Rozdział 76/80 ,,Spojrzałam się w sufit sterylnie biały, na ścianę tego samego koloru, na drzwi które również były białe i czyste. Spojrzałam na nieznajomą mi dziewczynę. Która bite trzy jak nie więcej godzin mnie męczyła jakaś tam historią, o niej i innych. '' By Laura Marano

 


Perspektywa Laury




Spojrzałam się w sufit sterylnie biały, na ścianę tego samego koloru, na drzwi które również były białe i czyste. Spojrzałam na nieznajomą mi dziewczynę. Która bite trzy jak nie więcej godzin mnie męczyła jakaś tam historią, o niej i innych. Nie pytajcie bo nie mam pojęcia o kim, o czym, albo po co jest mi to opowiadane. A jak każesz mi powtórzyć imiona to powiem Ci, spadaj!, nie znam i nie powtórzę ich. Bo ich ani nie znam, ani nie mam dobrej pamięci do zapamiętania imion. Mam jej serdecznie dość, i nie wiem jak jej przerwać by nie poczuła się odtrącona. Bolą mnie oczy, i boli mnie głowa od nagłego ataku na mnie ,,ty musisz ich znać’’. Nie mogę nawet pokręcić głową, a najchętniej powiedziała bym że mnie to gówno obchodzi to co mówi. W końcu nie wytrzymałam spojrzałam na nią.



-STOP! * odparłam a ona zdziwiona przestała paplać. * Nie mam pojęcia o czym Pani mówi, boli mnie głowa od samego myślenia proszę mnie zostawić samą.



-Ale Laura, jesteśmy jak siostry.



-Dlatego Panią wypraszam, a nie wyrzucam z pokoju.



-Dobrze * odparła smutna po czym wyszła z mojego pokoju. Wiem jestem wredna, ale ja niczego nie pamiętam, a jedyne co chce wiedzieć to mój wypadek, tylko tyle nie interesuje mnie moje poprzednie życie, nie interesuje mnie co się działo, z kim się kolegowałam, jaka byłam. Dostałam od boga drugą szanse a to oznaczało dziewczyno zacznij serio żyć~!!. Długo nie nacieszyłam się wolnością bo do mojego pokoju wszedł wysoki, szczupły blondasek. Uśmiechnął się do mnie po czym zapytał się grzecznie….



-Mogę.? * odparł i czekał aż coś powiem. Wiem, powinnam mu odpowiedzieć, ale mnie zaciekawił. Po za tym przystojny był.



-Jeśli nie będziesz opowiadać bajek na dobranoc to się zgodzę.



-Nie ma sprawy * odparł pokazując rządek białych zębów. Usiadł obok mnie



-Więc co Pana prowadzi do mnie>?



-Zwykła rozmowa Proszę Pani jestem Rick. Rick Coll.



-Witam * odparłam nie wiedząc co powiedzieć.



-A ty wiesz kim jesteś?



-Dobre pytanie, nie wiem, wiem tylko że nazywam się Laura Marano, i  tyle.



-To już dużo, a wiesz to dzięki>?



-Pokazali mi mój dowód osobisty.



-Więc miałaś potwierdzenie tego kim jesteś tak.?



-Dokładnie, czy będziesz zadawać tak irytujące pytania?



-Brawo, pyskujesz. To dobry znak



-Też mi się tak wydaje



-W poprzednim życiu byłaś miła



-W poprzednim życiu>?



-Dostałaś od losu drugą szanse, myślę że zaczynasz od zera



-Wiesz co chyba Cię polubię, bo ta laska co była wcześniej….



-Vanessa.?



-Może, kto to wie, strasznie irytująca laska



-Mówią że taka jest * zaśmiał się a ja delikatnie się uśmiechnęłam



-Nie chce wiedzieć, co się działo w moim życiu przed wypadkiem.



-Na pewno?



-Na 100 procent, uważam że od czasu kiedy obudziłam się zaczynam od zera.



-No i masz racje, będę przy Tobie by Ci pomóc.



-Dzięki….




