Rozdział 15/20 ,,Przecież ja Cię zaraz zapierdole '' By Ross lynch

Perspektywa Rossa…


-Przyszedł Leon, powiedział żebyśmy wracali się bawić a on posiedzi z Laurą


-I wy go tak po prostu zostawiliście z nim…


-Ross przecież to jego dziewczyna…….. * zaczęła Van, ale nie słyszałem co było dalej bo już biegłem w stronę drzwi.


-Ross


-Nie teraz


-Ross możemy się umówić


-Ross


-Co z wami? * zapytałem patrząc na grupę dziewczyn * Jest tylu chłopaków a wy chcecie mnie?


-Jesteś uważany za największe ciacho w szkole



-Wątpię * odparłem patrząc na nie * Albo wy jesteście na tyle głupie by w to wierzyć, albo po prostu jesteście płaskie * odparłem i prawie oberwałem ale schyliłem się i zacząłem biec w stronę schodów.


-Olivia co ty robisz>?


-Ross, przepraszam chce do  Ciebie wrócić


-A jaki jest powód tego powrotu?


-Kocham Cię


-Czy kochasz to że jestem sławny>>?


-Ross


 -Spadaj * odparłem wbiegając na schody wiedziałem że Vanessa wraz z Rickiem biegną za mną. Wiedziałem to ale w chwili kiedy otworzyłem sobie drzwi do własnej sypialni myślałem że kogoś zabije a tym właśnie kimś był on. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem taki o to widok. Laura nie przytomna leżała na płasko w samej bieliźnie, natomiast Leon siedział na niej w samych bokserkach.  



-Przecież ja Cię zaraz zapierdole * odparłem podchodząc do niego bliżej * To ty skurwysynie dalej jej tabletki gwałtu prawda? * odarłem ale nie dałem mu odpowiedzieć na dzień dobry dostał prawego sierpowego ode mnie. Może i bym oberwał gdyby nie to że jestem łobuzem i kocham się bić. Oberwał jeszcze kilka razy w brzuch i raz w jaja zanim pojawiła się Vanessa z Rickiem. Blondyn szybko chwycił mnie a Vanessa przytuliła do siebie nie przytomną Laurę.


-Gdyby nie to że że jest tutaj Rick nie żył byś gnoju, a teraz wypierdalaj z mojego domu. I spróbuj się tylko zbliżyć do Laury * odparłem


-To co mi zrobisz?, Laura sama tego chciała


-kiedy ci powiedziała ze chce być na faszerowana tabletkami.>? * zapytała Van


-Nie tabletkami. Seksu chciała swój pierwszy raz zrobić ze mną * zatkało mnie, a więc Laura jest dziewicą..>?, a ja jej takie głupie teksty mówiłem. * Ross, Rick nie kłamcie mnie że też jej nie chcieliście przelecieć. O tym marzy każdy zdrowy facet. Bzyknąć i papa. * No z tym mógłbym się zgodzić, przynajmniej nie tylko ja stosuję taką taktykę. * No widzę Ross że masz takie podejście jak ja brawo.



-Brzydzę się tym co mówisz. Laura jest tylko dla mnie opiekunką, nikim więcej. Nie wpadł bym na pomysł żeby ją przelecieć * odparłem bezpośrednio.


-Jasne, tak może odpowiedzieć tylko jeden typ człowieka * odparł a ja zacząłem się domyślać.  * Może lepiej nie powiem tego na głos?.


-Jak typ człowieka? * zapytała Vanessa. Rick spojrzał na nią a potem na mnie . Wiedziałem że i tak się wyda i tak ktoś musi to powiedzieć na głos. Chociaż za cholerę nie chce tego wyznać na serio.


-Ktoś zakochany * odparł Rick do Vanessy


-Zabawne Lynch będziemy walczyć o kobietę * odparł Leon.


-Czy tak nie było cały czas?  * zapytałem


-Jak to cały czas? * zapytała Vanessa


imageimageimage


-Odkrył że na boku pieprze inne dziewczyny. Za to rozpętała się wojna przed meczem. * odpowiedział jej znów Leon.


-Jesteś chory Leon * zaczęła Van


-Wynoś się mojego domu!!! * krzyknąłem do niego


-Pożałuje tego ta szmata i wy też * odparł Leon. A ja spojrzałem na przyjaciół a potem na Laurę.


-Teraz rozumiecie dlaczego nie chciałem by zostawała sam na sam z nim ? * zapytałem przykrywając Laurę kocem.


-Jesteś zakochany w Laurze.? * zapytała Vanesa moich pleców. * Pozowliłeś jej cierpieć, patrzeć jak bawisz się dziewczynami. A twierdzisz że się niej bujasz!! * wybuchła. Odwróciłem się do niej, jednak nie zamierzałem jej odpowiadać. Spojrzałem na brata.


-Zejdź na dół i powiedz im że koniec balangi. Zawołaj dziewczyny my prześpimy się na dole. Potrzebne będą jej przyjaciółki. * Odparłem mijając Van i schodząc za Rickiem. Musiałem się dzisiaj napić. Zdecydowanie. Kiedy tylko wszyscy się wynieśli a dziewczyny poszły na górę zostaliśmy sami w moim wielkim salonie. Wyjąłem z barku Whisy. Zdecydowanie to czego mi było trzeba. Usiadłem na kanapie a obok mnie Ralfi.


-Co jest? * spytałem otwierając butelkę.


-Rydel poznała kolesia zakochała się * Podałem mu butelkę napił się pierwszy po czym podał Rickowi. Zdecydowanie nie chciałem rozmawiać o tym dzisiejszego ranka. Bo było grubo po 5 rano.