Rozdział 119 ,,Od kiedy 8 miesięcy temu każdy wyjechał i zostałam wraz z Rossem zrozumiałam że moje uczucia względem jego stale rosną. Ross nie przypomniał sobie niczego. Kompletnie niczego, starałam się przypominać mu z kim wiązało go jakie uczucie. I możesz wierzyć bądź nie powiedziałam że mu że to Laura była miłością jego życia, jednak on nic nie czuł. I może dlatego tak naprawdę dał mi szanse?, dla świętego spokoju wiedząc że nigdy nie przypomni sobie po przedniego życia?. Może on nigdy nie będzie pamiętał Olivii, Mai czy Laury pod względem uczuciowym?. Może one teraz po opowieści tego co było będą dla niego tylko starą historią. A ja jestem tą nową?. Nigdy nie usłyszałam z jego ust ,,kocham Cię Vanesso ‘’. I pewnie nigdy nie usłyszę. Nigdy nie usłyszę słów Mai że go nie zdobędę, i nigdy nie usłyszę Olivię która twierdziła że Ross na końcu i tak będzie jej. Za to usłyszę słowa ,,dzień dobry ‘’ kiedy się obudzę i będzie przy mnie ten facet w którym się nagle zakochałam. Rikier tego nie rozumie, i nigdy nie zrozumie że po wypadku moje uczucia się zmieniły. Laura stwierdziła że on i ona to skończona sprawa i żebym więcej nie płakała nad tym czy będzie zła o to miłość. Więc dlaczego nie zaryzykować. Dlaczego nie spróbować tego uczucia?. Spojrzałam na swój pierścionek zaręczynowy. Ktoś w tym samym momencie wchodził po schodach i cmoknął mnie w głowę. '''By Vanessa

Vanessa


 



Od kiedy 8 miesięcy temu każdy wyjechał i zostałam wraz z Rossem zrozumiałam że moje uczucia względem jego stale rosną. Ross nie przypomniał sobie niczego. Kompletnie niczego, starałam się przypominać mu z kim wiązało go jakie uczucie. I możesz wierzyć bądź nie powiedziałam że mu że to Laura była miłością jego życia, jednak on nic nie czuł. I może dlatego tak naprawdę dał mi szanse?, dla świętego spokoju wiedząc że nigdy nie przypomni sobie po przedniego życia?. Może on nigdy nie będzie pamiętał Olivii, Mai czy Laury pod względem uczuciowym?. Może one teraz po opowieści tego co było będą dla niego tylko starą historią. A ja jestem tą nową?. Nigdy nie usłyszałam z jego ust ,,kocham Cię Vanesso ‘’. I pewnie nigdy nie usłyszę. Nigdy nie usłyszę słów Mai że go nie zdobędę, i nigdy nie usłyszę Olivię która twierdziła że Ross na końcu i tak będzie jej. Za to usłyszę słowa ,,dzień dobry ‘’ kiedy się obudzę i będzie przy mnie ten facet w którym się nagle zakochałam. Rikier tego nie rozumie, i nigdy nie zrozumie że po wypadku moje uczucia się zmieniły. Laura stwierdziła że on i ona to skończona sprawa i żebym więcej nie płakała nad tym czy będzie zła o to miłość. Więc dlaczego nie zaryzykować. Dlaczego nie spróbować tego uczucia?. Spojrzałam na swój pierścionek zaręczynowy. Ktoś w tym samym momencie wchodził po schodach i cmoknął mnie w głowę.


-Dzień dobry * Odparł Ross siadając obok mnie. Położyłam głowę na jego ramieniu.



-Dzień dobry,  jak minął dzień.>?



-Okropne te wykłady ale po za tym ćwiczenia były w porządku. A ty?



-Napisałam do niej



-Do kogo?



-Doskonale wiesz do kogo.



-I co?



-Powinna dzisiaj dostać list



-Kiedy do niej napisałaś.



-Po zaręczynach * odparłam spoglądając na niego. * reszta dalej się do mnie nie odzywa.



-To niesprawiedliwe że się do Ciebie nie odzywają. Nic nie zrobiłaś złego.



-Przecież porzuciłam Rikiera dla Rossa. To totalnie pomylone.



-przesadzasz * odparł spoglądając na moje oczy.






-nie prawda, to tak jakbyś ty nagle mnie rzucił i poleciał do innej.



-Do innej nie czuję tego co czuję do Ciebie.



-Co tak naprawdę czujesz do mnie? * odparłam wiedząc że przesadzam.



-Czuję że nie jesteś mi obojętna Vanesso * odparł a ja niemal się zaśmiałam jednak byłam zbyt wzruszona tym co powiedział bym tak po prostu zaczęła się śmiać.