-Rick, jestem Rick * uśmiechnął się do mnie a ja zmierzyłam go wzrokiem czuje że mogła bym go nawet polubić, ale to jeszcze nie jest czas na to bym miała kumpli, przyjaciół czy kogokolwiek. Chłopak wyszedł z mojego pokoju a ja znów miałam sporo do przemyślenia. Moje pierwsze pytanie i najważniejsze dla mnie to to ,,jak to się stało że byłam w śpiące prawie rok ‘’. Ale to pytanie i wiele innych które miałam w głowie musiały poczekać. Bo wszedł do mojego pokoju Pan doktor.



-Dzień dobry jak się dzisiaj czujemy>?



-Dzień dobry, lepiej znacznie lepiej



-Kości pięknie się zrosły, bolą ale zrastają się tak jak powinny. Dam Ci teraz zastrzyk abyś trochę się przespała.



-Nie spałam czasem za długo już doktorze.?



-Spałaś zdecydowanie spałaś. Ale dostaniesz je z lekami przeciwbólowymi musisz nam trochę odpocząć.



-Panie doktorze zanim zasnę chce wiedzieć tylko jedno.



-Co takiego.?



-Jak doszło do tego wszystkiego?



-Nie teraz, teraz odpocznij w swoim czasie zdradzę Ci to…



-Dobrze, no to inne pytanie. Czy kiedyś sobie przypomnę wszystko>?



-Obawiam się że nie Panienko Marano, obawiam się że nigdy….

Rozdział 75/80 ,,Teraz nasz plan działania. Weszłam jako pierwsza to ja miałam przedstawić się nowo poznanej dziewczynie w Sali. Ostrożnie otworzyłam drzwi, brunetka od razu zaczęła interesować się moją osobą. '' By Vanessa Cullen

 


Perspektywa Vanessy




-Niesamowite tam za ścianą leży Laura, obolała ale żywa * Odparł Rick.



-Tak * odparła szczęśliwa Maia


-Zastanówmy się co możemy jej powiedzieć * Odparła Rydel.




-Co jej możemy powiedzieć? * odparł Rick




-Tak nie możemy jej powiedzieć o Rosie * odparłam



  -Jak do wafla Laura ma nie wiedzieć! * zaczął
Rick.



-zawsze musisz mieć inne zdanie ?! * odparłam mierząc go wzorkiem



-Tak, muszę odkąd stwierdziłaś że fajnie jest zdradzać!! * odparł teraz on w moich oczach pojawiły się pierwsze oznaki łez, ale nie pora nie pora Van walczymy o Laurę.



-To co było między nami minęło, nie mieszaj tych dwóch spraw.



-Ja ich wcale nie mieszam!



-Przestańcie!!! * krzyknęła tym razem Raini , podeszła do nas i stanęła pomiędzy nami. * Jestem tego samego zdania co Vanessa jak i Maia, ale jestem pewna że Rocky jak i Ell są tego samego zdania co ty. Wiem Ross to wasz kumpel, przyjaciel. Ale Laura….. * spojrzała na nas miała łzy w oczach. Rydel dała jej chusteczkę. * Laura od kiedy tylko Ross wyjechał ożyła. W moich oczach pojawiły się pierwsze łzy….



-Ma... Ja dokończę. Chłopcy nie kłócimy się. Nie pora Laura była w śpiące, ledwo ożyła. Nie chce jej stracić jeszcze raz. Wiecie doskonale co stało się kiedy Ross nas opuścił?. Wiecie doskonale co stało się z nią samą. Wiecie jak zaczęła szaleć, bawić się pić, i wgl. Nie chce by przechodziła to samo po raz kolejny…



-Więc chcesz jej tak po prostu wywalić z pamięci Rossa? * zapytał mnie Rocky a ja spojrzałam tym razem na niego.



-Tak, chce dla niej jak najlepiej



-Ona nam tego nie wybaczy * Odparł Rick.



-Wiem, wiem również że mnie i Ciebie nie ma i nie będzie. Wiem to Rick, ale Laura nie może wrócić do tego stanu sprzed śpiączki. To nie była nasza malutka. Ja ja nie chce jej takiej * Spojrzałam po kolej na każdego a potem wyciągnęła rękę przed siebie. * Jeden za wszystkich * poleciała mi kolejna łza, wiedziałam że nie jestem w stanie dalej mówić.



