Laura Marano
-Czy ojcem jest ktoś z naszej paczki.
-Calum!
-No co?, to już powinien wiedzieć * Spojrzałam w dal po
czym spojrzałam na kubek z czekoladą. Napiłam się jej po czym zaczęłam
opowieść. Kiedy kończyłam Calum mogłam by przysiąc że twarz miał koloru włosów.
-Pierdalneliście sobie dzieciaka na pożegnanie znajomość?
-Nie!, Calum w chwili kiedy pierdalneliśmy sobie
dzieciaka kochałam go.
-A on Ciebie?
-Nie, ale to nie ważne. On nigdy się o tym nie
dowie…
-Ale….
-Calum obiecałeś.
-W porządku, ale gdybym z kimś miał mieć dziecko
chciałbym o tym wiedzieć. Tym bardziej że ….
-Tym bardziej że…Tym bardziej że co Calum?
-Vanessa i Ross się zaręczyli * poczułam ukucie w sercu a
potem poczułam jak moje serce łamię się na tysiąc kawałków.
-A więc dopięłaś swego…
-Co?
-Van po wypadku poczuła że to z Rossem powinna być a nie
z Rickierem * odparłam przez co Calum zrobił wielkie oczy….
Wspomnienie :
Vanessa męczyła mnie tel wiedziała że w szpitalu
zemdlałam i teraz kiedy Ross był na wolności chciała się spotkać nie mogłam
jednak pozbierać się i powiedzieć jej prawdy. Chodziłam z kuchni do pokoju i do
kuchni w końcu nie odpuszczała ciągle tel i ese. Usłyszałam dzwonek do drzwi.
Doskonale wiedziałam że to ona. Wzięłam wdech i wydech. Przecież po tobie tego
nie widać Lau, nie widać. Podeszłam do drzwi i je otwarłam.
-Van
-Lau…. * odparła i mocno mnie przytuliła. Nie miałam
pojęcia o co jej dokładnie chodziło.
-Co się dzieję.?
-Ja ja zakochałam się w Rossie * odparła wchodząc do
salonu i siadając na kanapie.
-Więc dlaczego płaczesz?, powinnaś się z tego powodu
cieszyć.
-Bo ty wciąż go kochasz * odparła a ja zrobiłam coś co
powinnam zrobić już dawno. Podeszłam do niej usiadłam obok i mocno ją do siebie
przytuliłam. Po krótkiej chwili spojrzałam na nią i otarłam jej łzy z oczu.
-może i wciąż go kocham, ale widzę co dzieję się z Tobą. I daje wam swoje
błogosławieństwo. Nigdy nie ocenie was źle jeśli dacie sobie szanse. * Ona tym
razem mnie mocno do siebie przytuliła a ja uroniłam pierwszą łzę w jej
towarzystwie. Kocham go i muszę pozwolić mu odejść….
Teraz …..
-Nie wierzę Laura nie wierzę!!! Oddałaś swoją miłość
życia przyjaciółce. * odparł i doskonale wiedziałam że tym samym próbuję mnie
wesprzeć. * Tak bardzo go kochasz, a on * pokazał na brzuch * będzie Ci
przypominał o nim co dziennie, co tydzień, co miesiąc, co rok będziesz sobie
przypominała…..
-Wiem wiem Calum dlatego nie zamierzam tam wracać.
-Co?!, nigdy nie wrócisz do Miami?
-Nie Calum po studiach planuję tutaj zostać. Mam pomoc i
wsparcie rodziców. Do tego Delly i Raini nie dadzą mi spokoju. Stwierdziły że
wezmą wolne jak tylko będę tego potrzebować. * Teraz Cal mnie zaskoczył ujął
moją twarz w dłoniach łza która akurat spłynęła została na jego dłoni.
-Zajmę się Tobą i dzieckiem.
-Co?! * krzyknęłam oddalając się od niego * Nie możesz
przecież jesteś zakochany ty ty musisz być z Celesta ja nie mogę pozwolić Ci od
niej odejść.
-Możesz i pozwolisz * odparł próbując mnie przygarnąć w
uścisku. * Nie będziemy takim małżeństwem z krwi i kość.
-Calum to się nie uda. Kocham Cię ale kocham Cię jak
brata nie jak….
-Wiem Laura wiem * odparł obejmując moją twarz *
posłuchaj nie pozwolę byś była z tym sama. Będziemy parą fakt pobierzemy się
ale tylko po to by Twoje dziecko miało pełną kochającą się rodzinne. Kiedy
dorośnie weźmiemy rozwód. Każdy pójdzie w swoją stronę. * zaczęłam kiwać głową
na nie mówić że nie możemy tak że to nie jest w porządku.
-Nikt się nie dowie prawdy no może oprócz Delly i Raini
bo by nas zabiły reszta nie jest ważna. Powiemy że po prostu nas poniosło jeśli
ktokolwiek się dowie.
-NIE CALUM nie możemy !!! * odparłam płacząc.
-MUSIMY ja nie wierze w samozapłodnienie i ty też nie *
zmierzyłam go wzorkiem, a on wziął mnie za obie dłonie i kazał sobie spojrzeć w
oczy. * Pozwól zaopiekować mi się Tobą i dzieckiem. Tylko tego pragnę.
-A co się stanie jeśli się znienawidzimy?, stwierdzisz że
nagle chcesz odejść i co wtedy.
-Dobrze wiesz że jestem z tych spokojniejszych prędzej ty
odejdziesz ode mnie a nie ja od Ciebie.
-Ale ty chcesz zostać reżyserem….
-I będę nim. Małżeństwo i dziecko nie zabiorą mi moich
planów. Christopher musi mieć pełną rodzinne. Nie tylko mamę dziadków i ciotki.
* Mocno go do siebie przytuliłam. A on objął mnie tak bym mogła się ukryć w tym
uścisku.
-Strasznie mocno Cię kocham przyjacielu * odparłam do
niego. Pocałował mnie w czubek głowy.
-Ja też Cię kocham malutka * odparł i od tego momentu
żadne z nas się nie odezwało. Po prostu się do siebie przytulaliśmy….