Maia Mitchell
Wszyscy siedzieliśmy na korytarzu. Mieliśmy wymieniać
żeby Vanessa nie była sama, szczerze mówiąc przeraziła mnie kiedy zobaczyłam
jak biegła w naszym kierunku a potem nagle upadła na ziemie i zaczęła płakać co
się z nią działo?. Spojrzałam na lustro weneckie przy którym stała Laura, odkąd
przenieśli tutaj Rossa nie odchodziła od niego i ciągle się wpatrywała. Nie
rozmawiała z nikim po prostu patrzyła w nie do nikogo nie mówiła. W końcu
dołączył do nas Rick.
-Co z Van? * odparł Ell spoglądając na naszego kumpla.
-Cały czas jest w szoku, nie wiem jak poradzi sobie z
wiadomością o Rossie.
-Uważacie że powinniśmy zachować się z nim tak jak z
Laurą? * odparłam wiedząc że dziewczyna mnie słyszy jednak ona i tak była nie
obecna.
-O ile w ogóle wróci do żywych już dwa razy go ratowali.*
Odparł Calum patrząc na nas.
-Oczywiście że wróci to Ross! * odparłam mega wkurzona a
nikt mnie nie poparł zobaczyłam jak łzy płyną z policzka Delly idącej w stronę
lustra weneckiego.
-Są na to marne szanse, ten wypadek był straszny, nie
mówię że Laury nie był straszny ale tym razem Ross przyjął największą siłę
wypadku. * odparł Ell patrząc na nas.
-Ja tam uważam że Ross się obudzi.
-Albo zostanie roślinką. * Odparł Rocky patrząc na nas.
-Ross nie będzie roślinką * odparła stanowczo Raini.
-Oczywiście że nie, za chwilę się obudzi on tylko śpi. *
Odparła Delly podchodząc do Laury. * Laura?* Laura nic nie odpowiedziała dalej
wpatrywała się w Rossa jak w obrazek to co działo się w jej głowie wiedziała
tylko ona sama jednak i jako jedyna mogła nam o tym powiedzieć.
Laura Marano
Patrzenie jak ktoś umiera to najgorsza kara jaką może
spotkać człowieka, a oni Rydel, Rock, Ell, Rick, Maia, Vanessa, Maia, Calum i
Raini przeżywali to drugi raz, tym razem to nie ja byłam ofiarą tylko Ross. Van
w ciężkim stanie ciągle budziła się by przyjąć dawkę leków nasennych, Ross był
roślinką to co stało się z jego mózgiem nie było do wyjaśnienia. Był jedynym
uczestnikiem wypadku który był w takim ciężkim stanie. Reszta albo już nie żyła
albo miała lekkie obrażenia. Ale on?. Dotknęłam szyby weneckiej jak mam sobie
poradzić z tym że go stracę, nie wierzyłam w to że cudowne dziecko Miami ocknie
się za chwilę uśmiechnie się po czym pomacha do wszystkich i powie ,,Hejka co
tam?’’. Nie był w tak opłakanym stanie że nikt nie dawał mu szansy, nawet ja
sama nie miałam wiary w to że przeżyje.
-Co z Van? * odparł Ell.
-Cały czas jest w szoku, nie wiem jak poradzi sobie z
wiadomością o Rossie.
-Uważacie że powinniśmy zachować się z nim tak jak z
Laurą? * odparła Maia doskonale wiedząc że ja to słyszę.
-O ile w ogóle wróci do żywych już dwa razy go ratowali.*
Odparł Calum.
-Oczywiście że wróci to Ross! * odparła Maia zdecydowanie
za bardzo wykurzona.
-Są na to marne szanse, ten wypadek był straszny, nie
mówię że Laury nie był straszny ale tym razem Ross przyjął największą siłę
wypadku. * odparł Ell.
-Ja tam uważam że Ross się obudzi.
-Alb zostanie roślinką. * Odparł Rocky.
-Ross nie będzie roślinką * odparła stanowczo Raini.
-Oczywiście że nie, za chwilę się obudzi on tylko śpi. *
Odparła Delly podchodząc do mnie, czułam jej obecność jednak wiedziałam że
jakaś cząstka mnie umiera wraz z Rossem Lynchem . * Laura?*
-Ross? * odparł nagle nowy głos rozejrzałam się tak jak
wszyscy i zobaczyłam Vanesse.
-Van!, przecież te lekki są bardzo silne jak zdołałaś się
temu oprzeć.
-Ross, co z nim co z Rossem * odparła tylko patrząc na
nas. * On prowadził, ja muszę wiedzieć co z nim. *Rick podszedł do niej i mocno
j chwycił za ramiona.
-Uspokój się.
-Nie rozumiesz on prowadził on musi żyć!! * warknęła z
płaczem Van patrząc na Ricka.
-Tak ale Ross jest w śpiące nie wiadomo czy się dobudzi.
* odparła Maia podchodząc do niej.
-Jak to nie wiadomo czy się obudzi?! * spojrzała na nas
wszystkich a jej wzrok zatrzymał się na szkle weneckim i Laurze. Podbiegła tam
i zaczęła trząść mną. * Ross, Ross… * pisła jak małe dziecko.
-Tam * odparłam pokazując jej na lustro spojrzała w tamtą
stronę. Zobaczyła coś co przeraziło ją do tego stopnia że upadła na ziemię.
-On prowadził to moja wina to ja powinnam być na jego
miejscu. Jeśli on nie przeżyje ja też nie chce żyć nie mogę żyć bez mojego
Rossa. * czułam się dziwnie z tym jej wyznaniem jednak słuchałam dalej. * mój
przyjaciel nie mógł teraz być w śpiące. Nie mogę go stracić. * Odparła wbijając
w szybę paznokcie. Kucnęłam do niej i ją mocno do siebie przytuliłam.
-I nie stracisz go zobaczysz Ross obudzi się cały i zdrowy.
-Naprawdę?
-Ależ oczywiście, a jak było ze mną? * Odsunęła się ode
mnie a potem spojrzała w moje oczy, wiedziałam że jestem jedyną osobą której
ufa.
-Przepraszam, byłam idiotką każąc Ci zapomnieć o Rossie.
-Zrobiłaś co w Twojej mocy bym nie cierpiała.
-Ale ty tego nie robisz teraz?
-nie, jestem pewna że Ross będzie pamiętać każdą chwilę
swojego życia, nie tylko te opisane przez kogoś. * Van przytuliła mnie mocno i
zaczęła znów mocno płakać. Mnie też chciało się płakać. Tam za oknem weneckim
leżał chłopak po za którym ponoć nie widziałam świata. Kochałam go tak mocno że
to bolało ale z wzajemnością wiedziałam że on kocha mnie równie mocno jak jak
wtedy jego. Wiedziałam jednak że pozwolił mi odejść i nie mogła go puść mimo
wszystko. Ross Lynch był tylko i wyłącznie mój nikogo więcej.