-Wiesz doskonale że ty mi też nie jesteś obojętny? * odparłam a on w tym samym momencie delikatnie pocałował mnie w usta. Był to pierwszy i najsłodszy pocałunek jaki miałam kiedykolwiek, i wiedział że w tej chwili zdobyłam serce Rossa Lyncha.

 

Chwilę wcześniej….


 

Wyjęłam kartkę i długopis i zaczęłam pisać..

 

 

Droga Lauro !!

Jak to możliwe że jeszcze nie napisałaś żadnego listu. Minęło dobre poł roku a ty dalej się do mnie nie odezwałaś. Jesteś jednak zła na mnie o to że jestem z Rossem?. Jakoś nie wierzę że natłok nauki nie pozwala Ci napisać do mnie ani jednego zdania. No ale cóż musiałam ja napisać skoro ty nie chciałam napisać…….



Laura

Nie wiem który piszę już list jest mi tak ciężko do Ciebie skreślić kilka słów wiedząc że ty i tak tego nie przeczytasz, a ja tak bardzo potrzebuję porady. Ja naprawdę Cię potrzebuję. Nie wiem do końca czy robię dobrze z tym że jestem z Rossem. Kocham go ale wszyscy nagle się odwrócili ode mnie i tak wiem rozumiem Ricka ale reszta?, co ja takiego zrobiłam…..


Kochana Lauro

Jak mam zacząć kolejne słowa wiedząc że ten list może dojść bądź nie. Od czego by tu zacząć….



 

Droga Lauro!!

Ty małpko jedna!, jak mogłaś tak po prostu nas zostawić?. Nie rozumiem tego i tego co teraz się dzieję. Wszystko po tym wypadku. Jak to możliwe że nie poczułam straty dziecka a straty przyjaciela już tak?. Jak mogłam w pięć sekund pokochać przyjaciela>?. No i dlaczego boli mnie to że on nie czuję tego samego?. Kiedy potrzebuję bliskość i spotykamy się on za każdym razem mówi mi wprost ,,Nie’’ dlaczego. Nie rozumiem tego, a teraz nagle po prosił mnie o rękę. Opowiedziałam mu Twoją i jego historię jednak uczucia giną tak jak mówiłaś.

Mam wrażenie że on nie czuję do Ciebie tego co czuł kiedyś. A te zaręczyny są tylko po to by odwrócić moją uwagę od Ciebie i waszej historii. A teraz mam najnormalniej w świecie za niego wyjść?. Tak bardzo brakuje mi prostej rozmowy z Tobą o tym co ja tak właściwie robię. I dlaczego wszyscy nie mogą uwierzyć w to że jestem nieszczęśliwie zakochana w Rossie?. Delly wraz z Raini jak wyjechały to już nie dały o sobie znać. Rocky wraz z Ellem przysyłają pocztówki z miejsc w których aktualnie są i z kim są. Jestem pewna że sama otrzymujesz od niech milion pocztówek na miesiąc. Calum już tak dawno zajął się reżyserką że nie ma czasu by do nas wpaść. Maia przestała się do mnie odzywać w dniu kiedy dowiedziała się że Ross chce dać nam szanse na cokolwiek. Rikier nie może żyć ze świadomością że jego przyjaciel z piaskownicy jest z jego eks dziewczyna. Na mnie w ogólnie nie chce patrzeć. Oli zawsze mnie nie lubiła więc nic się nie dziwię. A teraz jeszcze to zaręczyny. Nie sądziłam że nasz związek jeśli to mogę tak nazwać tak się rozwinie i Ross poprosi mnie o rękę. Postanowiliśmy że ślub odbędzie się w przyszłym roku na wiosnę. Mam nadzieję że pomożesz mi ze wszystkim i będziemy w końcu razem. Tak jak za dawnych czasów.

 Odezwiesz się wkrótce prawda?, po tym liście w magiczny sposób pojawisz się w moim domu mocno mnie uściskach i obiecasz że będzie dobrze?. Tak bardzo tęsknie i tak bardzo kocham

 

Twoja Van

Rozdział118 ,,Nie wierzę Laura nie wierzę!!! Oddałaś swoją miłość życia przyjaciółce. * odparł i doskonale wiedziałam że tym samym próbuję mnie wesprzeć. * Tak bardzo go kochasz, a on * pokazał na brzuch * będzie Ci przypominał o nim co dziennie, co tydzień, co miesiąc, co rok będziesz sobie przypominała…..'' By Calum Worthy


Laura Marano

 


-Czy ojcem jest ktoś z naszej paczki.


-Calum!


-No co?, to już powinien wiedzieć * Spojrzałam w dal po czym spojrzałam na kubek z czekoladą. Napiłam się jej po czym zaczęłam opowieść. Kiedy kończyłam Calum mogłam by przysiąc że twarz miał koloru włosów.