-Zawsze * odparła Maia * nigdy nie przypomnę jej miłość do Rossa odparła kładąc swą dłoń na mojej.
-Nie zdradzę również jak się zakochali w sobie * odparła z łzami w oczach Rydel. Kładąc dłoń na dłoni Mai i przytulając się do niej.



-Nigdy nie dowie się jak on się w niej zakochał * odparł Ell spoglądając na Rydel i kładąc dłoń na jej dłoni. Spojrzał na resztę.



-Przenigdy nie pomyśli o tym że mogła być z nim w związku * odparł Rocky przybił piątkę z Ellem i położył swoją dłoń na jego.



-Dobrze, Laura nie dowie się jak, kiedy, gdzie, dlaczego, po, co, na co i jak było z Rossem * odparł Rick spoglądając na mnie * Ale pod jednym warunkiem. Nie dowie się również o mnie i o Tobie, zamkniemy raz na zawsze Twoją zdradę * odparł a ja dalej zaczęłam płakać. * Nie dowie się że my kiedyś byliśmy razem.



-Chcecie jej całkowicie pozbawić wspomnień! * odparła zła Rydel.



-Nie, Rydel. Rick ma racje, my nigdy nie będziemy razem i lepiej żeby Laura nie wiedziała ze kiedyś byliśmy. Tak jak…. * odparłam ale dokończyła za mnie Maia.



-Tak jak ja i Rocky?, jak moje bujanie się w Rossie? * odparła spoglądając na mnie.



-Tak Maia dokładnie. Od teraz mówimy Laurze wszystkie tylko nie to * moje łzy nie chciały przestać się wylewać czułam że to koniec. Koniec mojej historii mojej zabawy wszystkiego. Tak dokładnie zakończyła się nasza wspaniała 8. Maia z Rockym nigdy już nie związali się. Próbowali, ale ona ciągle kombinowała jak być z Rossem. Ja…. Jest mi przykro to mówić ale zdradziłam Ricka, tak miałam udany związek. Laura udawała związek z Rossem tak oni twierdzili my widzieliśmy wielką szaleńczą miłość…..



Teraz :



Teraz nasz plan działania. Weszłam jako pierwsza to ja miałam przedstawić się nowo poznanej dziewczynie w Sali. Ostrożnie otworzyłam drzwi, brunetka od razu zaczęła interesować się moją osobą. Przez złamane żebra nie mogła się podnieś więc leżała i czekała aż coś powiem. A ja idąc w stronę jej łóżka usiadłam na krzesełku obok i zaczęłam dalej płakać. Jestem zajebista prawda.>? Ale widok połamanej, posiniaczonej brunetki nie należał do przyjemnych. Siniaki pod oczami, maszyna pomagająca jej oddychać, i ten wieczny smutek. Jak tutaj nie płakać?



-Dlaczego Pani płacze.>? * zapytała mnie a ja dalej płakałam. Bałam się jej nawet dotknąć. Bałam się że zaraz jej coś zrobię.



-Pozwolisz mi płakać? * odparłam tylko, nie mogła kiwać głową, ledwo mówiła oddychała to było straszne *Opowiem Ci pewną historię……..

Dodatkowa notatka (Za chwilę nowy rozdział )

  Od jakiegoś czasu wkręciłam się w nowy serial. Powiem wam szczerzę że jest cudowny. 





Jest to serial komediowo-obyczajowy. Opowiada o Hayat która szuka pracy i przez przypadek spotyka na swojej drodze Murata, syna właściciela  fabryki odzieży.



 Dziewczyna przez niezłą pomyłkę i zbieg okoliczności dostaję tam pracę i za wszelką cenę próbuję utrzymać pracę. 



Inaczej mama zabierze ją do innych rodzinnego miasta i będzie musiała wyjść za mąż z przymusu. Od czasu poznania tych dwojga ich relacja zmienia się nie ustanie, stają się sobie bliżsi i bliżsi i co będzie dalej../?






tak w ogóle to  Miłosne Potyczki 

 

Rozdział 74/80 ,,-Moim lekarzem..? * doktor spojrzał na nas a potem na Laurę. ''


Perspektywa Ella






-Nie jesteś zła że….. * Nie dokończyłem. Stał się najnormalniej w świecie cud Laura otworzyła oczy. Coś pisło. Dziewczyna spojrzała na mnie a potem na Vanesse. Pokręciła głową, a potem znów usłyszeliśmy pisk. Wstałem na równe nogi. Zobaczyłem w oczach brunetki panikę. Nie powiem sam ją miałem tak po prostu obudziła się. Czy jej przegadałem że zrobiła to.



