rozdział 110 ,,......Odparła a ja uśmiechnąłem się moje serce przyspieszyło, tak to przez nią moje serce nie chodzi tak jak powinno. To ona miłość mojego wczesnego życia. Nie jestem pewny czy tego właśnie który jestem teraz jednak to ona. Uśmiechnąłem się na samą myśl o niej. Ślicznej brunetce z oczami wielkość pięciozłotówek. Jest przepiękna. Spojrzała na nas po raz ostatni po czym wyszła. Spojrzałem tęsknym wzrokiem za nią a potem za Vanesse.'' By Ross Lynch


Z okazji Mikołaja 


Ross Lynch

 

-Ross Mogę?


-Tak jasne wchodzi * odparłem siadając na łóżku. * Ale nie przekonuj mnie jak bardzo mnie kochasz.



-Nie nie nie będę, nie wiem co się ze mną dzieje nagle poczułam coś do Ciebie, i to nie jest coś przelotnego to coś prawdziwego.  Nie potrafię sobie z tym poradzić.



-Nie uważasz ze to coś chwilowe?



-Nie, to coś co jest tutaj * odparła dotykając swego serca. Nie rozumiałem tego bo ja czegoś takiego wcale nie czułem.



-Przeprasza ja nic nie czuję.



-Nie szkodzi, poczekam.



-Nie nie o to chodzi ja kocham Cię ale jak siostrę mam wrażenie że nie zajmujesz w moim życiu tak ważnego miejsca.



-A jest ktoś kto to zajmuje?



-Nie, nie czuję nic kompletnie nic.



-Nie przyspiesza Ci serce kiedy kogoś widzisz?* Odparła i w tym momencie weszła do pokoju Laura zerknąłem na nią. A ona na mnie i na Van.



-Przepraszam was chodzę wszędzie z tel i nie wiem gdzie go zostawiłam.



-Skleroza Cię nie boli co? * zaśmiała się Vaneessa.



-Oj nie, chce iść do domu i zadzwonić do rodziców ale nie wiem gdzie go zostawiłam. No nic znikam * odparła a ja uśmiechnąłem się moje serce przyspieszyło, tak to przez nią moje serce nie chodzi tak jak powinno. To ona miłość mojego wczesnego życia. Nie jestem pewny czy tego właśnie który jestem teraz jednak to ona. Uśmiechnąłem się na samą myśl o niej. Ślicznej brunetce z oczami wielkość pięciozłotówek. Jest przepiękna. Spojrzała na nas po raz ostatni po czym wyszła. Spojrzałem tęsknym wzrokiem za nią a potem za Vanesse.



-chciała bym żebyś kiedykolwiek spojrzał tęsknym wzrokiem na mnie tak jak za nią. * Spojrzałem na nią i się uśmiechnąłem.



-Chciałbym pamiętać to uczucie.



-I będziesz pamiętać obiecuje * Odparła podchodząc do mnie bliżej i całując me usta. Zaskoczony odwzajemniłem pocałunek nie miałem jednak pojęcia że aż taką mam widownie w tej przeklętej szybie….



 

Maia Mitchell

 


Spojrzałam na tą scenę ze spokojem . Wiedziałam że w chwili kiedy Ross i Laura będą w pobliżu będę wiedzieć wszystko. Będę widzieć co naprawdę czują do siebie, będę wiedziała co się naprawdę dzieje. Będę wiedziałam jak to jest.  Oparłam się o ścianę i westchnęłam kontem oka widziałam że Laura i Delly na mnie spoglądają.



-On wie, wie że ma taką widoczność?



-Wątpię Mai * odparła Laura głaszcząc mnie po ramieniu. Spojrzałam na nią.



-Czy ty dalej nie wiesz co czujesz do Rossa?, czy cokolwiek do niego czujesz?



-Lubię go tak jak Ricka, Ella, Rockego i Caluma. 



-Ale w takim samym stopniu?, a może mocniej?



-Nie Maia lubię ich wszystkich w tym samym stopniu, a teraz kiedy wiem że nasz kumpel wyszedł z tego i żyje idę do domu.



-Chcesz tak po prostu wyjść stąd? * odparła Delly podchodząc bliżej.



-Chcę się wyspać, z tego wszystkiego jestem nie przytomna.



-Może Cię odprowadzę? * zapytał Ell podchodząc do niej  i głaszcząc ją po ramieniu. Uśmiechnęła  się słodko a on do niej. Zawsze jej słodki uśmiech tak działał na facetów. Po czym zrobiła coś czego dawno ale to dawno nie robiła, złożyła pocałunek krótki ale serdeczny Ellowi, zaskoczony jak reszta spojrzeliśmy na nią a ona tak po prostu pogłaskała go po tym policzku po czym odparła.



-Nie trzeba Elli * odparła po czym mówiąc nam dobranoc wyszła odeszła od nas.  Spojrzałam za nią a potem na szybę. To wszystko jest jakieś dziwne. To wszystko jest jakieś chore. Nie realne i nie wyobrażalne.