Perspektywa Laury
Spojrzałam się w sufit sterylnie biały, na ścianę tego samego koloru, na drzwi które również były białe i czyste. Spojrzałam na nieznajomą mi dziewczynę. Która bite trzy jak nie więcej godzin mnie męczyła jakaś tam historią, o niej i innych. Nie pytajcie bo nie mam pojęcia o kim, o czym, albo po co jest mi to opowiadane. A jak każesz mi powtórzyć imiona to powiem Ci, spadaj!, nie znam i nie powtórzę ich. Bo ich ani nie znam, ani nie mam dobrej pamięci do zapamiętania imion. Mam jej serdecznie dość, i nie wiem jak jej przerwać by nie poczuła się odtrącona. Bolą mnie oczy, i boli mnie głowa od nagłego ataku na mnie ,,ty musisz ich znać’’. Nie mogę nawet pokręcić głową, a najchętniej powiedziała bym że mnie to gówno obchodzi to co mówi. W końcu nie wytrzymałam spojrzałam na nią.
-STOP! * odparłam a ona zdziwiona przestała paplać. * Nie
mam pojęcia o czym Pani mówi, boli mnie głowa od samego myślenia proszę mnie
zostawić samą.
-Ale Laura, jesteśmy jak siostry.
-Dlatego Panią wypraszam, a nie wyrzucam z pokoju.
-Dobrze * odparła smutna po czym wyszła z mojego pokoju.
Wiem jestem wredna, ale ja niczego nie pamiętam, a jedyne co chce wiedzieć to
mój wypadek, tylko tyle nie interesuje mnie moje poprzednie życie, nie
interesuje mnie co się działo, z kim się kolegowałam, jaka byłam. Dostałam od
boga drugą szanse a to oznaczało dziewczyno zacznij serio żyć~!!. Długo nie
nacieszyłam się wolnością bo do mojego pokoju wszedł wysoki, szczupły
blondasek. Uśmiechnął się do mnie po czym zapytał się grzecznie….
-Mogę.? * odparł i czekał aż coś powiem. Wiem, powinnam
mu odpowiedzieć, ale mnie zaciekawił. Po za tym przystojny był.
-Jeśli nie będziesz opowiadać bajek na dobranoc to się
zgodzę.
-Nie ma sprawy * odparł pokazując rządek białych zębów.
Usiadł obok mnie
-Więc co Pana prowadzi do mnie>?
-Zwykła rozmowa Proszę Pani jestem Rick. Rick Coll.
-Witam * odparłam nie wiedząc co powiedzieć.
-A ty wiesz kim jesteś?
-Dobre pytanie, nie wiem, wiem tylko że nazywam się Laura
Marano, i tyle.
-To już dużo, a wiesz to dzięki>?
-Pokazali mi mój dowód osobisty.
-Więc miałaś potwierdzenie tego kim jesteś tak.?
-Dokładnie, czy będziesz zadawać tak irytujące pytania?
-Brawo, pyskujesz. To dobry znak
-Też mi się tak wydaje
-W poprzednim życiu byłaś miła
-W poprzednim życiu>?
-Dostałaś od losu drugą szanse, myślę że zaczynasz od
zera
-Wiesz co chyba Cię polubię, bo ta laska co była
wcześniej….
-Vanessa.?
-Może, kto to wie, strasznie irytująca laska
-Mówią że taka jest * zaśmiał się a ja delikatnie się
uśmiechnęłam
-Nie chce wiedzieć, co się działo w moim życiu przed
wypadkiem.
-Na pewno?
-Na 100 procent, uważam że od czasu kiedy obudziłam się
zaczynam od zera.
-No i masz racje, będę przy Tobie by Ci pomóc.
-Dzięki….
-Rick, jestem Rick * uśmiechnął się do mnie a ja zmierzyłam go wzrokiem czuje że mogła bym go nawet polubić, ale to jeszcze nie jest czas na to bym miała kumpli, przyjaciół czy kogokolwiek. Chłopak wyszedł z mojego pokoju a ja znów miałam sporo do przemyślenia. Moje pierwsze pytanie i najważniejsze dla mnie to to ,,jak to się stało że byłam w śpiące prawie rok ‘’. Ale to pytanie i wiele innych które miałam w głowie musiały poczekać. Bo wszedł do mojego pokoju Pan doktor.
-Dzień dobry jak się dzisiaj czujemy>?
-Dzień dobry, lepiej znacznie lepiej
-Kości pięknie się zrosły, bolą ale zrastają się tak jak
powinny. Dam Ci teraz zastrzyk abyś trochę się przespała.
-Nie spałam czasem za długo już doktorze.?
-Spałaś zdecydowanie spałaś. Ale dostaniesz je z lekami
przeciwbólowymi musisz nam trochę odpocząć.
-Panie doktorze zanim zasnę chce wiedzieć tylko jedno.
-Co takiego.?
-Jak doszło do tego wszystkiego?
-Nie teraz, teraz odpocznij w swoim czasie zdradzę Ci to…
-Dobrze, no to inne pytanie. Czy kiedyś sobie przypomnę
wszystko>?
-Obawiam się że nie Panienko Marano, obawiam się że
nigdy….