Rozdział 50/50 ,,Jeszcze czego, przyzwyczaisz się i będę miał problemy. * odparł zrzucając mnie z murku bym trafiła w jego ramiona. Jego delikatne ręce ściskały mnie w tali. Znów zaczęłam się śmiać, sięgając po swój zeszyt. Cholerny przystojniak.'' By Ross Lynch

 


Perspektywa  Vanessy






Macie tak czasem ze widząc jakąś parę macie wrażenie że widzicie bajkę?. Ja tak miałam widząc tą dwójkę widziałam niebo. Ross i Laura to oni podbili cały wszechświat cały świat byli i są sobie przeznaczeni. Dlatego postanowiłam się oddalić i im nie przeszkadzać bo w końcu po raz pierwszy wyznali sobie miłość.  A jak wszyscy wiedzą Ross za 4 miesiące odejdzie od nas. Więc po co im psuć tą chwilę. Po cichu wyszłam z Sali i siadając na ławce obok Ricka cmoknęłam go w poliko by cicho mu szepnąć.



-Kocham Cię Rick * odparłam całując jego usta.



-Ja też Cię kocham Vaneessa..



Perspektywa Laury




Kiedy oderwaliśmy się od siebie zaczęliśmy oboje się śmiać. Ross oparł głowę o moją i spoglądał mi w oczy.



-Pomyśleć że tyle się namęczyłem by Cię zdobyć.



-Pomyśleć że ja się dałam. Typowemu play boyowi. Ale obiecaj mi coś....



-Daj mu w kość. Jesteś pierwszą dziewczyną do której coś poczuł * odparł Rick, a ja tuląc go  poczułam że jak jakaś gwiazda, jak ktoś kto zdobył pierwszy raz Mont Blanc zabawne prawda?. Jestem aż tak dobra?. Nie miałam szans na zastanowienie. Bo wpadłam w ramiona Mai, Rydel i Van.



-Jak udało Ci się usidlić Rossa Lyncha? * zapytała pierwsza Maia zaśmiałam się zanim odpowiedziałam.



-Nie starałam się o niego, to on starał się o mnie * Vanessa z Rydel się śmiały natomiast ja z Maią patrzyłyśmy na siebie strasznie poważnie. Wtedy pojawił się Ross i łapiąc mnie w tali przyciągnął do siebie. Tak bym była blisko niego ale widziała wszystkich.



-Chciałbym dalej się z wami cieszyć. Ale mam mało czasu na ta miłość.



-Mało czasu? * spytała zaskoczona Vanessa



-Mamy tylko 4 miesiące na siebie * odparł blondyn, mój blondyn co zabawne a ja prychłam. Nawet za mnie skurwysynek odpowiada.



-Dokąd mnie zabierasz? * zapytałam kiedy żegnałam się w locie z przyjaciółmi, i biegnąc z nim trzymana za jego dłoń.



-Na pierwszą naszą randkę



-Ross



-Laura proszę Cię * skurwysyn pomyślałam wybiegając ze szkoły z naszymi plecakami. Wsiadłam do jego samochodu a on zajął miejsce po stronie kierowcy. Czyli co nigdy nie po prowadzę tego samochodu?. Ehm tak mi przykro. …..



Miesiąc później  :




Nigdy nie pomyślała bym że zacznę spotykać się z Rossem Lynchem. Nigdy, może powinnam to zapisywać  pamiętniku?. Mieliśmy dla siebie tylko 4 miesiące które mijały w zawrotnym tempie. Ale nie przejmowaliśmy się tym zbytnio, spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu w szkole, po szkole, na wagarach czy jakieś ciche spotkanka. I chociaż nigdy nie zapomnę pierwszej randce z Lynchem wiedziałam że wkrótce będzie i koniec. Ale to jeszcze odbiegam od tematu. Jeszcze aż 4 miesiące. A opowiem jak je…..



Siedziałam sobie na murku czekając na tego blondasa. I pisząc pracę domową z matmy. Przez niego nic nie odrobiłam. Wiecznie zajmował mi czas. Nie myślałam o tym że coś takiego się może wydarzyć. Ktoś pociągnął mnie za nogi bym je rozłożyła, i zabrał mi zeszyt z ręki rzucając za siebie.





-Ej! * wrzasnęłam ale zamiast odpowiedzi dostałam słodką tajemnice słodki pocałunek, zarzuciłam więc ręce na jego szyj i odwzajemniłam pocałunek. Długo się całowaliśmy bo, kiedy się od niego oderwałam usłyszałam dzwonek na lekcji. * Mogę się przyzwyczaić od takich przywitań i co wtedy?



-Jakoś sobie poradzimy. Miejmy nadzieje * odpowiedział mój uroczy blondyn a ja zaśmiałam się melodyjnie. Chciałam zejść z murku ale on znów mnie pocałował.



-Chcesz żebym się zakochała czy co? * spytałam oddalając się od niego.



-Jeszcze czego, przyzwyczaisz się i będę miał problemy. * odparł zrzucając mnie z murku bym trafiła w jego ramiona. Jego delikatne ręce ściskały mnie w tali. Znów zaczęłam się śmiać, sięgając po swój zeszyt. Cholerny przystojniak.



-Chłopcu o pięknych szczenięcych oczach puść mnie



-A co z tego będę miał?



-Spokój przez wieczność * odparłam łapiąc zeszyt w ręce i ciągnąc go za jedną dłoń. Mieliśmy próbę do przedstawienia, chcąc nie chcąc w tym roku byliśmy głównymi bohaterami. Wbiegliśmy zduszeni ale nie po seksie tylko mocnym sprincie na mecie.



-No proszę kto się pojawił Troy i Gabriela zapraszam nareście jesteście * odparła nauczycielka. A my kiwając głową poszliśmy do naszej ekipy. Na nasz widok Maia wstała była strasznie wkurzona, albo i wkurwiona może tak to lepiej nazwać, wiedziałam że z nią nie będzie łatwo. Jak zresztą z wszystkimi fankami Rossa. Oj będzie się działo i to okropnie. Usiadłam obok Vanessy.