Perspektywa laury
-Nie wierze kłamałaś!, cały czas. Ten związek to lipa!! *
odparła wkurzona Vanessa.
-Tak, ale Van proszę Cię ja my…. Nie nadajemy na tych
samych falach.
-I do teraz nie chciałaś mi o tym powiedzieć?. Jak
mogłaś. Znamy się od przedszkola.
-Dlatego nie chciałam Ci powiedzieć.
-Przesadzasz Van jak było z Tobą i Rickiem>?
-Teraz wypuszczasz brudy !!!!
-Van proszę Cię. Ja my… To nie to samo co ty i Rick. Wy cos do siebie czuliśmy a my. Nam zależało tylko na tym by udać że jest dobrze a potem co?. Vanessa przespałam się z nim i nic nie poczułam * Odparłam a w jej oczach zobaczyłam
rozpacz i takie uczucie które nie da się opisać. Od tej chwili wiedziałam że zrobiłam coś czego nie powinnam. Zdecydowanie to nie to. Obudziłam się… A właściwie nie ocknęłam się kiedy ktoś bezczelnie machał mi ręką przed oczami okazało się że to Noah. Spojrzałam na niego i wyjęłam z buzi ołówek.
-Chcesz zniszczyć sobie język? * zapytał przysiadając się
na chama po drugiej stornie stolika. Powinnam wam wspomnieć że to co przed
chwilą się wydarzyło to moja chora wyobraźnia, a ja siedzieć w kafejce ukrywając
się przed moim przyjaciółmi. Tak związek z Rossem to zdecydowanie pomyłka. I
kiedy nie musimy być razem ukrywamy się w różnych miejscach. Ja postanowiłam
się uczyć ale widzicie jak to wyszło.
-Odpowiesz mi czy będę czekać kolejny rok.
-A o co pytałeś?
-Zabawna jesteś Laura.
-Ty też Noah myśląc że cię słucham * odparłam, ale on nie
przejął się tym wręcz przeciwnie spojrzał na mnie po czym odparł uśmiechając
się szeroko.
-Zapytałem gdzie Twoja druga połówka>?
-A co, stęskniłeś się za moim chłopakiem.>?
-Jesteś całkiem zabawna, teraz rozumiem dlaczego Ross
Lynch się Tobą zainteresował. Wiesz przecież ma miano podrywacza.
-Tak no i ?
-A teraz przysiadł przy jednej. Nie jesteś ciekawa czy
Cię zdradza? * serio?, miałam to w dupie ale musiałam udawać pozory.
-Sadzisz że zdradza mnie ?, może na lewo i na prawo?
-Hehe, nie moja kochana jest wierny jak jakiś pies.
Co taka dziewczyna jak ty zrobiła by usidlić takiego chłopaka jak on?
-Wiesz co, ta rozmowa robi się co raz dziwniejsza,
zastanawiam się czy czasem nie zmieniłeś orientacji.
-Nie, nie zmieniłem. Chce być niczym stary Ross Lynch *
tym razem zaśmiałam się po czym pokazując dłonią pokazałam by się do mnie
bliżej przysunął. A kiedy byliśmy blisko siebie, szepnąłam mu do ucha.
-Mam taką moc, nazywa się Laura Marano tylko ja potrafię poskromić Rossa Lyncha * odparłam zabierając książki i kładąc kasę za sok po
czym wyszłam z knajpy.
Perspektywa Rossa
Paliłem papierosa przed moim samochodem czekając na kumpli. Z tego co wiem są wolni. Chociaż teraz będąc w związku cholera ich wie. Raz są wolni a za chwilę usłyszy się.... Nie, nie Ross co ty głupi jesteś ?!, jaki związek?!!!. Szczerze powiedziawszy za każdym razem jak któraś z dziewczyn proponuje mi sex bądź spotkanie mam szeroki uśmiech na twarzy a ripostę w głowię ,,Mam to w dupie ''. Ja i Laura?, hmy to dziwny rodzaj związku. jak mam być szczery czuję że oboje jesteśmy szczęśliwi kiedy mamy luz od siebie. No tak, kiedy jesteśmy sami i wolny czas nie spędzamy ze sobą. Teraz np Laura siedzi sobie w knajpie z Noah a ja co?, palę sobie fajeczkę i wcale nie myślę o tym co ona tam z nim robi. Bo nawet jeśli jestem ciekawy co tam się dzieje musze udawać. Laura zabiła by mnie gdyby wydało się że jesteśmy razem. Po akcji z Maią ma dość. Nie dziwię się jej, ja tez. Dlatego kombinujemy, kombinujemy na ile się da. By nasza paczka przyjaciół się nie skapnęła że udajemy przyjaźń. Więc kiedy przy paczce kumpli usłyszycie Kocham Cię, albo piernik co tam usłyszycie my tylko udajemy.
