Rozdział 105 ,,Wszyscy siedzieliśmy na korytarzu. Mieliśmy wymieniać żeby Vanessa nie była sama, szczerze mówiąc przeraziła mnie kiedy zobaczyłam jak biegła w naszym kierunku a potem nagle upadła na ziemie i zaczęła płakać co się z nią działo?. Spojrzałam na lustro weneckie przy którym stała Laura, odkąd przenieśli tutaj Rossa nie odchodziła od niego i ciągle się wpatrywała. Nie rozmawiała z nikim po prostu patrzyła w nie do nikogo nie mówiła. W końcu dołączył do nas Rick.'' By Maia


 

Maia Mitchell



 





Wszyscy siedzieliśmy na korytarzu. Mieliśmy wymieniać żeby Vanessa nie była sama, szczerze mówiąc przeraziła mnie kiedy zobaczyłam jak biegła w naszym kierunku a potem nagle upadła na ziemie i zaczęła płakać co się z nią działo?. Spojrzałam na lustro weneckie przy którym stała Laura, odkąd przenieśli tutaj Rossa nie odchodziła od niego i ciągle się wpatrywała. Nie rozmawiała z nikim po prostu patrzyła w nie do nikogo nie mówiła. W końcu dołączył do nas Rick.



 

-Co z Van? * odparł Ell spoglądając na naszego kumpla.



-Cały czas jest w szoku, nie wiem jak poradzi sobie z wiadomością o Rossie.



-Uważacie że powinniśmy zachować się z nim tak jak z Laurą? * odparłam wiedząc że dziewczyna mnie słyszy jednak ona i tak była nie obecna.



-O ile w ogóle wróci do żywych już dwa razy go ratowali.* Odparł Calum patrząc na nas.



-Oczywiście że wróci to Ross! * odparłam mega wkurzona a nikt mnie nie poparł zobaczyłam jak łzy płyną z policzka Delly idącej w stronę lustra weneckiego.



-Są na to marne szanse, ten wypadek był straszny, nie mówię że Laury nie był straszny ale tym razem Ross przyjął największą siłę wypadku. * odparł Ell patrząc na nas.



-Ja tam uważam że Ross się obudzi.



-Albo zostanie roślinką. * Odparł Rocky patrząc na nas.



-Ross nie będzie roślinką * odparła stanowczo Raini.



-Oczywiście że nie, za chwilę się obudzi on tylko śpi. * Odparła Delly podchodząc do Laury. * Laura?* Laura nic nie odpowiedziała dalej wpatrywała się w Rossa jak w obrazek to co działo się w jej głowie wiedziała tylko ona sama jednak i jako jedyna mogła nam o tym powiedzieć.



 

Laura Marano

 

Patrzenie jak ktoś umiera to najgorsza kara jaką może spotkać człowieka, a oni Rydel, Rock, Ell, Rick, Maia, Vanessa, Maia, Calum i Raini przeżywali to drugi raz, tym razem to nie ja byłam ofiarą tylko Ross. Van w ciężkim stanie ciągle budziła się by przyjąć dawkę leków nasennych, Ross był roślinką to co stało się z jego mózgiem nie było do wyjaśnienia. Był jedynym uczestnikiem wypadku który był w takim ciężkim stanie. Reszta albo już nie żyła albo miała lekkie obrażenia. Ale on?. Dotknęłam szyby weneckiej jak mam sobie poradzić z tym że go stracę, nie wierzyłam w to że cudowne dziecko Miami ocknie się za chwilę uśmiechnie się po czym pomacha do wszystkich i powie ,,Hejka co tam?’’. Nie był w tak opłakanym stanie że nikt nie dawał mu szansy, nawet ja sama nie miałam wiary w to że przeżyje.



-Co z Van? * odparł Ell.



-Cały czas jest w szoku, nie wiem jak poradzi sobie z wiadomością o Rossie.



-Uważacie że powinniśmy zachować się z nim tak jak z Laurą? * odparła Maia doskonale wiedząc że ja to słyszę.



-O ile w ogóle wróci do żywych już dwa razy go ratowali.* Odparł Calum.



-Oczywiście że wróci to Ross! * odparła Maia zdecydowanie za bardzo wykurzona.



-Są na to marne szanse, ten wypadek był straszny, nie mówię że Laury nie był straszny ale tym razem Ross przyjął największą siłę wypadku. * odparł Ell.



-Ja tam uważam że Ross się obudzi.



-Alb zostanie roślinką. * Odparł Rocky.



-Ross nie będzie roślinką * odparła stanowczo Raini.



-Oczywiście że nie, za chwilę się obudzi on tylko śpi. * Odparła Delly podchodząc do mnie, czułam jej obecność jednak wiedziałam że jakaś cząstka mnie umiera wraz z Rossem Lynchem . * Laura?*



-Ross? * odparł nagle nowy głos rozejrzałam się tak jak wszyscy i zobaczyłam Vanesse.



-Van!, przecież te lekki są bardzo silne jak zdołałaś się temu oprzeć.



-Ross, co z nim co z Rossem * odparła tylko patrząc na nas. * On prowadził, ja muszę wiedzieć co z nim. *Rick podszedł do niej i mocno j chwycił za ramiona.



-Uspokój się.



-Nie rozumiesz on prowadził on musi żyć!! * warknęła z płaczem Van patrząc na Ricka.



-Tak ale Ross jest w śpiące nie wiadomo czy się dobudzi. * odparła Maia podchodząc do niej.



-Jak to nie wiadomo czy się obudzi?! * spojrzała na nas wszystkich a jej wzrok zatrzymał się na szkle weneckim i Laurze. Podbiegła tam i zaczęła trząść mną. * Ross, Ross… * pisła jak małe dziecko.



-Tam * odparłam pokazując jej na lustro spojrzała w tamtą stronę. Zobaczyła coś co przeraziło ją do tego stopnia że upadła na ziemię.



-On prowadził to moja wina to ja powinnam być na jego miejscu. Jeśli on nie przeżyje ja też nie chce żyć nie mogę żyć bez mojego Rossa. * czułam się dziwnie z tym jej wyznaniem jednak słuchałam dalej. * mój przyjaciel nie mógł teraz być w śpiące. Nie mogę go stracić. * Odparła wbijając w szybę paznokcie. Kucnęłam do niej i ją mocno do siebie przytuliłam.



-I nie stracisz go zobaczysz Ross obudzi się cały i zdrowy.



-Naprawdę?



-Ależ oczywiście, a jak było ze mną? * Odsunęła się ode mnie a potem spojrzała w moje oczy, wiedziałam że jestem jedyną osobą której ufa.



-Przepraszam, byłam idiotką każąc Ci zapomnieć o Rossie.



-Zrobiłaś co w Twojej mocy bym nie cierpiała.



-Ale ty tego nie robisz teraz?



-nie, jestem pewna że Ross będzie pamiętać każdą chwilę swojego życia, nie tylko te opisane przez kogoś. * Van przytuliła mnie mocno i zaczęła znów mocno płakać. Mnie też chciało się płakać. Tam za oknem weneckim leżał chłopak po za którym ponoć nie widziałam świata. Kochałam go tak mocno że to bolało ale z wzajemnością wiedziałam że on kocha mnie równie mocno jak jak wtedy jego. Wiedziałam jednak że pozwolił mi odejść i nie mogła go puść mimo wszystko. Ross Lynch był tylko i wyłącznie mój nikogo więcej.