-Pierdalneliście sobie dzieciaka na pożegnanie znajomość?



-Nie!, Calum w chwili kiedy pierdalneliśmy sobie dzieciaka kochałam go.



-A on Ciebie?



-Nie, ale to nie ważne. On nigdy się o tym nie
dowie…



-Ale….



-Calum obiecałeś.



-W porządku, ale gdybym z kimś miał mieć dziecko chciałbym o tym wiedzieć. Tym bardziej że ….



-Tym bardziej że…Tym bardziej że co Calum?



-Vanessa i Ross się zaręczyli * poczułam ukucie w sercu a potem poczułam jak moje serce łamię się na tysiąc kawałków.



-A więc dopięłaś swego…



-Co?

-Van po wypadku poczuła że to z Rossem powinna być a nie z Rickierem * odparłam przez co Calum zrobił wielkie oczy….



Wspomnienie :

Vanessa męczyła mnie tel wiedziała że w szpitalu zemdlałam i teraz kiedy Ross był na wolności chciała się spotkać nie mogłam jednak pozbierać się i powiedzieć jej prawdy. Chodziłam z kuchni do pokoju i do kuchni w końcu nie odpuszczała ciągle tel i ese. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Doskonale wiedziałam że to ona. Wzięłam wdech i wydech. Przecież po tobie tego nie widać Lau, nie widać. Podeszłam do drzwi i je otwarłam.



-Van



-Lau…. * odparła i mocno mnie przytuliła. Nie miałam pojęcia o co jej dokładnie chodziło.



-Co się dzieję.?



-Ja ja zakochałam się w Rossie * odparła wchodząc do salonu i siadając na kanapie.



-Więc dlaczego płaczesz?, powinnaś się z tego powodu cieszyć.



-Bo ty wciąż go kochasz * odparła a ja zrobiłam coś co powinnam zrobić już dawno. Podeszłam do niej usiadłam obok i mocno ją do siebie przytuliłam. Po krótkiej chwili spojrzałam na nią i otarłam jej łzy z oczu.



-może i wciąż go kocham, ale  widzę co dzieję się z Tobą. I daje wam swoje błogosławieństwo. Nigdy nie ocenie was źle jeśli dacie sobie szanse. * Ona tym razem mnie mocno do siebie przytuliła a ja uroniłam pierwszą łzę w jej towarzystwie. Kocham go i muszę pozwolić mu odejść….





 

Teraz …..

 

-Nie wierzę Laura nie wierzę!!! Oddałaś swoją miłość życia przyjaciółce. * odparł i doskonale wiedziałam że tym samym próbuję mnie wesprzeć. * Tak bardzo go kochasz, a on * pokazał na brzuch * będzie Ci przypominał o nim co dziennie, co tydzień, co miesiąc, co rok będziesz sobie przypominała…..



-Wiem wiem Calum dlatego nie zamierzam tam wracać.



-Co?!, nigdy nie wrócisz do Miami?



-Nie Calum po studiach planuję tutaj zostać. Mam pomoc i wsparcie rodziców. Do tego Delly i Raini nie dadzą mi spokoju. Stwierdziły że wezmą wolne jak tylko będę tego potrzebować. * Teraz Cal mnie zaskoczył ujął moją twarz w dłoniach łza która akurat spłynęła została na jego dłoni.



-Zajmę się Tobą i dzieckiem.



-Co?! * krzyknęłam oddalając się od niego * Nie możesz przecież jesteś zakochany ty ty musisz być z Celesta ja nie mogę pozwolić Ci od niej odejść.



-Możesz i pozwolisz * odparł próbując mnie przygarnąć w uścisku. * Nie będziemy takim małżeństwem z krwi i kość.



-Calum to się nie uda. Kocham Cię ale kocham Cię jak brata nie jak….



-Wiem Laura wiem * odparł obejmując moją twarz * posłuchaj nie pozwolę byś była z tym sama. Będziemy parą fakt pobierzemy się ale tylko po to by Twoje dziecko miało pełną kochającą się rodzinne. Kiedy dorośnie weźmiemy rozwód. Każdy pójdzie w swoją stronę. * zaczęłam kiwać głową na nie mówić że nie możemy tak że to nie jest w porządku.



-Nikt się nie dowie prawdy no może oprócz Delly i Raini bo by nas zabiły reszta nie jest ważna. Powiemy że po prostu nas poniosło jeśli ktokolwiek się dowie.



-NIE CALUM nie możemy !!! * odparłam płacząc.

-MUSIMY ja nie wierze w samozapłodnienie i ty też nie * zmierzyłam go wzorkiem, a on wziął mnie za obie dłonie i kazał sobie spojrzeć w oczy. * Pozwól zaopiekować mi się Tobą i dzieckiem. Tylko tego pragnę.



