz się w Laurze, stary to już nie zauroczenie * odparł a Ross trzymany przeze mnie przemówił.



-A co gdybym zaliczył Vanesse. Ma tak śliczną dupcie że gdybym tylko w nią wszedł…. * odparł przez co teraz Rick wstał i chciał mu zapierdolić. Nie zdążył bo Ralffi go potrzymał.



-Przecież nie będzie się lać o laskę. Ludzie! * odparłem wkurzony, więc Ross i Rick usiedli powrotem. * Wiadomo że obaj bujacie się w nich, ale one was nie chcą. Laura odkąd zerwała z Leonem nie umawia się na randki. A Van ciągle kłamie byś był zazdrosny Rick. Dzisiaj nam oświadczyła że jest z Rossem. * odparłem a Ralfi wraz z Rossem zaczęli się chichrać.



-Tak wgl to całowałem się z Rydel.   * odparł Ralffi przez co nasz temat się zakończył. Patrzyliśmy zaszokowanie na niego i nie wiedzieliśmy co mu odpowiedzieć…….

 

Perspektywa Ricka




Jak co rano czekałem w szkole na Laurę. Ta zmiana dałam nam po palić. Tęskniłem już za tym że to Vanessa codziennie rano przychodziła by mnie męczyć. Co rano dostawałem od niej kanapki grafik dnia i marudziła jaki ten dzień jest beznadziejny bo ona jest ze mną. Dzisiaj miało nie być inaczej. Jednak zamiast Laury pojawiła się ona. Jak zawsze perfekcyjnie pomalowana śliczna i szła prosto w moje ramiona, Rozejrzałem się gdzie Laura?, przecież one chodzą zawsze parami zawsze razem.



-Hej



-Hej



-Co jest?



-Gdzie Twoja przyjaciółka?



-Która.>?



-Ta której nie ma na liście.



-Bardzo zabawne Rick bardzo zabawne, nie masz czasem ochoty iść zapalić>?



-Nie chciwiałbym przebywać nie co czasu z Tobą. Czemu jesteś tak ubrana?



-haha, dobry dowcip. Nie musisz wiedzieć czemu jestem tak ubrana. * powiedziała  olewając mnie i idąc przed siebie



-Ale to nie jest dowcip to co dzień ze mną?



-Nie



-Ej



-no nie



-Ale dlaczego



-Bo mi nie wolno * Złapałem ją za ramie po czym pociągnąłem w swoją stronę. Vanessa była podobnego wzrostu jak ja dlatego też prawie sykaliśmy się nie tylko naszymi ciałami ale również nosami.



-Doskonale wiem że Ci się podobam.



-Przeczytałeś to w jakimś katalogu młodzieżowym?


Perspektywa Laury




Następny dzień. Pora wcielić plan w życie. Szłam w stronę szkoły. Wszystkie oczy były zwrócone na mnie. No i o to mi chodzi. Miałam wejść do szkoły i poszukać Ricka, ale ktoś mnie chwycił za dłoń i pociągnął w swoją stronę. Patrzyliśmy sobie w oczy. Robiło mi się strasznie gorąco.



-Jak ty wglądasz, chcesz wylecieć z  tej szkoły czy co? * zapytał mnie a ja zaśmiałam się.


-Zobaczysz * puściłam do niego oczko, wyciągnęłam dłoń w górę. 




Przybił mi piątkę a ja ominęłam go i poszłam do środka szkoły. Rzedł za mną mimo wszystko byłam w totalnym szoku. Wszyscy się na mnie gapili, a Ross Lynch znów mnie dogonił i chwycił za rękę. * Nie masz czasem iść na fajkę>?* zapytałam znów go zlewając i idąc w stronę klatki schodowej gdzie czekali na nas Rick i Vanessa. Ale Ross nie podpuszczał znów chwycił mnie za dłoń ciągnąc w swoją stronę. Wpadłam w jego ramiona. Mało brakowało, pomyślałam oddychając ciężko. Co on do diabła robi>? * Co ty do diabła robisz.



-Patrz i się uczy ! * zaśmiał się wskazując mi na Ricka i Vanesse. Droczyli się patrząc sobie w oczy droczyli a ja stałam i patrzyłam na to jak idiotka. Aż w końcu Rick musnął usta Vanessy.



-Widzisz?, oni potrafią się dobrze bawić * odparł mi Ross do ucha. Zerknęłam na niego, aż zorientowałam się że stoję za blisko, odsunęłam się od niego i szłam w kierunku. Zakochanych.