-Vanessa wezwij doktora zanim Laura zacznie krzyczeć * odparłem a Vanessa wyszła pośpiesznie z Sali. Zostałem sam z Laurą. * Proszę Cię nie krzycz.



-Kim jesteś?, dlaczego nie pozwalasz krzyczeć?, dlaczego ta dziewczyna wyszła?, gdzie jest mój lekarz?, Gdzie ja jestem?, czemu mnie wszystko boli?



-Laura wyluzuj trochę



-Kim jest Laura? * odparła a ja myślałem że robi sobie ze mnie jaja. Ale ta panika w jej oczach. Wtedy wbiegła do Sali Van wraz z lekarzem.



-Witam, Laura



-Witam Panie doktorze, co się dzieje?



-Zaraz wszystko Ci wyjaśnię, wiesz kim jesteś?



-nie



-Wiesz kim oni są?



-nie



-Wiesz kim ja jestem?



-Moim lekarzem..? * doktor spojrzał na nas a potem na Laurę.



-Boisz się ich?



-Tak



-Wyjdźcie na chwilę * odparł a my posłusznie zrobiliśmy, no ok ja bo Vanessa była w takim szoku, jak Laura kiedy nas zobaczyła. Spojrzałem przez szybę, a Van chodziła w jedną i drugą stronę.



-Uspokój się ! * odparłem do niej, patrząc co robi * wywiercisz zaraz korytarz



-Ona wróciła, po roku czasu wróciła do nas.



-Na dobra sprawę brakuje dwóch miesięcy do roku * odparłem wiedząc że jeszcze nie dawno myślałem że to dzień.



-Ell, ona się obudziła żyje wśród nas !! * krzyknęła szczęśliwa Vanessa.



-Zadzwoń do reszty



-Zadzwonię zadzwonię * odparła wyciągając tel.

 

Chwila później….



Perspektywa Vanessy



-Ale jak to ma zanik pamięci?, nie ma pojęcia kim jesteśmy?! * krzyknęłam na lekarza bo później spojrzeć na Laurę.



-Nie pamięta nic związanego z wypadkiem, nie pamięta tego co było wcześniej. Proponuję po trochu jej to przypominać.



-Przypominać? * odparła Rydel. * Przecież to potrwa całe życie, mam przypominać jej 16 lat? Jej życia? * odparła spoglądając na nas.



-Tak, po woli ale to bardzo powoli trzeba jej przypominać. Teraz jest nie ruchoma bo jej kości zrastają się po złamaniu, musieliśmy złamać trochę bo źle się zrosły, ale serce tętno i wszystko inne jest już w normie * uśmiechnęliśmy się wszyscy do siebie. Zostając sam na sam bo lekarz poszedł robić obchód.



-Niesamowite tam za ścianą leży Laura, obolała ale żywa * Odparł Rick



-Tak * odparła szczęśliwa Maia.



-Zastanówmy się* odparła Rydl.



-Co jej możemy powiedzieć? * odparł Rick



-Tak nie możemy jej powiedzieć o Rosie * odparłam



-Jak do wafla Laura ma nie wiedzieć! * zaczął Rick.



-zawsze musisz mieć inne zdanie ?! * odparłam mierząc go wzorkiem.



-Tak, muszę odkąd stwierdziłaś że fajnie jest zdradzać!! * odparł teraz on w moich oczach pojawiły się pierwsze oznaki łez, ale nie pora nie pora Van walczymy o Laurę.



-To co było między nami minęło, nie mieszaj tych dwóch spraw



-Ja ich wcale nie mieszam!