-A co się stanie jeśli się znienawidzimy?, stwierdzisz że nagle chcesz odejść i co wtedy.



-Dobrze wiesz że jestem z tych spokojniejszych prędzej ty odejdziesz ode mnie a nie ja od Ciebie.



-Ale ty chcesz zostać reżyserem….



-I będę nim. Małżeństwo i dziecko nie zabiorą mi moich planów. Christopher musi mieć pełną rodzinne. Nie tylko mamę dziadków i ciotki. * Mocno go do siebie przytuliłam. A on objął mnie tak bym mogła się ukryć w tym uścisku.



-Strasznie mocno Cię kocham przyjacielu * odparłam do niego. Pocałował mnie w czubek głowy.



-Ja też Cię kocham malutka * odparł i od tego momentu żadne z nas się nie odezwało. Po prostu się do siebie przytulaliśmy….

Rozdział 117 ,,Droga Lauro!! Ty małpko jedna!, jak mogłaś tak po prostu nas zostawić?. Nie rozumiem tego i tego co teraz się dzieję. Wszystko po tym wypadku. Jak to możliwe że nie poczułam straty dziecka a straty przyjaciela już tak?. Jak mogłam w pięć sekund pokochać przyjaciela>?. No i dlaczego boli mnie to że on nie czuję tego samego?. Kiedy potrzebuję bliskość i spotykamy się on za każdym razem mówi mi wprost ,,Nie’’ dlaczego……'''

Kilka miesięcy później…..

 

 

Laura Marano



 

Droga Lauro!!

Ty małpko jedna!, jak mogłaś tak po prostu nas zostawić?. Nie rozumiem tego i tego co teraz się dzieję. Wszystko po tym wypadku. Jak to możliwe że nie poczułam straty dziecka a straty przyjaciela już tak?. Jak mogłam w pięć sekund pokochać przyjaciela>?. No i dlaczego boli mnie to że on nie czuję tego samego?. Kiedy potrzebuję bliskość i spotykamy się on za każdym razem mówi mi wprost ,,Nie’’ dlaczego……

 

Nie dokończyłam czytania ktoś zapukał do drzwi. Pomyślałam że to rodzice, pojechali po zakupy i zapomnieli kluczy. Albo mają je tak głęboko że nie wiedzą gdzie się znajdują ale nie. Otworzyłam drzwi śmiejąc się do momentu aż go ujrzałam. W pierwszej chwili chciałam zatrzasnąć mu drzwi przed nosem, ale on już widział mój wielki brzuch i zatrzymał drzwi butem. Cholera…



-Cal…



-Laura * odparł otwierając jednocześnie drzwi do
domu i spoglądając na mnie tak jakby widział mnie pierwszy raz w życiu…



 



Poczułam się tak, zdaję mi się że Cal również.



-Ja, ja * zaczęłam się jąkać. Co mogłam mu powiedzieć byłam w 7 miesiącu ciąży byłam wielka okrągła i chociaż dziecko przebywało więcej w moich plecach niż w brzuchu widać było że kogoś tam mam.



-Chciałbym zapytać Co Ci jest ale nie jestem pewny czy to choroba. * odparł a na mojej twarzy pojawiła się pierwsza łza. Przecież miał się nikt nie dowiedzieć nikt!. Tylko Raini która znalazła test i Rydel która wyczuła w szpitalu że coś jest nie tak.

 

 -Chciałabym powiedzieć że to choroba…. Ale to
tylko mój  Christopher i to nie jest choroba. *Wziął mnie w ramiona i mocno przytulił do siebie. Weszliśmy razem do mojego domu ciągle się przytulając . Rozpłakałam się na dobre i Cal próbował mnie uspokoić. Zrobił mi gorącą czekoladę kiedy ja dalej płakałam na kanapie.



-Przestań płakać, dziecko przez Ciebie będzie strasznie wrażliwe.



-Skąd wiesz tyle o dzieciach? * zapytałam uśmiechając się na to co powiedział.



-Powiedzmy że mam dar..



-Masz, absolutnie masz nie sądziłam że kiedyś się dowiesz.



-Czyli co nikt nie wie?. Dlatego studia tak daleko od wszystkich?



-Nie, wie Raini która przyłapała mnie z testem i



Delly kiedy zemdlałam w szpitalu.



-Wtedy kiedy Ross był w ciężkim stanie?



-Tak



-Więc…..



-Proszę nie wnioskuj



-Jestem przyszłym reżyserem muszę wnioskować.



-Call…..



-Mogę domyślać się tylko kto jest ojcem.



-ja…



-nie chcesz tego zdradzić. A on wie?



