Perspektywa Vanessy
Zdecydowałam że zatrzymam dla siebie informacje dotyczące
uczuć młodego Lyncha. To on powinien powiedzieć co czuje, a nie ja rozgłaszać
to przyjaciółce tym bardziej że miałam gorszą informacje. Musiałam jej
powiedzieć co jej ukochany facet robił wczoraj wieczorem i błagać by z nim
zerwała raz na zawsze. Myślę że raz do niej dotrze.
-Ale na pewno na pewno nic mi nie zrobił? * odparła
spanikowana wymiotując w łazience. Trzymałam jej włosy. A Rydel wraz z Mią
szukały w tym bałaganie tabletek i wody.
-Tak na pewno na 100 procent nic Ci nie zrobił
-Jak się czujesz?
-Strasznie
-Aż tak?
-Bardzo mi nie dobrze * odparła w chwili kiedy do pokoju
wpadł Rocky wraz z Ralfim
-Hej * odparł Rocky * wyglądasz bosko w starej koszulce
Rossa
-To jego koszulka? * zapytała
-Rocky! Kurwa, tak spokojnie pozwolił nam. A gdzie Rick i
Ross
-Wyszli z samego rana
-Zamierzają coś zrobić
Leonowi? * spytała Laura
-Wątpię, w takie pogodę jak dziś chłopaki bawią się na
desce. Zwłaszcza że jest silny wiatr
-Jak to silny? * zapytałam tym razem ja spanikowana.
-Chce iść do domu * odparła Laura wstając z łóżka
-Laura cały czas wymiotujesz jak chcesz dojść do domu? *
zapytałam w chwili kiedy znów pobiegła do łazienki.
-Nie mogę siedzieć w domu Lyncha, proszę Cię zabierzcie mnie do domu * odparła wracając z łazienki.
-Dobrze, ale ubierz jakieś dresy jesteś zbyt seksowna byś
paradowała w samej koszulce * zaśmiałyśmy się wszystkie. Wiedziałam że Laurze
jest naprawdę przykro że blondas tak po prostu ją olał i sobie poszedł, nie
zaopiekował się nią ani nic. Nie wiedziała jednak że oberwał, w nocy prawie
dostał furii gdy tylko zobaczył co robi Leon. Ale to jeszcze nie miejsce i czas
by tak było. By się dowiedziała.
Perspektywa Rossa
Długo jeszcze piliśmy, a kiedy chłopaki poszli spać
poszedłem jeszcze na górę zobaczyć czy z nią wszystko w porządku. Wiedziałem że
nie założy roztarganej sukienki dlatego naszykowałem jej parę koszulek
rozrzucając je po pokoju by pomyślała ze są stare i dresy. Wiedziałem że będzie
wyglądać jak kosmitka w moich ciuchach ale wiedziałem że nie będzie jeszcze
gotowa na rozmowę ze mną. Po czym wróciłem znów do pokoju. Rick też wstał
spojrzał na mnie po czym rzucił w moją stronę sok. Złapałem go i się napiłem z
gwint.
-Ponoć są świetne fale idziemy?
-jeszcze mnie o to pytasz? * zaśmiałem się ogarniając
jakiś prysznic i wychodząc z mokrymi włosami.
-Ej wszystkie zaczną się na Ciebie rzucać młody
-No i elegancko przecież o to mi chodzi * odparłem
śmiejąc się i wychodząc z domu wraz z kumplem. Serfowaliśmy długo naprawdę
długo aż oboje padliśmy na piasek szczęśliwi.
-Cześć * odparła prześliczna brunetka
-No cześć malutka * odparłem wstając
-Cześć * odrzekła druga dziewczyna spoglądająca na Ricka
jak na obrazek.
-Może napijemy się soku? * zapytał jakby nie mój kumpel
Rick
-Myślałam że nigdy nie zapytasz * odparła do mojego
kumpla blondynka
-Jestem Mia * powiedział brunetka a ja wyciągnąłem dłoń w
jej stronę * A ty>?
-A ja jestem twoim przyszłym chłopakiem
-Wierzysz w takie cuda * odparła Mia śmiejąc się do mnie
-Ależ oczywiście inaczej byś mnie nie zobaczyła * odparłem zmierzając z nią do wypożyczalni kostiumów i desek.
-A my Rick jesteśmy sobie przeznaczeni? * zapytała laska
która nie mam pojęcia jak ma na imię..
-Zdecydowanie tak * odparła łapiąc mojego kumpla za dłoń. Oj szykuje się szybki numerek. Zdecydowanie jemu tego trzeba. Poszliśmy do knajpy zjeść coś, dziewczyny o dziwo wybrały pizzę a my szaleliśmy ze śmiechu laski i pizza. Ja chyba się zakocham w tej Mi. Co najlepsze okazało się że Mia chodzi do tej szkoły co ja, tyle że do klasy z Rockym i Ralfim dlatego ni znała mnie. O kurczę takie laski mają w klasie i nie zwracają na nie uwagi debile. Spędziliśmy dzień całkiem sympatycznie, przez co nasze plany na dziś bardzo się zmieniły. Pierwszy raz poczułem że nie muszę być w związku z inną dziewczyną by nie myśleć o Laurze. A Rick no cóż jego związek z Vanesa był coraz bliżej upadku. Ileż to można starać się o laskę prawda.?
Poniedziałek......
Jak zawsze Laura siedziała na murku i czekała na mnie, no
cóż taka jej rola musi mnie niańczyć.
-Czy to się kiedyś skończy?
-Ależ oczywiście, we wrześniu będziesz wolnym człowiekiem
-Zabawne * odparłem nie czekając na nią, ani nie
otwierając jej drzwi,.
-Ross, przepraszam że musiałeś mnie ratować, przez to że
musiałeś zakończyć imprezę. Ja wszystko wiem * osłupiałem stanąłem w miejscu.
-Van wszystko Ci powiedziała>?
-No Tak