-Przestańcie!!! * krzyknęła tym razem Rydel, podeszła do nas i stanęła pomiędzy nami. * Jestem tego samego zdania co Vanessa jak i Maia, ale jestem pewna że Rocky jak i Ell są tego samego zdania co ty. Wiem Ross to wasz kumpel, przyjaciel. Ale Laura….. * spojrzała na nas miała łzy w oczach. Rydel dała jej chusteczkę. * Laura od kiedy tylko Ross wyjechał ożyła. A Raini.  Grubszej kości zbudowana dziewczyna spojrzała na nią a potem na mnie. W moich oczach pojawiły się pierwsze łzy….



-Maia.. Ja dokończę. Chłopcy nie kłócimy się. Nie pora Laura była w śpiące, ledwo ożyła. Nie chce jej stracić jeszcze raz. Wiecie doskonale co stało się kiedy Ross nas opuścił?. Wiecie doskonale co stało się z nią samą. Wiecie jak zaczęła szaleć, bawić się pić, i wgl. Nie chce by przechodziła to samo po raz kolejny…



-Więc chcesz jej tak po prostu wywalić z pamięci Rossa? * zapytał mnie Rocky a ja spojrzałam tym razem na niego.



-Tak, chce dla niej jak najlepiej.



-Ona nam tego nie wybaczy * Odparł Rick

Rozdział 73/80 ,,Cześć, maluchu jak tam?, powiedz do mnie coś… Hmy?. Powiedz że jest ok, że zaraz wstajesz bo za długo śpisz i że bolą Cię kości, zażartuj że chcesz zapalić fajkę, powiedz że chcesz ze mną pokłócić się o zadanie z matematyki. Powiedz że to tylko koszmar a ty sama nie wiesz dlaczego tak się stało. '' By Ellithon Ralffi

Perspektywa Laury







Jechałam samochodem z Rossem jak on coś wymyśli. Normalnie padam. Miałam zasłonięte oczy, i wiedział dokładnie że jeśli mnie wykorzysta ma mocno przejebane. Śmiał się ale wiedziałam że wziął to za dobry znak dla siebie. W końcu poczułam że się zatrzymał.



-Zostawisz mnie samą w  tym samochodzie?



-Ależ oczywiście * odparł całując moje usta, również w tym czasie odpinając mi pasy bezpieczeństwa. O ty mendo podniósł mnie i wyciągnął z samochodu no nie wiem czy chce wysiadać, ale kiedy tam mnie bujał w jedną i drugą stronę a ja modliłam siew duchu by mnie puścił, wiecie bałam się krzyknąć puść mnie bo serio to zrobi. W końcu puścił mnie i odwiązał wstążkę na oczy. Rozejrzałam się.



-Gdzie my jesteśmy?



-Na moście



-Jakim kurwa moście.



-Laura kompletnie nie jesteś romantyczką.



-No eureka teraz dopiero to odkryłeś.



-Nie bądź taka zabawna , rozejrzyj się * rozejrzałam się aż w końcu ujrzałam widoki, byliśmy na niewielkim ślicznym moście, paliły się lampiony które oświetlały drogę powrotną zaśmiałam się po czym spojrzałam na mojego chłopaka.



-Potrafisz być romantyczny bardzo zabawne * odparłam podchodząc do niego i zawieszając ręce na jego szyj.



-Zdarza mi się, ale nie mów mojej dziewczynie Laurze, strasznie jest zazdrosna.



-OJ nie psuj tego momentu moją zazdrością * odparłam czochrając go za włosy.



-Oho przyznała się jesteś…. * zaczął ale ja już musnęłam jego usta. Odwzajemnił pocałunek ja ja byłam w siódmym niebie miał racje byłam cholernie zazdrosna o moją lalkę blond. Zaczęło padać przez co na moment przerwaliśmy pocałunek. * Cholera.



-No nie wierze, nie powstrzymałeś pogody?



-nie udało mi się, chodzi do samochodu.



-Nie, Ross * odparłam łapiąc go za dłoń by został, powrócił do mnie i znów złapał mnie za talie. * Jeszcze chwilę proszę.



-Rozumiem chcesz się rozchorować przed testem z historii?



-nie, Ross obiecaj mi



-Co mam Ci obiecać.? * odparł a ja zarzuciłam ręce na jego szyj na powrót.



-Że tak będzie zawsze




-Zawsze * odparł całując me usta bym odpłynęła na zawsze.

