Rozdział 13/20 ,,Skurwysyni mnie falują '' ^ By Ross lynch


Perspektywa Rydel..

Nawet nie zauważyłam kiedy do diabła dziewczyny stały opierając się o barierki balkonu, ja byłam zbyt pochłonięta nowo poznanym kolesiem. Dość opanowany, słodki, kujonek. Strasznie mi się podobał i w końcu zwrócił na mnie uwagę kiedy ja straciłam jakie kol wiek nadzieje na niego. Był wysokim brunetem o ciemnych ślicznych oczach. Wiedział co chce robić po szkole i był tak seksowny. No przynajmniej dla mnie.


Perspektywa Rockego

Pierwszy gwizdek za nami a ja zastanawiałem się jak cholera dobrze grać gdy strasznie faulowali. Usłyszałem wrzask dziewczyn.


-Dzikie koty!!. * I byłem szczęśliwy to zdecydowanie to co chciałem usłyszeć. Podałem piłkę do Rossa który trafił za 3 punkty zbliżał się koniec pierwszej część. A ja czułem jak pot leje się ze mnie strunami. Nasi rywale zrozumieli kto jest najlepszy z drużyny. Zaczęli skupiać się tylko na Rossie i na Leonie.  Spojrzałem na trybuny….



Perspektywa Ralfiego



Właśnie biegłem z piłka, trafiłem do kosza za trzy punkty. Tłum szalał jak i my. Podbiegł do mnie Ross.


-Skurwysyni mnie faulują. * odparł pokazując na ślady. Pobiegł do nas Rick


-Trzeba za wszelką cenę chronić Rossa, wiedzą że najlepiej strzela punkty za 3 więc się nie poddają.


-Dobra nie ma problemu * odparłem patrząc na Rossa.


-Dasz rade? * zapytałem a on kiwnął głową na tak.



Perspektywa Laury



Byłam coraz bardziej niespokojna, czułam po prostu czułam że coś jest nie tak. Wściekłam się widząc jak faulują Rossa ale nic z tym nie robią. Patrzyłam gorączkowo na zegar. Prawie koniec i wtedy na samym końcu Ross oberwał tak że upadając pojechał jeszcze przez kawałek boiska. Nie mam pojęcia kto ale ktoś wydarł się bardzo głośno.


-NIE, ROSS!!!!!!!!!!!!! * nie zdawałam sobie sprawy z tego że to byłam ja we własnej osobie. To ja wydarłam się jako jedyna spanikowana tą sytuacją. Vanessa wraz z Rydel i Maia wzięły mnie pod rękę i pobiegły ze mną na dól. Nie wiem co się działo, chciałam być jak najbliżej niego. Jak najbliżej Rossa. Kiedy tylko byłam na dole i zobaczyłam jak Rossowi pomagają na ławkę rezerwowych zejść podbiegłam do nich.


-Ross * spytałam a on jak na zawołanie spojrzał na mnie.


-Laura * pomogli mu usiąść i go badali kleknęłam obok niego.


-Chyba się nie poddasz co Lynch? * spytałam a ten podniósł głowę do góry pogłaskałam go po twarzy a on się uśmiechnął do mnie łobuzersko.


-No chyba w to nie wątpisz Marano * wszyscy nassie przyjaciele zaczęli się śmiać. A mnie przytuliła Vanessa praktycznie płacząc. Wiedziałam że to ona potrzebuje przytulenie a nie ja, ale się nie odzywałam. Wróciliśmy na trybuny w ciszy by usiąść i usłyszeć od przyjaciółek.


-Ktoś się kocha w Rossie Lynchu * zaczeła Rydel


-Nie, nie kocham się w Rossie Lynchu, jestem jego opiekunką i tylko tyle nas łączy * odparłam na co Maia prychał. * A Ciebie maluchu co tak śmieszy?



-Gdybyś serio była tylko  jego opiekunką już dawno przespał by się z Tobą. Założę się że kombinuje jak Cię przelecieć.


-Nie uda mu się to Mia. Mam nadzieje że wy też się nie dacie >? * zapytałam patrząc na dziewczyny.


-No proszę Cię. Zobacz jakiego mam wspaniałego Maxa * odparła Rydel by po tym zanurzyć się w jego ustach.



-Ciekawe co na to Elli * odparła Vanessa. A my zaczęłyśmy się chichrać. Reszta meczu była lepsza spokojniejsza już nie bałam się tak bardzo o Lyncha. Chłopcy wygrali głównie przez tego blondasa był niezły w swojej dziedzinie. Pobiegłam do nich, ale tym razem nie trafiłam w ramiona Lyncha jak pewnie wszyscy sądzili, trafiłam w ramiona mego chłopca. Mojego ukochanego. Ten mocno objął mnie w swoje ramiona i namiętnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek. By po nim usłyszeć.



-IMPREZA U LYNCHA!!!! * ktoś głośno krzyknął a wszyscy się rozeszli.



-Chcesz iść na imprezę * zapytał. A ja przejechałam po jego mokrym podkoszulku.



-Chciałabym zająć się Tobą, a potem się ewentualnie zobaczy * odparłam całując jego usta. Mój facet kompletnie nic nie rozumie……



Kompletnie nic nie rozumie. Ja chciałam spędzić z nim noc. Na co on zabrał mnie w romantyczne podwórko Lyncha. Nie powiem fajnie było. Ale gdy tylko weszliśmy do środka mój facet poszedł do kumpli z drużyny. A ja zostałam sama. Rozejrzałam się ale zobaczyłam z jednej strony zajętą Rydel facetem jak mu to było .>? a Max. Po drugiej Vanesse kręcącą loka rozmawiającą z Rickiem. A później na kanapie Rockiego śmiejącego się do rozpusty z Maią. Wszyscy moi znajomi byli zakochani. Spojrzałam na salon gdzie tańczył Ross całujący nie Olivie tylko jakąś laskę. Pewnie ją dziś przeleci, a gdzie nasza królowa śniegu?. Zabawne, tak go męczyła. Ktoś zrobił mi drinka a ja głupia wypiłam aż do dna. A co jeśli jest tam tabletka gwałtu>?. Wyszłam szybko na powietrze gdzie poczułam się lepiej. Musze uciekać zanim ktoś wykorzysta to że jestem teraz osłabiona przez narkotyk. Zobaczyłam drzewo a na nim bazę. To znaczy domek. No ale baza brzmi lepiej. Pasuje do chłopca. Ja się…..



ausllylovers37:
“Siblings