11 Grudnia Rozdział 87/90 ,,Czekaliśmy, i czekaliśmy i czekaliśmy na pojawienie się wkurzonego Rossa, wiedzieliśmy że tym razem nie uda się. Rocky wraz z Ellem grali na PlayStation jakąś grę bijatyką a ja zastanawiałem się co zrobić. Dziewczyny dzwoniły że Laura nie chce z nikim rozmawiać, nawet nie pozwoliła Van wejść do swego pokoju.'' By Rikier Coll

Perspektywa Ricka



 

Czekaliśmy, i czekaliśmy i czekaliśmy na pojawienie się wkurzonego Rossa, wiedzieliśmy że tym razem nie uda się. Rocky wraz z Ellem grali na PlayStation jakąś grę bijatyką a ja zastanawiałem się co zrobić. Dziewczyny dzwoniły że Laura nie chce z nikim rozmawiać, nawet nie pozwoliła Van wejść do swego pokoju. Potem pojawił się Ross, wydarli się do siebie po czym Ross opuścił akademik i gdzieś się podział. Sądziłem że wtedy wpadnie do nas, ale minęło dobre kilka godzin a jego nie było. Gdzie się zatrzymał, gdzie jest. Nie rozumiem tego, otworzyłem sobie cole z butelki szklanej i spojrzałem przez okno. Zadzwoniła do mnie Van.



-Cześć



-Cześć, przyszedł?



-nie, pojawił się, nie wiem jak mocno się pokłócili z Laurą ale na chwilę obecną nie pojawił się u nas.



-Od nas nie odbiera nawet tel. Wszystkie próbowaliśmy.



-Mówiłem że to bez sensu by nie opowiadać Laurze o nim! * warknąłem na moją dziewczynę.



-Wiem ale co teraz zrobimy, nie mamy wyjścia Rick, dobrze wiesz dlaczego to robiliśmy * Spojrzałem znów przez okno zobaczyłem idącego blondyna w naszą stronę.

-Kotek, kończę Ross zmierza do mojego domu



-Ok, daj znać po wszystkim



-Dobrze, kocham Cię



-Ja Ciebie też * rozłączyłem się po czym pobiegłem do drzwi, otworzyłem je w chwili w której Ross wyciągnął dłoń by zadzwonić do dzwonka.



-miło czekałeś na mnie * odparł po czym wrócił się i usiadł na schodach. Usiadłem obok niego, dając mu fajkę, wyciągnął do mnie dłoń wziął fajkę i zaczął palić.



-Wiesz że nie paliłem od roku.? * odparłem a Ross prychnął.



-No to dawaj tego papierosa * odparł wyrywając mi go.



-Spadaj, kiedyś trzeba zacząć od zera * odparłem nieświadomy tego co mówię



-Masz rację trzeba, ale ja nie chce, to tak jakbym miał zdobyć Laurę jeszcze raz , ona nie chce nie chce mnie w ogóle znać. Uważa że dobrze się stało.



-A ty co myślisz?



-Ja?!, ja myślę że to czyste szaleństwo, jak może nie wiedzieć kim byłem kim jestem.



-To był ciężki wypadek, była prawie rok w śpiączek.



-Tak wiem, ale pomyśl tylko gdyby Vanessa była w śpiące a potem zapomniał tylko Ciebie z całej paczki?



-Wiesz ona by doskonale wiedziała kim jesteś, gdybyśmy opowiedzieli jej * Ross wypuścił dym z papierosa, wiedziałem że ciężki temat jest teraz przed nami.



-Może i masz rację, nie rozumiem dlaczego wycofaliście mnie z jej życia. To tak jakbyście wzięli gumkę i wymazali błędy by ich nie widzieć już więcej.



-Porównujesz się do ścierania,  gumki? * zaśmiałem się a on razem ze mną.



-Nie zamierzam się o nią poddać.



-Myślisz że dasz radę?



-Myślę że tak



-To nie tylko czas, to również jej aktualny chłopak i wielka miłość, jej nowe życie w którym nie istniejesz. To również….



-Tak tak Rick nie wymądrzaj się!!, to że mnie rok nie było to nie znaczy że jestem głupszy * obaj zaśmialiśmy się po czym klepnęliśmy się w plecy, a Ell wraz z Rockym wyskoczyli z domu, przez co odsunęliśmy się o siebie i zaczęliśmy się śmiać.



-Już po bitwie? * odparł zadowolony Rocky.



-A co chciałeś się bić? * odparł Ross * Jak chcesz to…. * zaczął przez co Rocky zaczął machać rękami na nie, z takim odlotem że myślałem że coś się zaraz stanie. Tak, to oznaczało że 4 największe łobuzy wróciły do szkoły i to oznaczało że największe ciacha w szkole istnieją.

 

Perspektywa Vanessy



Następnego dnia pojawiłyśmy się w szkole w 5. Ja po lewej stronie, Rydel po prawej, Raini wraz z Maią stylu a na samym środku ona, jak zawsze najśliczniejsza dziewczyna w szkole. Każdy na nią patrzył z utęsknieniem. Wszyscy marzyli o tym by Laura Marano na nich spojrzała, by najładniejsza dziewczyna w szkole chociaż puściła oczko, zatrzymał się, pomachała czy cokolwiek. Ale nie ona, nie nasza Laura.



-Wiecie miałam tak głupie zadanie z matmy że sądziłam że sobie nie poradzę, było beznadziejne!!



-Żartujesz? * odparła Maia, zabawne że to ona powiedziała.



-Ty ciekawe czy byś rozwiązała, chodzicie pokaże wam * odparła idąc do ławki na korytarzu i szukając w plecaku książki od matmy. Wtedy dosłownie zawiał wiatr przynajmniej takie miałam wrażenie a do szkoły weszli oni. Największa ciacha od dobrych dwóch lat. Spojrzałam na mojego chłopaka, na Rockego, na Ella. Aż wszedł ona łobuz, najseksowniejszy chłopak na świecie. No sorki kochanie, ale kiedy Ross Lynch jest w pobliżu żadna dziewczyna nie może mu się oprzeć. Spojrzałam na Laurę która również musiała poczuć wiatr we włosach, spojrzała na idącą grupę chłopaków i na Rossa do którego od razu przyłączyła się grupa dziewczyn, jedna pocałowała go w policzek druga natomiast powiesiła mu się praktycznie na ramieniu. Więc chłopcy klepnęli go w plecy żegnając się z nim. A ja musiałam udać że wejście Rossa nie zrobiło na mnie żadnego szału och na pewno żadnego…..