 

Obecnie :



Perspektywa Ella

 

Dzisiaj moja kolej na odwiedziny u Laury, nie wierze że zaraz zakończymy rok szkolny, bez niej. Usiadłem obok niej i objąłem jej dłoń.



-Cześć, maluchu jak tam?, powiedz do mnie coś… Hmy?. Powiedz że jest ok, że zaraz wstajesz bo za długo śpisz i że bolą Cię kości, zażartuj że chcesz zapalić fajkę, powiedz że chcesz ze mną pokłócić się o zadanie z matematyki. Powiedz że to tylko koszmar a ty sama nie wiesz dlaczego tak się stało. Zaraz będzie rok jak śpisz, jak mogłaś przespać cały rok, jak mogłaś przespać to wszystko co tutaj się dzieje. Jako mogłaś nie być królową szkoły znów. Wiesz że znieśli tego króla i królową?. Jesteś nią dalej. Jak i Ross, nikt nie chce konkurować kiedy waszej dwójki nie ma…



-Oj przepraszam Ell * odparła Van wchodząc do pokoju * Myślałam że jest sama.



-Nie dzisiaj moja kolej ale siadaj * odparłem klepiąc miejsce obok siebie. * dzisiaj poopowiadamy jej razem. * usiadłam obok mnie na moich kolanach po czym razem zaczęliśmy opowiadać wszystko laurze.



-Boje się o Ciebie Laura, wiesz że jutro będzie rok, a lekarze nie mówią o żadnej poprawie nie mówią o niczym i boję się że ją odłączą.



-Ja też się tego boje dowiedziałem się że są podpisane dokumenty jeśli nie obudzi się w ciągu roku odłączają ją, tak zrobiła Twoja ciotka nie wierzy że wrócisz do nas, nie wierzy że obudzisz się za chwilę.



-Ona nic nie wierzy, już od początku powiedziała że nie ma sensu siedzieć tutaj i lepiej żeby iść do domu, a potem następnego dnia podpisała papier i wyjechała wredna szmata.



-To chrzestna Laury, nie możesz tak o niej mówić.



-Ale mogę Ell, mogę kiedy ona ma ją w dupie, podpisała wyrok śmierci mojej Laurze dla mnie jest skończona.



-Nie jesteś zła że….. * Nie dokończyłem. Stał się najnormalniej w świecie cud Laura otworzyła oczy. Coś pisło. Dziewczyna spojrzała na mnie a potem na Vanesse. Pokręciła głową, a potem znów usłyszeliśmy pisk. Wstałem na równe nogi. Zobaczyłem w oczach brunetki panikę. Nie powiem sam ją miałem tak po prostu obudziła się. Czy jej przegadałem że zrobiła to.

Rozdział 72/80 Dni, mijały, godzina, minuta sekunda a my uciekaliśmy z zajęć by posiedzieć dłużej z Laurą. Zmienialiśmy by każdy był z nią wystarczająco ilość razy w tygodniu. Nigdy z rodziny do niej nie przyjechał ale to nic to ja Vanessa, Ell, Maia, Rocky i Rick byliśmy rodziną. '' By Rydel Son

 


Perspektywa Laury


Ustawiłam całej naszej czwórce wcześniej budziki. Musiałyśmy być dzisiaj nie na

8:30 lecz na 7:50 w szkole. Mieliśmy lekcji na 9,

ale 
musieliśmy dostać się do tych naszych łobuzów, a to nie lada wyzwanie. Ubrałyśmy się w spokoju pomalowałyśmy
pomalowałyśmy się by
  na końcu coś zjeść.



-Nie wierze że chcesz dla łobuzów być wcześniej w szkole. * odparła zaspana leszcze Vanessa.



-Ależ oczywiście i każda będzie pilnować wejścia do szkoły. Są akurat 4, więc idealnie. Kiedy spotkamy się z diabłami piszemy do siebie. Dzisiaj musimy ich dopaść.



-A jakbyśmy ich olały



-Chciałam bym Mia, ale to kwestia dobrego imienia i nawet jeśli okażą się strasznymi łobuzami musimy to zrobić.



-No dobrze * odparła tym razem Rydel. Zmierzając do szkoły słyszałyśmy podstawowe tekst podrywu.