-Rosss!!, wołam Cię a ty nic
-Sorry sorry Rocky zamyśliłem się gdzie reszta>.?
-Jak to nie wiesz?. Rick musiał od razu po zajęciach
lecieć do akademika Vanessy ważne zadanie z biologii. Natomiast Rydel musiała
zostać w bibliotece i jej musiał pomóc przecież Ell.
-Zajebiście mam świetny utwór i chciałem wam
zagrać.
-Oho, ależ Cię miłość zmienia.
-E tam * odparłem. Bo gówno prawda to spokój święty a nie
to ale cicho on nie wie. Wypuściłem peta.
-Więc co robimy?
-Może idziemy na piwo? * odparłem siadając za kółkiem.
-A potem będziesz prowadził?
-nie, jedziemy do mnie zostawiamy auto a potem piwko.
-No i to jest dobry pomysł
-Wiem bo mój * odparłem zapinając pasy kiedy brunet
wsiadł do auta, zastanawiałem się nad tym czy jemu nie pokazać tego utworu, ale
jak mi walnął o miłość itp. To stwierdziłem po moim trupie. Nigdy Laura Marano
nie przekona mnie do muzyki, nigdy nie zaśpiewam dla niej ballady chyba ze dla
jaj. No ok, mamy zaśpiewać z Rickiem piosenkę na konkurs ale kurwa mać. Nie
miłosną umówmy się ok.?
Perspektywa Ricka
Wszyscy czekaliśmy w loży na wyścig Laury. Laura Marano po tak długim nie jedzeniu w końcu mogła jechać. Wszyscy strasznie się bali. Wiedzieli że mała…. Zresztą czy ja się nie powtarza?. Ostatnio Lau wygrała a wszyscy się martwili. Teraz było tak samo. Wszyscy się o nią martwili. Jak i o Rossa który jechał z nią w tym wyścigu, jak na razie miał być jej pilotem. Do czasu aż wyjedzie. Złapałem Vanesse by mi nie zemdlała. Bo ona najbardziej bała się o małą. Wyścig się w końcu zaczął, Laura nie może tego zepsuć jest pierwsza. I tak zostało. Zanim się obejrzeliśmy była meta którą przekroczył jej samochód. I zanim się obejrzeliśmy wszyscy byliśmy w klubie i wszyscy się dobrze bawiliśmy. Ja tańcząc z Vanessa nie zwracałem uwagi na innych a powinien zdecydowanie powinien wiedzieć że Ross jest strasznie zazdrosny, nagle zauważyłem jak leje się z innym o Laurę a ona próbuje ich oddzielić. Chwyciłem szybko Van za dłoń po czym pociągnąłem ją w widowisko.
-Przestańcie!!! * krzyknęła Lau
-Co jest.? * zapytałem się trzymając
-Macał Laurę * odparł wkurzany blondyn.
-I za to chcesz dostać w mordę proszę Cię LYNCH *Odparła
wkurzona Laura a ja zerknąłem na nią i Rossa.
-Opanujcie się, a ty nie ruszaj nie swoje kobiety.
-Przecież nie ma napisane zajęta
-Ale to nie znaczy że tak masz się zachowywać
matole * odparłem przez co i ja wdałem się w bójkę. Za chwile pojawił się Ell i Rock i zaczęła się ostra bójka. Dziewczyny próbowały nas odepchnąć ale my mieliśmy to gdzieś chcieliśmy się bić. Dziewczyny nas od siebie odciągnęły. A ja spojrzałem na Laurę która przemawiała do Rossa. Po chwili się do siebie przytulili. Zabawne jak potrafi być zazdrosny.