-Calum



-No co?, tyle możesz mi zdradzić i pij tą czekoladę * odparł wiedząc że nie wypiłam ani kropelki.



-Nie może się dowiedzieć o tym nikt więcej.



-Zrobiłaś to z kimś z kim nie powinnaś.



-Nie



-Czy ojcem jest ktoś z naszej paczki..?



-Calum.



-No co?, to już powinien wiedzieć * Spojrzałam w dal po czym spojrzałam na kubek z czekoladą. Napiłam się jej po czym zaczęłam opowieść. Kiedy kończyłam Calum mogłam by przysiąc że twarz miał koloru włosów.



-Pierdalneliście sobie dzieciaka na pożegnanie znajomość?



-Nie!, Calum w chwili kiedy pierdalneliśmy sobie dzieciaka kochałam go.



-A on Ciebie?



-Nie, ale to nie ważne. On nigdy się o tym nie dowie…



-Ale….



-Calum obiecałeś.



-W porządku, ale gdybym z kimś miał mieć dziecko chciałbym o tym wiedzieć. Tym bardziej że ….



-Tym bardziej że….

Rozdział 116 ,,Żegnaj Rosie lynch * miałam wrażenie jakbym oglądała ten staroświecki film z lat 80 komedii romantycznej kiedy to chłopak żegna się z dziewczyna na zawsze. Ale Laura wyszła i nie było Happy Endu. Spojrzałam na Maie która zmierzała w stronę jego łóżka ja również ruszyłam.'' By Vanessa

 Vanessa

 



Otworzyłyśmy drzwi pokoju Rossa i zobaczyliśmy go z Laurą. Laura delikatnie się do nas uśmiechała po czym spojrzała na blondyna.



-już?! * zapytałyśmy obie z Maią.



-Tak jest wasz.* odparła do nas brunetka.



-Żegnaj Lauro Marano



-Żegnaj Rosie lynch * miałam wrażenie jakbym
oglądała ten staroświecki film z lat 80 komedii romantycznej kiedy to chłopak żegna się z dziewczyna na zawsze. Ale Laura wyszła i nie było Happy Endu. Spojrzałam na Maie która zmierzała w stronę jego łóżka ja również ruszyłam.



-Czy wy kiedyś odpuście?



-Odpuścić odpuścimy pod warunkiem że sobie wszystko przypomnisz.



-Czy to ma jakiekolwiek znaczenie?



-Ależ oczywiście Ross !! * odparła Maia siadając.



-Ah tak?, sądzisz że może wtedy ogarnę że jestem w Tobie zakochany?



-Nie, bo doskonale wiemy w kim się kochałeś i kogo nosisz w sercu Ross * odparła Maia delikatnie uderzając palcem w moją klatkę piersiową tam gdzie miałem serce.



-Ja również wiem że my nigdy nie będziemy razem, że ty i ja jesteśmy jak rodzeństwo i pewnie sobie odpuszczę ale po prostu muszę mieć pewność.



-Jaką pewność* Uśmiechnęłam się delikatnie do niego po czym usiadłam na krześle.



-Ross musze wiedzieć że ty wszystko pamiętasz.


Wiem, nie mam pojęcia co działo się kiedy ty miałeś te 5 czy 10 lat, ale wiem co działo się w ciągu tych 4 lat i wiem że to musisz pamiętać.



-Chcesz mi pomóc sobie wszystko przypomnieć?



-Dokładnie tak Ross. My z Vann jako jedyne z ekipy zostajemy, bo studia będziemy robić tutaj. Reszta się rozjeżdża. Laura Nowy Joyk,  Dellly Francja,  Rainie Argetyna,  Rick Anglia,  Calum Australia,  Ell Sydney i  Rocky Boston.  Każdy z nas idzie w swoją stronę a ja i Maia w swoją zostajemy ale chcemy Ci pomóc. Nie chce zrobić tego co zrobiłam Laurze kiedy straciła pamięć i całkowicie wymazałam wspomnienie o Tobie. Chce byś pamiętał wszystko * odparłam patrząc na niego.



-A ja jej pomogę, będziemy opowiadać Ci to co my same pamiętamy o nas o Tobie o Twoim życiu podrywacza, postaramy się byś wiedział wszystko.



-Co jeśli to nie pomoże, co jeśli sobie nie przypomnę….?



-Lekarze uważają inaczej Ross a po za tym wiem że sobie przypomnisz, wiem że damy radę * odparła Maia uśmiechając się do nas . Odwzajemniłam uśmiech wiedząc że tak ma być i tak jest dobrze.

 

Rozdział 115 ,,Gdybym miał wybierać śmierć a drugie życie wybrał bym śmierć. Jak mogłem zapomnieć moje poprzednie życie. Dlatego właśnie pragnąłem bardzo ale to bardzo rozmowy z Laura. Nie chodzi o to że nas coś kiedyś, tylko o to że ona też to przechodziła. I kiedy po dwóch dniach nie obecność weszła do mnie do pokoju byłem totalnie szczęśliwy.'' By Ross lynch

6 dni wcześniej….