-Cześć Maia



-Cześć Laura śliczna jesteś



-Ah te nogi. * a no tak mam dzisiaj krótkie szorty.



-Laura



-Jak to jest że tylko na Ciebie zwracają uwagę? *zapytała mnie Van



-Faceci to idioci oni tylko patrzą na wygląd nie na dusze * odparłam przytulając Van * Po za tym jesteście śliczniejsze niż ja * odparłam patrząc na przyjaciółki



-Jasne..



-Mamy 7:50 a Vanessa, Laura, Rydel i Mia są na uczelni * usłyszeliśmy z głośników.



-To wkurwiające * odparła  Vanessa a reszta zaczęła się śmiać.



-Ok gotowe, wszystkie na swoich miejscach, jak tylko wejdą jednym wejściem dzwonimy do siebie

-OK * odparły wszystkie ze mną



-Więc co jeden za wszystkich… * zaczęłam



-Wszyscy za jednego * krzyknęłyśmy radośnie. Dziewczyny poszły a ja usiadłam na murku. Do czego to doszło żebym jak Laura Marano czekała na faceta?.  Spojrzałam na jego plan i jego opis. Hmy komponuje, śpiewa, gra na instrumentach. Ciekawe jakich. Czułam jak każdy patrzy na mnie, a właściwie na moje nogi. Ale co tam, przecież byłam uznawana za najseksowniejszą dziewczynę w całej szkole. Założyłam nogę na nogę. Tak wiem, ładna,  ale bez przesady, gdybym zwracała uwagę na każdego który mnie zaczepi musiała bym być stuknięta. Zerknęłam przed siebie, zobaczyłam czwórkę łobuzów. Wyciągnęłam tel i napisałam dziewczyn ,,Biegiem do mnie ‘’. Po czym zeszłam z murku.



-Co dzisiaj nie zdążyliście spierdolić z zajęć? * zapytałam zakładając jedną dłoń na drugą.



-A ty co?, zrobiłaś z koleżankami warty by nas dopaść * odparł blondyn.



-To pewnie ty jesteś Ross Lynch? * odparłam oglądając go z góry na dół.



-A nawet jeśli to co? * odparł znów bezczelnie. Podeszłam do niego bliżej, znacznie bliżej, dobrze że były schodki, dzięki temu byłam na jego wysokość.



-Zabawne, ale z Ciebie świetny facet * Odparłam a ich wszystkich zamurowało.



-Ah tak? * odpowiedział ten cały Lynch



-Ciekawe, co sprawiło że masz tak duży kompleks niższość, że grasz teraz przede mną przed kumplami. Co chcesz być cool?. Nie miałeś żadnego dzieciństwa, czy może mama nie pochwaliła Cię za rysunek gdy byłeś mały?. A może tatuś nie przyszedł na żaden mecz, czy popis kompozytorski?.  


Obecnie :

Perspektywa Rydel

 

Dni, mijały, godzina, minuta sekunda a my uciekaliśmy z zajęć by posiedzieć dłużej z Laurą. Zmienialiśmy by każdy był z nią wystarczająco ilość razy w tygodniu. Nigdy z rodziny do niej nie przyjechał ale to nic to ja Vanessa, Ell, Maia, Rocky i Rick byliśmy rodziną. No i w ostatnim czasie również Raini i Calum to my byliśmy najbliższymi osobami które nie chciał nawet na sekundę zostawić ją samą i chociaż mieliśmy grafik kto w jaki dzień to i tak pojawialiśmy się w nie swoje dni bo np. uciekliśmy ze szkoły. A pro po szkoły za nie długo koniec roku, wakacje bez niej. O smutne, w tym roku żadna z nas nie brała udziału w konkursie królowa szkoły, chociaż wisiało jej zdjęcie w szkole nadal była uznawana za najładniejsza przez co pierwszaczki nie mogły tego zrozumieć. Tak chłopcy też nie brali udziału i dalej Ross był Królem. Po prostu w tym roku ani my ani teraz trzeci klasistki nie zgodziły się na zabawę bez Laury, wiedziały że przegrać trzeba z honorem a nie dlatego że los taki wybrał los dla nas. Usiadłam przy łóżku Laury, opowiadałam jej jak to śmiesznie wygląda to że w tym roku Rick siedzi w ławce z Vanessa ale nie przez to że Van go pilnuje, tylko dlatego że w tym roku chłopcy siedzą razem w dziewczętami. O tym jak Rocky jest smutny bo siedzi z Maią mimo że nadal ją kocha, nie może z nią być ona ma go w dupie.



