Rozdział 35/40 ,,Ale Rocky!, ja i Ross. On nigdy nie zwróci na mnie uwagę nigdy również nie będę z nim związku.'' By Maia Mitchell

 


Perspektywa  Mai…






-O czym chcesz rozmawiać? * spytałam opierając się o niego i murek



-O Tobie.



-O mnie



-Nie udawaj głupiej, widzę że coś się dzieje



-Ale nic się nie dzieje



-Maia



-No co?



-Co jest między Tobą a Rossem? * spytał tylko a ja poczerwieniałam, co ja mam mu powiedzieć.



-Nic nie ma



-Maia, nie kłam



-Zakochałam się, ok?, zakochałam się w nim



-No i to chciałem usłyszeć. Uważam że powinniśmy zrobić sobie przerwę.



-Ale Rocky!, ja i Ross. On nigdy nie zwróci na mnie uwagę nigdy również nie będę z nim związku.



-Ale jesteś w nim zakochana



-Zauroczona a to różnica Rocky okropna różnica



-Gdybyś mnie kochała, nie zauroczyła byś się innym



-Rock proszę Cię ile masz lat, jeśli tak twierdzisz




-10 wiesz * odparł wypalając papieros i zostawiając mnie z tym samą.  * Powiedz reszcie że musiałem iść. * odparł zmierzając na chodnik, szłam za nim aż dogoniłam go i chwyciłam za rękę by obrócił się w moją stronę.



-Przez moje zauroczenie chcesz skreślić mnie i Ciebie



-Nas nie ma



-Zrywasz ze mną?



-A co wolisz separacje by później zerwać.



-Rocky nie chce tego * przybliżyłam się do niego i złożyłam pocałunek na jego pocałunku.





Odwzajemnił pocałunek ale tylko na chwilę.



-To było pożegnanie, nas już nie ma Maia * odparł zostawiając mnie samą sobie na środku drogi. A ja patrzyłam za nim. Przez moje zauroczenie straciłam faceta przez moją głupotę. Dosłowną głupotę.

 

Nie wróciłam do knajpy, poszłam na spacer to co się stało było dla mnie tragedią.  Straciłam go straciłam na zawsze przez to że lecę na Rossa Lyncha. Wszystko przez to.



Następnego dnia postanowiłam udawać, udawać że jest dobrze, że oboje chcieliśmy przerwy i to niczyja winna. Jasne, na pewno wśród chłopaków jestem już kimś nienormalnym. Na pewno… Ale przestań Mia, przecież faceci nie są takimi plotkarzami jak my. Na pewno nie gadają o takich sprawach……



-Maia!!!! * ktoś krzyczał moje imię, ale ja nie ja dalej głośno myślałam nie zastanawiając się nawet nad tym….Ktoś mocno mnie szarpnął i postawił do pionu, a tym ktosiem był sam Ross Lynch. Spojrzałam na jego mleczne oczy i zatonęłam. Cholera jasna, wiem nie powinnam ale on jest taki taki boski. * Czy ty wgl słuchasz co się do Ciebie mówi? * Zapytał a ja dalej wpatrywałam się na niego jak na obrazek.



-Tak ,tak oczywiście, co jest? * spytałam rozglądając się czy ktoś widział jak leci mi ślinka. Miałam na tyle szczęścia że wszystkie laski wpatrywały siew blondyna nie zwracając uwagi na to co ja robię.



-Co się dzieje z Rockym * odparł wpatrując się we mnie, puścił mnie więc musiałam się skupić.



-E…Rocky?, a co ma się dziać?



-Wczoraj wyszliście nie dając znać że wychodzicie. Dzwoniłem ale nie odbierał a dzisiaj nie m go w szkole. Nie ma go jak mamy jeden z ważniejszych treningów!!



-Oj, przesadzasz na pewno się pojawi na bank. * I w tym samym momencie do szkoły wparowała Laura Marano. A chłopcy odprowadzali ją wzrokiem, nie było nikogo żeby nie odprowadzali jej tyłka bądź jej do nas. Spojrzałam na Rossa. Uśmiechnął się przez moment ale delikatnie. Usłyszeliśmy przez głośnik.



-Mamy 8:30 a Laura Marano pojawiła się w szkole. Przypominam jest na liście naszych corocznych królowych szkoły. * odparł a ja zaśmiałam się , jak mam być tak seksowna jak ja. Przecież to chodzący ideał, widziałam miny kolei kiedy nawet na nich nie spojrzała tylko zmierzała w naszym kierunku. Ktoś szepnął ,,cześć’’. Ale ona była zbyt zajęta by odpowiedzieć, albo po prostu nic nie odparła. Zmierzała w naszym kierunku.



-Cześć * odparła do nas po czym zaczęła dobierać się do swej szafki * cholera * odparła, ale wtedy dosłownie w 5 sekund pojawił się przed nią blondyn z którym to ja rozmawiałam. Oparł się o szafkę i uśmiechnął do jej łobuzersko.



-Pomóc? * spytał, i zanim ona mu odpowiedziała, otworzył jej szafkę. Nie raczyła mu nawet odpowiedzieć, zaczęła wyciągać książki a ja wiedziałam że to koniec romansowanie z blondynem.



-Ross… * odparła jakaś blondynka jeżdżąc po jego koszulce. Spojrzał na nią czekając na ciąg dalszy zabawy. * nie wiem czy to dobrze, ale zapomniałam na dzisiaj majteczek myślisz że to problem…?



-Ross… * odparł kolejna Laura jak i ja zaczęłyśmy kręcić głowami. * Nie wiem jak mam rozumieć to że kiedy mówię kolesiowi działaj nigdy nie wiedzą gdzie powinni działać.