 

Ross Lynch

 


Gdybym miał wybierać śmierć a drugie życie wybrał bym śmierć. Jak mogłem zapomnieć moje poprzednie życie. Dlatego właśnie pragnąłem bardzo ale to bardzo rozmowy z Laura. Nie chodzi o to że nas coś kiedyś, tylko o to że ona też to przechodziła. I kiedy po dwóch dniach nie obecność weszła do mnie do pokoju byłem totalnie szczęśliwy.



-Laura?



-Ross * odparła zamykając za sobą drzwi i
wchodząc dalej. Ale nie usiadła na moim łóżku zdecydowanie nie chciała być jedną z tych które siadają na łóżku i trzymają Cię za rękę ona usiadła na krześle obok łóżka. Dało mi to myślenia.



-Czy jest coś co mogłabyś dla mnie zrobić.?



-Zależy co, bo zabić się nie zabije * odparła z uśmiechem a ja zaśmiałem się zabawna jest.



-Opowiedz mi jak to było między nami?




-Jasne, ale to długa historia sięgająca 4 lata wstecz.



-Aż tyle?, powiedziała bym że tylko tyle * zaśmiała się a ja wraz z nią.



-Wszystko zaczęło się od momentu kiedy pojawiłeś się w szkole wraz ze swoją paczką. Rockym, Ellem i Rickierem. I przewróciłeś nasz świat do góry nogami.



-Ah tak?



-Aż tak * odparła uśmiechając się do mnie szeroko.



-Wydajesz się fajną osobą. Naprawdę żałuję że się nie pamiętam.



-Kiedy ja straciłam pamięć i ty pojawiłeś się nie
chciałam Cię poznawać. Uciekłam i schowałam się w swoim pokoju. Kiedy zapukałeś do moich drzwi zaczęłam się wydzierać byś odszedł.



-Co wtedy się stało.?



-Nie poddałeś się, najpierw mnie wyzwałeś jak mogłam pozwolić zapomnieć Twoją osobę. A potem…



-Co potem.?




-Potem powiedziałeś że mnie kochasz i że jeśli ja Cię już nie kocham mam otworzyć drzwi i powiedzieć Ci to patrząc w twe oczy.



-Zrobiłaś to prawda? * odparłem patrząc w jej oczy, wiedziałem mimo że tego nie pamiętałem wiedziałem że ona to zrobiła, w tej sytuacji w której znalazłem się również bym tak postąpił.



-Tak tak zrobiłam * odparła patrząc w bok. Złapałem ją za dłoń a ona mocno ją uściskała. Teraz ją rozumiałem, wiedziałem co czuje co się dzieje w mojej głowie, co działo się w jej głowie. Wiedziałem że powinienem ją przeprosić bo jak mogłem napierać na nią kiedy ona czegoś nie chciała.



-Jak przypomniałaś sobie mnie?, opowiadali  o mnie, męczyłem Cię czy co?



-Dziewczyny znalazły mój pamiętnik. Pisałam wszystko w pamiętniku.



-Szkoda że ja takiego nie mam * odparłem patrząc na sufit. *Naprawdę bardzo mi przykro że nic nie pamiętam że nic do nikogo nie czuję, ale nie potrafię. Nie potrafię tego określić nie potrafię zrozumieć tego że coś dla mnie znaczyłaś i przepraszam jeśli Cię teraz ranię.




-Nie szkodzi, zawsze wierzyłam w to że my mamy nie po drodze do siebie. Wiedziałam że ja i ty nie możemy być ze sobą, nie razem. 



-Jak bardzo Cię kochałem.>? * W jej oczach pojawiły się pierwsze łzy. Wytarłem je.



-Bardzo bardzo mocno tak samo…..



-Jak ty mnie? * zapytałem mimo że wiedziałem jaka jest odpowiedź.  *A teraz wyjeżdżasz?



-Tak za 6 dni. Zaczynają się kursy i muszę na nich być.



-Czy kiedyś się spotkamy?



-Mówisz to tak jakbyśmy się żegnali.



-Sądzę że dawno się już pożegnaliśmy Lauro Marano.



-Dokładnie Rossie Lynch dawno więc nie widzę już żadnego problemu.



-Ja również, dziękuję że przyszłaś * Zabrała swoją rękę bym jej nie trzymał po czym nachyliła się i musnęła moje czoło, nie wiem czemu ale nie byłem zadowolony z tego. Spojrzałem na nią.* Dziękuję za rozmowę. * Nic nie odparła wstała spojrzała na mnie po czym chciała się obrócić i otworzyć drzwi ale drzwi już się otworzyły stała w nich Vanessa i Maia.