-no i polubiłam Raini jest słodka, jest ze mną w klasie i nie raz już wyrzucili nas z klasy przez to że chichrałyśmy się na cała klasę. Przeważnie tak mamy. Za to Calum dziewczyno to dopiero amant, daj pokój uparł się że jest ekspertem od miłości i pomaga parą w szkolę. Myślę że wkrótce pomoże i Rickowi Van i Rockego i Mai. Jak tylko zorientuję się oczywiście że oni kiedyś byli razem. Ale myślę że to nie długo…

Info Październikowe

Kochani moi :)

W tym miesiącu będzie nie co inaczej niż zwykle. Nie mam pojęcia jak będzie z czasem także nie mam pojęcia ile pojawi się rozdziałów. Jestem pewna że pojawią się cztery w każdą sobotę tego miesiąca. A zobaczymy czy będzie rozdział dodatkowy?, jeden dwa. Okaże się, a teraz.....


Rozdział który się kiedyś tam pojawi, ale tylko kawałek aby było ciekawie :)


Perspektywa Rossa

 


Szybko weszłem po Van, a potem biorąc ją na ręce wyniosłem z jej pokoju i wsadziłem na spokojnie do samochodu, zapiąłem pasy po czym ruszyłem. Van oddychając ciężko zaczęła nie pewnie kiwać w moją stronę.



-Co jest?



-Jak to możliwe że  jesteś tak opanowany?



- Ja zawsze byłem tym opanowanym w grupie.



-No jasne, byłeś tym seksownym i tym opanowanym?! * prycha ja również



-Powiesz mi lepiej co zrobiłaś, że zaczęłaś krwawić?



-E…..



-Van!!!



-E……



-Vanesso!!!! * krzyknąłem nie co zdenerwowany. Wykręciłem numer do Ricka.



-Nie ma co dzwonić, jest zajęty.



-Czym niby jest zajęty?, jego kobieta jest w złym


stanie.



-Rick, od jakiegoś czasu….



-Co Rick? * zapytałem nie co zdziwiony.



-W ostatnim czasie dużo się kłócimy... O przyszłość * odparła, spoglądając na mnie. Ja prowadziłem nie mogłem na nią spojrzeć.

-Imbecylu masz 5 sekund by ruszyć dupe i jechać do szpitala. Van zaczęła krwawić!, jeśli nie pojawisz się za 10 minut to pojadę tam i skopie Ci tyłek!!! * krzyknąłem do+ tel po czym się rozłączyłem.



-Co stało się z Tobą i Laurą? * zapytała nagle Vanessa. Spojrzałem na nią, a potem zacząłem manewr wyprzedzania.  Nie powiem nie jechałem szybko, nie pędziłem ile wart jest mój samochód. Ile dostał koni. Ale wyprzedzając samochód i wracając na swój pas, zauważyłem nadjeżdżającą ciężarówkę która pędziła prosto na nas. Czy czasem nie uratowałem samochodu który wyprzedziłem?. Czy to nie on miał dziś umrzeć. Przez szybką jazdę?. Tir/ Ciężarówka nie mogła skręcić nie mogła uciec, ja też nie miałem gdzie uciec, jedyne co mogłem zrobić to spojrzałem na Vanesse.


-Pozwoliłem Laurze odejść…* Samochód kierował się od strony kierowcy by bardziej oberwał. Chociaż w samochodzie był hałas, słychać było jak dziewczyna wydziera się na chłopaka.


-Ross!!!! * krzyczała.  Aż do momentu kiedy to kierowca swoją storna przywalił w przód tira. Tak zdecydowanie po zamiatane, i śmierć na miejscu. Chłopak jednak jeszcze raz spojrzał na dziewczynę by złapać ją za dłoń.



-Musiałem jej na to pozwolić, bo inaczej nigdy nie ruszyła by do przodu. Po czym zemdlał. A może umarł?......