Rozdział 98 ,,Wszyscy myśleliśmy że będzie lepiej kiedy Laura przeczytała swój pamiętnik. Ale to gówno prawda, strasznie się z tym czuła. Z tymi wszystkimi wypowiedziami jakie tam użyła. Gdyby mogła siedziałam w pokoju przykryta aż pod głowę kocem. Byle żeby jej świat nie widział, żeby ni istniała. Źle czuła się ze świadomością że nie kocha już Rossa.'' By Vanessa


 

Perspektywa Vanessy



 

Wszyscy myśleliśmy że będzie lepiej kiedy Laura przeczytała swój pamiętnik. Ale to gówno prawda, strasznie się z tym czuła. Z tymi wszystkimi wypowiedziami jakie tam użyła. Gdyby mogła siedziała by  w pokoju przykryta aż pod głowę kocem. Byle żeby jej świat nie widział, żeby nie istniała. Źle czuła się ze świadomością że nie kocha już Rossa. Strasznie czułam się z tym że to co kiedyś napisała nie pamięta a teraz było znacznie gorzej. Siedzieliśmy na imprezie Rossa, zrobił imprezę z powodu powrotu, a po prostu chciał się opić . Laura gdzieś zniknęła a Raini jej szukała to zabawne że dwie kumpelę od picia nie potrafiły się już dogadać  bądź mówić tym samym językiem. Przepraszam to strasznie przykre. No i ten zbliżający się bal. Za tydzień plus moja ciąża. Żyć nie umierać….



 

Perspektywa Laury



W ostatnim czasie chciało mi się tylko płakać, tylko płakać nic więcej, więc kiedy usłyszałam słowo impreza z przyjemnością wyrwałam się z domu. Nie mogłam zrozumieć słów które pisałam, przecież to działo się na serio i Ross Lynch serio był moim chłopakiem. Dlatego wzięłam nowego kumpla z którym się zaprzyjaźniłam i pijąc go a mam na myśli ( Jake Daniels) Weszłam do pokoju Rossa. Hmy...



-Całkiem przytulnie, ciekawe ile tutaj czasu przebywałam. A no przecież według pamiętnika to z Rossem Lynchem straciłam dziewictwo!! * zaśmiałam się wieszając na drzwiach, bo inaczej bym się już wywaliła. Trzasnęłam nimi po czym poszłam w kierunku okna.





 

Otworzyłam je po czym po prostu sobie przez nie weszłam na dach. No co znając życie, pewnie tak robiłam. Usiadłam na dachu i pijąc mój alkoholik skupiałam się na myśleniu. Chociaż czy to warte świeczki?...




-No hej* Odparł przyjazny głos a ja spojrzałam na niego. * Mogę się przysiąść?



-No skoro już musisz?



-Mam przyjaciela..?* pomachał do mnie nową butelkę a ja ze szczęścia puściłam tamtą która turlając się spadła z dachu.



-O kurwa! * odparłam zerkając na dół.



-Spoko spoko nic się nie dzieje * odparł siadając obok mnie.



-Ross Lynch * odparłam dumnie że pamiętam to imię i nazwisko.



-Dokładnie w swojej osobie. Witaj….. Lauro Marano? * zapytał a ja zaśmiała się , po czym zabrałam mu butelkę. Napiłam się, ciężka rozmowa nas czekała ciężkie czasy.




-Ależ tu ładnie * odparł patrząc na gwiazdy



-Czego szukasz na niebie?



-Dużego i małego wozu a co?



-Nic * odparłam znów pijąc łyczka * chcesz?



-Jasne, po to go wziąłem * odparł i napił się bez gadania.



-nie wiedziałam że gustujemy w tym samym alkoholu. * odparłam nie świadoma aby za chwilę od nowa powiedzieć to samo. * Nie wiedziałam że gustujemy w tym samym alkoholu.



-Czy ty się powtarzasz?



-Prawdopodobnie myślę na głos * odparłam a on oddał mi butelkę. Chwila ciszy, czy czeka aż ja odezwę się pierwsza



-Wszyscy Cię szukają, schodzisz...?




-Może za moment, szukam małego i dużego wozu



-Zabawne. Twój chłopak szaleje bo nie odbierasz tel



-Nawet nie wiem gdzie on jest



-Tam na dole przy basenie



-Naprawdę?, myślałam że go zgubiłam.!



-Chyba nie gadamy o tej samej osobie.




-O sobie ja pytam o tel * odparłam a on znów uśmiechnął się łobuzerko, ma śliczny uśmiech naprawdę śliczny. Może to jedna z tych rzeczy dla których się w nim zakochałam.? * Tak Cię przepraszam, tak bardzo przepraszam.



-Za co?, coś zrobiła?



-Jeszcze nic oprócz tego że wymazałam Cię całkowicie z pamięci. * odparłam przez łzy. * Tak bardzo przepraszam, nie chciałam uśmiercać wspomnień o Tobie. Moim uczuć do Ciebie i tego wszystkiego.



-Rozumiem, ale stało się. Nie musisz mnie przepraszać. Twój wypadek nie był celowy, ledwo się uratowałaś. Najważniejsze że żyjesz.



-Ale jeśli miałam z Tobą serio super wspomnienia?, albo serio byłeś tym jedynym? * Nagle Ross mnie do siebie mocno przytulił, nie miałam pojęcia co zaraz mi odpowie.



-Byłem Lauro, ponoć byłem miłością Twojego życia tak jak ty dla mnie, ale to koniec. Ty jesteś z Noah, a ja w dalszym ciągu jestem nałogowym podrywaczem. Może tak miało być?, może nasza dwójka nie powinna być razem? * Odparł odsuwając mnie od siebie by spojrzeć w moje oczy. * Cieszę się że przez tak krótki czas byłem tym jednym jedynym w Twoim życiu. Cieszę się jeśli twierdziłaś że byłem Twoją pierwszą i największą miłością. To naprawdę zaszczyt by Laura Marano mnie pokochała * odparł a ja uśmiechnęłam się tylko tyle potrafiłam pojawiły się pierwsze łzy. Ross ujął moją twarz w dłoniach żeby wytrzeć pierwszą z łez na moim policzku. * Chodź na dół, bo zaraz na policje zadzwonią że zgubił się człowiek.




-O boże!, masz racje chodźmy * odparłam łapiąc go za rękę bym nie spadła z dachu. Kiedy znaleźliśmy się na dole i byłam w ramionach Noah który całował mnie w głowę i mocno przytulał, zrozumiałam że straciłam coś, ale zyskałam coś naprawdę pięknego. Miłość którą mogłam tym razem nie spieprzyć….