-już?! * zapytały obie.




-Tak jest was.* Spojrzała na mnie więc szepnąłem.



-Żegnaj Lauro Marano




-Żegnaj Rosie lynch * Odparła po czym spojrzała jeszcze raz na dziewczyny i wyszła.



-Czy wy kiedyś odpuście? * zapytałem kiedy drzwi się zamknęły a one otoczyły moje łóżko,



-Odpuścić odpuścimy pod warunkiem że sobie wszystko przypomnisz.



-Czy to ma jakiekolwiek znaczenie?



-Ależ oczywiście Ross !! * odparła Maia siadając obok mnie.



-Ah tak?, sądzisz że może wtedy ogarnę że jestem w Tobie zakochany?



-Nie, bo doskonale wiemy w kim się kochałeś i kogo nosisz w sercu Ross * odparła Maia delikatnie uderzając palcem w moją klatkę piersiową tam gdzie miałem serce. Spojrzałem na jej rękę.



-Ja również wiem że my nigdy nie będziemy razem, że ty i ja jesteśmy jak rodzeństwo i pewnie sobie odpuszczę ale po prostu muszę mieć pewność.



-Jaką pewność.....

Rozdział 114 ,,Dostałam się, dostałam się na Harvard i kiedy powiedziałam rodzicom zdecydowali że przeniosą się ze mną by zająć się dzieckiem a ja bym mogła skończyć studia prawnicze. Tak zawsze chciałam być prawnikiem i teraz wiedząc że mam takich rodziców wiedziałam że dam radę. Mama była pisarką więc nie było problemu gdzie będzie pisać albo z kim. Tata natomiast był sędzia, więc on również nie martwił się tym że może nie mieć pracy. Oczywiście było im przykro z powodu tego że jestem w ciąży w tak młodym wieku. No i oni będą dziadkami, no ale przyjęli to do wiadomości. No i mama broniła mnie jak lwica kiedy błagałam płaczem by nie mówić kim jest ojciec dziecka. A ojciec dziecka?. Chociaż kochałam go i wiedziałam że dziecko w jakiś tam stopniu będzie przypominać ojca, nie chciałam by teraz przez zanik pamięci dołożyło mu się.'' By Laura Marano


Tydzień wcześniej

 

Laura Marano


 

Dostałam się, dostałam się na Harvard i kiedy powiedziałam rodzicom zdecydowali że przeniosą się ze mną by zająć się dzieckiem a ja bym mogła skończyć studia prawnicze. Tak zawsze chciałam być prawnikiem i teraz wiedząc że mam takich rodziców wiedziałam że dam radę. Mama była pisarką więc nie było problemu gdzie będzie pisać albo z kim. Tata natomiast był sędzia, więc on również nie martwił się tym że może nie mieć pracy. Oczywiście było im przykro z powodu tego że jestem w ciąży w tak młodym wieku. No i oni będą dziadkami, no ale przyjęli to do wiadomości. No i mama broniła mnie jak lwica kiedy błagałam płaczem by nie mówić kim jest ojciec dziecka. A ojciec dziecka?. Chociaż kochałam go i wiedziałam że dziecko w jakiś tam stopniu będzie przypominać ojca, nie chciałam by teraz przez zanik pamięci dołożyło mu się. Przecież to że jest się ojcem dziecka dziewczyny do której nic się nie czuję to totalna paranoja. Czy mu kiedyś tam powiem?. Nie nie planowałam tego. Postanowiłam że będę samotną matką. A do czasu aż ogarnę pracę i mieszkanie będę z rodzicami. Potem będziemy żyli we dwoje i będzie nam dobrze. Musiałam zakończyć mój monolog gdyż do pokoju wtargnęły dwa niebezpieczne tornada Raini i Delly myślę że to przyjaźń do końca moich cholernych dni. Reszta już dawno odpadła, no dobrze może z wyjątkiem chłopaków i Rossa ale dziewczyny?.



-Część !!! * zapiszczała Raini wskakując na łóżko zaczęłam się śmiać.



-Coś taka radosna?



-Dostałaś się na Harvard będę jeździć do Bostonu w odwiedziny !!!



-No nie wiem czy to takie dobre, gdyby była bliżej mogłyśmy częściej bawić !!! * odparła lekko z niechęcia Delly całując mnie w policzek. * A tak to jak ja przylecę z Francji do Stanów?, ja nie wiem * odparła kręcąc głową, dlatego pocałowałam ją w czubek głowy.



-Będziemy wysyłać mnóstwo zdjęć co akurat robimy * odparłam śmiejąc się do niej.



