Perspektywa Vanessy
Chodziłam w tą i powrotem. Martwiłam się o Laurę która
leżała tak spokojnie. Czy to możliwe że taki czeka ją koniec?. Wyciągnęłam tel
by znów zadzwonić do jej rodziców. Strasznie się denerwowałam byłam gotowa,
gotowa na rozmowę z nimi.
-Hallo? * Pani Marano odebrała poczułam ogromną panikę….
-Witam, nazywam się Vanessa musze Pani powiedzieć coś
ważnego, Laura miałam wypadek podczas rajdu jest w ciężkim stanie.
-Co?, jak to?, przegrała?
-Co przegrała?. Proszę Pani jest w ciężkim stanie…!!!
-Proszę zadzwonić do jej ciotki żegnam * rozłączyła się a
ja spojrzałam na moich kumpli. * Laura oprócz nas nie ma nikogo na świecie *
odparłam.
-Co powiedziała jej mama ? * zapytała Rydel.
-Mam zadzwonić do jej ciotki.
-Jakiej ciotki? * zapytała tym razem Maia, spoglądając na
Laurę.
-Nie wiem, nie powiedziała mi rozłączyła się
-Nie ma to jak mieć w dupie córkę * odparł Rick patrząc
na mnie, musiałam opuścić głowę, jeszcze nic sobie nie wyjaśniliśmy, a ja
czułam że nie tylko z Laurą jest gorzej. Moje serce również zostało zranione.
Nie wiem dokładnie ile minęło, ale siedzieliśmy na ławce
i czekaliśmy na cud. Maia spała oparta o Ricka, a Rydel przytulała się do Ella
kiedy ktoś zaczął biegnąć w naszą stronę. Może olalibyśmy sprawę gdyby nie to
że ta osoba zatrzymała się i płacząc spoglądała na naszą Laurę. Byłam pierwszą
osobą która się nią zainteresowała, wstałam i podeszłam do niej.
-Przepraszam….
-Tak? * odpowiedziała dziewczyna wyglądająca praktycznie
tak samo jak Laurę. Taka wersja laury 10 lat później.
-Kim Pani jest? * zapytałam i dopiero teraz zorientowała się kobieta o co mi dokładnie chodzi.
-Nazywam się Jenna Mason. Jenna, Ella poinformowała mnie
bym szybko przyleciała do szpitala bo z Laurę nie jest dobrze.
-Przepraszam, poinformowała Panią? * zapytała Rydel podchodząc do mnie.
-Tak, do jasnej cholery prowadzicie jakieś prywatne śledztwo czy coś? * odparła ta kobieta.
-Tak, Laura to nasza przyjaciółka, i zamiast Pani powinna
być tutaj jej matka * Odparła Mia.
-Nie może przylecieć * odparła
-A mimo to Pani mogła? * Odparł Rick również podchodząc
do nas
-Ależ duża z was grupa.
-Przeciwieństwie do Pani trzymamy się razem. * Odparła Raini, nie powiem chyba ją po lubię.
-Jaki mamy dowód na to że jest Pani jej ciotką? * odparł
Rocky dlatego spojrzeliśmy na niego wszyscy zaskoczeni. Nie widzisz człowieku
wyglądają identycznie.
-Myślę że nie musze pokazywać wam dowodu. Jestem matką
chrzestną Laury i co za tym idzie również za nią odpowiadam.
-Jestem w jej życiu od 4 roku życia, a przez 14 lat nigdy
Pani nie widziałam! * odparłam wkurzona * Jak dla mnie Pani nie żyje....
-Laura również * odparła patrząc w okno. Coś zaczęło piszczeć, lekarze wbiegli do niej a rolety zasunęli. My praktycznie wskoczyliśmy na okno by dowiedzieć się co się stało. Za bardzo nam nie pozwolili się przyglądać. Zastawili zasłony i walczyli. A my coraz bardziej rozpoczęliśmy panikę Panikę o naszą Laurę. Co się stanie jeśli umrze damy radę?. Aż w końcu minęło 3 godziny. Z Sali wyszedł lekarz i pielęgniarki. Lekarz spojrzał na nas a potem na tą jej ciotkę.
-Rozumiem że nie mam co liczyć na rozmowę tylko z Panią.
* zapytał, a my wszyscy podeszliśmy do niego bliżej * Dobrze, więc jest źle.
Laura…. Zapadła w śpiączkę….