7 Grudnia Rozdział 85/90 ,,-Rozumiem Ross Lynch król balu ok, ale jak to kurwa szło…. A Największa miłość!, serio to pominęłyście!. Vanessa to ty próbowałaś wmusić we mnie bym słuchała co się kurwa działo przed wypadkiem!, nie wspomniałaś ani słowem że on kiedyś istniał w moim życiu!!!!'' By Laura Marano


-Ross Lynch kurwa tak!, Serio? * krzyknęłam zrzucając dłonie Rydel ze swoich i zaczęłam iść w jedną i drugą stronę.



-Rozumiem Ross Lynch król balu ok, ale jak to kurwa szło…. A Największa miłość!, serio to pominęłyście!. Vanessa to ty próbowałaś wmusić we mnie bym słuchała co się kurwa działo przed wypadkiem!, nie wspomniałaś ani słowem że on kiedyś istniał w moim życiu!!!!




-Laura, nie chciałaś wiedzieć…. * próbowała się bronić



-Tak ale piedoły typu że nasi rodzice mają nas w dupie mogłaś powiedzieć !!!!

 

Perspektywa Rossa





Wiem, nie powinienem cieszyć się że widzę ją, że ją czuję przytulam. Ale musiałem musiałem ją przytulić, tyle tylko że ona, czy ona nie ma zielonego pojęcia kim jestem?. Spojrzałem na chłopaków kiedy Laura z resztą dziewczyn wyszła ze szkoły.



-O co kurwa tutaj chodzi? * zapytałem Ricka bo wiedziałem że walnie mi prosto z mostu.



-Laura podczas wypadku straciła pamięć, nie ma zielonego pojęcia kim jesteś. * Miałem racje palnął jak kijem grając palanta.



-A wy nie ośmielicie się mi nawet powiedzieć?! * spytałem patrząc na nich i na jakiegoś rudego chłopaka * A ty kim jesteś?.



-Jestem w tej grupie od nie dawna, więc nie wkurzaj się na mnie * odparł mi rudzielec.



-Spoko, sorki. Ross lynch * odparłem wyciągając
do niego dłoń.





-Calum Worthy * odparł również wyciągając dłoń w  moją stronę. * Laura kiedy się obudziła nie dawno powiedziała nam że nie chce pamiętać nic co wydarzyło się przed wypadkiem.



-Więc nie ma pojęcia kim ja jestem * odparłem siadając na schodach. Jakaś dziewczyna do mnie podbiegła i pocałowała mnie w głowę, druga natomiast poczochrała moje włosy.



-Nie, dziewczyny wmuszały w nią informacje dotyczące nas i rodziny o Tobie nikt nie wspomniał. * odpowiedział nowo poznany chłopak.



-Zlikwidowała mnie ze swojego życia? * odparłem a Rick przytaknął. * Jak mogliście do tego dopuścić! * wstałem i krzyczałem do nich.



-Ross, zrozum że to była nie tylko nasza decyzja. * odparł Rocky, spojrzałem na niego.



-Kto wpadł na pomysł by nie opowiedzieć nic na mój kurwa temat!! * krzyknąłem uderzając w klatkę piersiową Rockego



-Vanessa * odparł lekko uginając się pod siłą uderzenia. Spojrzałem na nich po raz ostatni po czym wybiegłem ze szkoły, musiałem biec, biec do niej i to wyjaśnić. Biegłem co sił w nogach, doskonale wiedziałem gdzie może być stara Laura, ale czy nowa też tam będzie….?





Miałem nadzieje a nadzieje nie jest matką głupich. Biegłem w kierunku akademiku, Laura po kłótni z dziewczynami na pewno zamknęła siew pokoju, nie miałem jednak pewność czy jest tam na pewno. Musiałem spróbować. Więc kiedy wbiegłem do akademika i znalazłem się po jednej stronie drzwi wziąłem spory wdech i wydech po czym zapukałem
do jej drzwi…



-Dajcie mi spokój, muszę chwilę odetchnąć.!!!





-To nie one tylko ja… Ross lynch !! * wydarłem się, wiedziałem że jest po drugiej stornie to komiczne ale musiałem z nią porozmawiać.



-Czego chcesz?



-Porozmawiać, jesteś mi to winna.



-Ale ja nie chce rozmawiać * odparła a ja uderzyłem delikatnie ręką w drzwi. Oparłem głowę o drzwi i zacząłem mówić.





-Więc ja zacznę…. Jest Ross lynch, wiem że gdzieś tam pamiętasz mnie, wiesz kim jestem, ale opowiem Ci o sobie. Poznasz mnie na nowo, może powróci twoja miłość do mnie, może pokochasz mnie na nowo. Lauro Kocham Cię * odparłem wiedząc że ona również opiera się o drzwi.




-Ja nie chce Cię znać.





-Wiem to, ale nie mogę się o Ciebie poddać



-Możesz, i możesz dać mi spokój święty!!



-Na serio nie chcesz wiedzieć kim byłem w Twoim życiu?, na pewno nie chcesz znów mnie kochać.



-Nie chce wiedzieć kim byłeś i kim możesz być.




-Nie wierze w to że nie masz zielonego pojęcia kim jestem!



-Nie znam Cię, nie pamiętam kim jesteś i chce by tak zostało.



-Ok, dam Ci spokój dam Ci upragniony azyl jeśli otworzysz teraz drzwi i z szeroko otworzonymi oczami powiesz pełne zdanie że nie chcesz mnie znać, nic do mnie nie czujesz, i nic do mnie nie poczujesz  * Drzwi się otworzyły a ja miałem nadzieje że powie coś miłego. Ona jednak otworzyła szeroko oczy i nie mrugając wyrecytowała mój tekst….




-Nie chce Cię znać, nic do Ciebie nie czuje i nic do Ciebie nie poczuje nigdy * odparła a ja popchnąłem ją do środka zamykając za sobą drzwi, robiliśmy zbyt spore widowisko.





-Idź stąd, zmiataj!! * odparła * Jeśli nie wyjdziesz zacznę krzyczeć.!!! * odparła i już miała krzyknąć kiedy ja oparłem ją o drzwi zamykając je na klucz a owijając jej ciało w tali jedną dłonią, drugą miałem na jej ustach.



-Nie, nie pójdę do póki nie przypomnisz sobie kim jestem.



-Nie przypomnę sobie tego nigdy



-Jak mogłaś do kurwy pozwolić na to by zapomnieć o mnie! * krzyczałem bo mnie to bolało.



-Prawdopodobnie mocno mnie zraniłeś to dlatego.



-Nigdy Cię nie zraniłem * odparłem patrząc w jej oczy i mówiąc jakby do jej ust.




-Jakoś Ci nie wierzę.



-Przypomnisz sobie mnie, obiecuje CI to przypomnisz sobie kim był dla Ciebie Ross lynch, a wtedy pożałujesz.



-Już żałuje * odparła wrednie, oparłem drugą dłoń na wysokości jej głowy.



-Czego żałujesz? * odparłem mając wielką nadzieję



-Tego że kiedyś ponoć uważałam Cię za wielką miłość.



-Jeszcze się zdziwisz że nim będę * odparłem po czym spojrzałem w jej oczy po raz ostatni. Otworzyłem drzwi i wybiegłem z jej pokoju. Po drodze jakieś dziewczyn zatrzymywały mnie by pogadać.