-Ani mowy nie ma !!, będę bardzo bardzo często u was * odparła patrząc na mnie z wymuszonym śmiechem.



-A ja tam będę często Stany Zjednoczone to coś konkretnego.



-A idź * odparła delikatnie ją popychając do tyłu * Gdzie Argentyna a gdzie Francja * odparła a ja zaczęłam się śmiać.



-Niesamowite po czterech latach rozdzielamy się. A byłyśmy najgroźniejszym najgorętszymi laskami na świecie.



-A no takie jest już życie.



-Ja Ci dam takie jest życie * zaczęły odkładać mnie poduszkami. A że tak byłyśmy głośne wskoczyła nie wiadomo kiedy mama do mojego pokoju.



-Dziewczynki !! * odparła śmiejąc się z tego co robimy * Wynocha na dwór, ten dom idzie na sprzedaż jak ja go sprzedam z takim pokojem * odparła śmiejąc się przez co wszystkie wychodząc odparłyśmy.



-Przepraszamy * po czym wyszłyśmy z domu. Idąc na plaże śmiałyśmy się, któraś włączyła muzykę i idąc głośno śpiewałyśmy i śmiałyśmy się. Aż dołączył do nas Calum, Rick i Rocky.




-A gdzie Ell? * odparłam kiedy Calum kręcił mnie w kółko.



-A po co Ci on skoro masz mnie>?



-ho ho !! ma dobry humorek!! * oparłam odwracają się i tuląc się do niego.



-Moja malutka.



-ja Ci dam malutka !! * odparłam śmiejąc się w jego koszulkę



-Plaża?



-Piłka.



-Pływanie.



-picie.



-P..ppppppp * nie wiedział co powiedzieć dalej Rocky targując się z Raini. Dlatego wszyscy wybuchliśmy śmiechem.



-A gdzie reszta?



-Vanessa z Maią pilnują łóżka, Ell ma że tak powiedzieć dojść do nas * znów śmiech z tego słowa.



-Co za dzieci !! * odparła przez co Rick dźwignął mnie w górę i obrócił.



-I tak wiem że kochasz mnie najbardziej na świecie, czy poczekasz aż skończę medycynę?



-Nie, poczekam aż będziesz nadziany * odparłam po czym uciekłam od niego po czym usłyszałam nasz ulubiony fragment piosenki. Więc zaczęłam i ja śpiewać by usłyszeć za chwile wersje karaoke.

 

 

Mam dość udawania
Gdzie moje szczęśliwe zakończenie?

[Zwrotka 1]
Przestrzegałam wszystkich zasad
Działałam w dozwolonym obszarze
Nigdy nie prosiłam o nic, co nie było moje
Czekałam cierpliwie na swój czas
Ale kiedy wreszcie nastał
On wypowiedział jej imię
A teraz czuję ten wszechogarniający ból
Mam na myśli, że jest w moich żyłach
Mam na myśli, że jest w moim mózgu
Moje myśli krążą w koło jak zabawkowy pociąg
Jestem trochę jak idealne zdjęcie ze zniszczoną ramką
Wiem dokładnie, kogo za to winić

[Refren]
Nigdy nie myślałam o sobie jako złej
Zawsze myślałam, że będę królową
I nie ma nic pomiędzy
Bo jeśli nie mogę tego mieć
Zostanę przywódcą ciemności
I zła
Teraz na moim ramieniu jest diabeł
Tam, gdzie kiedyś były anioły
I nazywa mnie królową

[Zwrotka 2]
Bycie miłą było moją rozrywką
Ale zostałam skrzywdzona po raz ostatni
I nigdy nie pozwolę, żeby inna osoba mnie wykorzystała
Gniew pali moją skórę jak ogień
Teraz moja krew gotuje się bardziej niż ogniste morze
Nikt się do mnie nie zbliży
Skłonią się przed Złą Królową
Twój koszmar to moje marzenie
Poczekaj, aż dadzą się złapać w moje nikczemne plany

[Refren]
Nigdy nie myślałam o sobie jako złej
Zawsze myślałam, że będę królową
I nie ma nic pomiędzy
Bo jeśli nie mogę tego mieć
Zostanę przywódcą ciemności
I zła
Teraz na moim ramieniu jest diabeł
Tam, gdzie kiedyś były anioły
I nazywa mnie królową podłości (Nazywa mnie, nazywa mnie)
Królową podłości (Nazywa mnie, nazywa mnie)
(Nazywa mnie, nazywa mnie)
Królową podłości


 

-Brawo !!! * krzyknął Ell zbliżając się do nas * No dlaczego nie daliście kapelusza rzucił bym za taki występ * odparł Ell całując Delly w usta po czym przytulił Raini.




-A spadaj * odparłam do niego przez co rozśmieszyłam resztę przyjaciół.