Perspektywa Laury
Jechałam samochodem z Rossem jak on coś wymyśli. Normalnie padam. Miałam zasłonięte oczy, i wiedział dokładnie że jeśli mnie wykorzysta ma mocno przejebane. Śmiał się ale wiedziałam że wziął to za dobry znak dla siebie. W końcu poczułam że się zatrzymał.
-Zostawisz mnie samą w
tym samochodzie?
-Ależ oczywiście * odparł całując moje usta, również w
tym czasie odpinając mi pasy bezpieczeństwa. O ty mendo podniósł mnie i
wyciągnął z samochodu no nie wiem czy chce wysiadać, ale kiedy tam mnie bujał w
jedną i drugą stronę a ja modliłam siew duchu by mnie puścił, wiecie bałam się
krzyknąć puść mnie bo serio to zrobi. W końcu puścił mnie i odwiązał wstążkę na
oczy. Rozejrzałam się.
-Gdzie my jesteśmy?
-Na moście
-Jakim kurwa moście.
-Laura kompletnie nie jesteś romantyczką.
-No eureka teraz dopiero to odkryłeś.
-Nie bądź taka zabawna , rozejrzyj się * rozejrzałam się
aż w końcu ujrzałam widoki, byliśmy na niewielkim ślicznym moście, paliły się
lampiony które oświetlały drogę powrotną zaśmiałam się po czym spojrzałam na
mojego chłopaka.
-Potrafisz być romantyczny bardzo zabawne * odparłam
podchodząc do niego i zawieszając ręce na jego szyj.
-Zdarza mi się, ale nie mów mojej dziewczynie Laurze,
strasznie jest zazdrosna.
-OJ nie psuj tego momentu moją zazdrością * odparłam
czochrając go za włosy.
-Oho przyznała się jesteś…. * zaczął ale ja już musnęłam
jego usta. Odwzajemnił pocałunek ja ja byłam w siódmym niebie miał racje byłam
cholernie zazdrosna o moją lalkę blond. Zaczęło padać przez co na moment
przerwaliśmy pocałunek. * Cholera.
-No nie wierze, nie powstrzymałeś pogody?
-nie udało mi się, chodzi do samochodu.
-Nie, Ross * odparłam łapiąc go za dłoń by został,
powrócił do mnie i znów złapał mnie za talie. * Jeszcze chwilę proszę.
-Rozumiem chcesz się rozchorować przed testem z historii?
-nie, Ross obiecaj mi
-Co mam Ci obiecać.? * odparł a ja zarzuciłam ręce na
jego szyj na powrót.
-Że tak będzie zawsze
-Zawsze * odparł całując me usta bym odpłynęła na zawsze.
Obecnie :
Perspektywa Ella
Dzisiaj moja kolej na odwiedziny u Laury, nie wierze że
zaraz zakończymy rok szkolny, bez niej. Usiadłem obok niej i objąłem jej dłoń.
-Cześć, maluchu jak tam?, powiedz do mnie coś… Hmy?.
Powiedz że jest ok, że zaraz wstajesz bo za długo śpisz i że bolą Cię kości,
zażartuj że chcesz zapalić fajkę, powiedz że chcesz ze mną pokłócić się o
zadanie z matematyki. Powiedz że to tylko koszmar a ty sama nie wiesz dlaczego
tak się stało. Zaraz będzie rok jak śpisz, jak mogłaś przespać cały rok, jak
mogłaś przespać to wszystko co tutaj się dzieje. Jako mogłaś nie być królową
szkoły znów. Wiesz że znieśli tego króla i królową?. Jesteś nią dalej. Jak i
Ross, nikt nie chce konkurować kiedy waszej dwójki nie ma…
-Oj przepraszam Ell * odparła Van wchodząc do pokoju *
Myślałam że jest sama.
-Nie dzisiaj moja kolej ale siadaj * odparłem klepiąc
miejsce obok siebie. * dzisiaj poopowiadamy jej razem. * usiadłam obok mnie na
moich kolanach po czym razem zaczęliśmy opowiadać wszystko laurze.
-Boje się o Ciebie Laura, wiesz że jutro będzie rok, a
lekarze nie mówią o żadnej poprawie nie mówią o niczym i boję się że ją
odłączą.
-Ja też się tego boje dowiedziałem się że są podpisane
dokumenty jeśli nie obudzi się w ciągu roku odłączają ją, tak zrobiła Twoja
ciotka nie wierzy że wrócisz do nas, nie wierzy że obudzisz się za chwilę.
-Ona nic nie wierzy, już od początku powiedziała że nie
ma sensu siedzieć tutaj i lepiej żeby iść do domu, a potem następnego dnia
podpisała papier i wyjechała wredna szmata.
-To chrzestna Laury, nie możesz tak o niej mówić.
-Ale mogę Ell, mogę kiedy ona ma ją w dupie, podpisała
wyrok śmierci mojej Laurze dla mnie jest skończona.
-Nie jesteś zła że….. * Nie dokończyłem. Stał się
najnormalniej w świecie cud Laura otworzyła oczy. Coś pisło. Dziewczyna
spojrzała na mnie a potem na Vanesse. Pokręciła głową, a potem znów
usłyszeliśmy pisk. Wstałem na równe nogi. Zobaczyłem w oczach brunetki panikę.
Nie powiem sam ją miałem tak po prostu obudziła się. Czy jej przegadałem że
zrobiła to.