Perspektywa Rossa…
-Przyszedł Leon, powiedział żebyśmy wracali się bawić a
on posiedzi z Laurą
-I wy go tak po prostu zostawiliście z nim…
-Ross przecież to jego dziewczyna…….. * zaczęła Van, ale
nie słyszałem co było dalej bo już biegłem w stronę drzwi.
-Ross
-Nie teraz
-Ross możemy się umówić
-Ross
-Co z wami? * zapytałem patrząc na grupę dziewczyn * Jest
tylu chłopaków a wy chcecie mnie?
-Jesteś uważany za największe ciacho w szkole
-Wątpię * odparłem patrząc na nie * Albo wy jesteście na
tyle głupie by w to wierzyć, albo po prostu jesteście płaskie * odparłem i
prawie oberwałem ale schyliłem się i zacząłem biec w stronę schodów.
-Olivia co ty robisz>?
-Ross, przepraszam chce do Ciebie wrócić
-A jaki jest powód tego powrotu?
-Kocham Cię
-Czy kochasz to że jestem sławny>>?
-Ross
-Spadaj * odparłem wbiegając na schody wiedziałem że Vanessa wraz z Rickiem biegną za mną. Wiedziałem to ale w chwili kiedy otworzyłem sobie drzwi do własnej sypialni myślałem że kogoś zabije a tym właśnie kimś był on. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem taki o to widok. Laura nie przytomna leżała na płasko w samej bieliźnie, natomiast Leon siedział na niej w samych bokserkach.
-Przecież ja Cię zaraz zapierdole * odparłem podchodząc
do niego bliżej * To ty skurwysynie dalej jej tabletki gwałtu prawda? * odarłem
ale nie dałem mu odpowiedzieć na dzień dobry dostał prawego sierpowego ode mnie.
Może i bym oberwał gdyby nie to że jestem łobuzem i kocham się bić. Oberwał
jeszcze kilka razy w brzuch i raz w jaja zanim pojawiła się Vanessa z Rickiem. Blondyn szybko chwycił mnie a Vanessa przytuliła do siebie nie przytomną Laurę.
-Gdyby nie to że że jest tutaj Rick nie żył byś gnoju, a
teraz wypierdalaj z mojego domu. I spróbuj się tylko zbliżyć do Laury *
odparłem
-To co mi zrobisz?, Laura sama tego chciała
-kiedy ci powiedziała ze chce być na faszerowana
tabletkami.>? * zapytała Van
-Nie tabletkami. Seksu chciała swój pierwszy raz zrobić ze
mną * zatkało mnie, a więc Laura jest dziewicą..>?, a ja jej takie głupie
teksty mówiłem. * Ross, Rick nie kłamcie mnie że też jej nie chcieliście
przelecieć. O tym marzy każdy zdrowy facet. Bzyknąć i papa. * No z tym mógłbym
się zgodzić, przynajmniej nie tylko ja stosuję taką taktykę. * No widzę Ross że
masz takie podejście jak ja brawo.
-Brzydzę się tym co mówisz. Laura jest tylko dla mnie
opiekunką, nikim więcej. Nie wpadł bym na pomysł żeby ją przelecieć * odparłem
bezpośrednio.
-Jasne, tak może odpowiedzieć tylko jeden typ człowieka *
odparł a ja zacząłem się domyślać. *
Może lepiej nie powiem tego na głos?.
-Jak typ człowieka? * zapytała Vanessa. Rick spojrzał na nią
a potem na mnie . Wiedziałem że i tak się wyda i tak ktoś musi to powiedzieć na
głos. Chociaż za cholerę nie chce tego wyznać na serio.
-Ktoś zakochany * odparł Rick do Vanessy
-Zabawne Lynch będziemy walczyć o kobietę * odparł Leon.
-Czy tak nie było cały czas? * zapytałem
-Jak to cały czas? * zapytała Vanessa
-Odkrył że na boku pieprze inne dziewczyny. Za to
rozpętała się wojna przed meczem. * odpowiedział jej znów Leon.
-Jesteś chory Leon * zaczęła Van
-Wynoś się mojego domu!!! * krzyknąłem do niego
-Pożałuje tego ta szmata i wy też * odparł Leon. A ja
spojrzałem na przyjaciół a potem na Laurę.
-Teraz rozumiecie dlaczego nie chciałem by zostawała sam
na sam z nim ? * zapytałem przykrywając Laurę kocem.
-Jesteś zakochany w Laurze.? * zapytała Vanesa moich
pleców. * Pozowliłeś jej cierpieć, patrzeć jak bawisz się dziewczynami. A
twierdzisz że się niej bujasz!! * wybuchła. Odwróciłem się do niej, jednak nie
zamierzałem jej odpowiadać. Spojrzałem na brata.
-Zejdź na dół i powiedz im że koniec balangi. Zawołaj
dziewczyny my prześpimy się na dole. Potrzebne będą jej przyjaciółki. *
Odparłem mijając Van i schodząc za Rickiem. Musiałem się dzisiaj napić.
Zdecydowanie. Kiedy tylko wszyscy się wynieśli a dziewczyny poszły na górę
zostaliśmy sami w moim wielkim salonie. Wyjąłem z barku Whisy. Zdecydowanie to
czego mi było trzeba. Usiadłem na kanapie a obok mnie Ralfi.
-Co jest? * spytałem otwierając butelkę.
-Rydel poznała kolesia zakochała się * Podałem mu butelkę
napił się pierwszy po czym podał Rickowi. Zdecydowanie nie chciałem rozmawiać o
tym dzisiejszego ranka. Bo było grubo po 5 rano.