Rozdział 115 ,,Gdybym miał wybierać śmierć a drugie życie wybrał bym śmierć. Jak mogłem zapomnieć moje poprzednie życie. Dlatego właśnie pragnąłem bardzo ale to bardzo rozmowy z Laura. Nie chodzi o to że nas coś kiedyś, tylko o to że ona też to przechodziła. I kiedy po dwóch dniach nie obecność weszła do mnie do pokoju byłem totalnie szczęśliwy.'' By Ross lynch

6 dni wcześniej….

 

Ross Lynch

 


Gdybym miał wybierać śmierć a drugie życie wybrał bym śmierć. Jak mogłem zapomnieć moje poprzednie życie. Dlatego właśnie pragnąłem bardzo ale to bardzo rozmowy z Laura. Nie chodzi o to że nas coś kiedyś, tylko o to że ona też to przechodziła. I kiedy po dwóch dniach nie obecność weszła do mnie do pokoju byłem totalnie szczęśliwy.



-Laura?



-Ross * odparła zamykając za sobą drzwi i
wchodząc dalej. Ale nie usiadła na moim łóżku zdecydowanie nie chciała być jedną z tych które siadają na łóżku i trzymają Cię za rękę ona usiadła na krześle obok łóżka. Dało mi to myślenia.



-Czy jest coś co mogłabyś dla mnie zrobić.?



-Zależy co, bo zabić się nie zabije * odparła z uśmiechem a ja zaśmiałem się zabawna jest.



-Opowiedz mi jak to było między nami?




-Jasne, ale to długa historia sięgająca 4 lata wstecz.



-Aż tyle?, powiedziała bym że tylko tyle * zaśmiała się a ja wraz z nią.



-Wszystko zaczęło się od momentu kiedy pojawiłeś się w szkole wraz ze swoją paczką. Rockym, Ellem i Rickierem. I przewróciłeś nasz świat do góry nogami.



-Ah tak?



-Aż tak * odparła uśmiechając się do mnie szeroko.



-Wydajesz się fajną osobą. Naprawdę żałuję że się nie pamiętam.



-Kiedy ja straciłam pamięć i ty pojawiłeś się nie
chciałam Cię poznawać. Uciekłam i schowałam się w swoim pokoju. Kiedy zapukałeś do moich drzwi zaczęłam się wydzierać byś odszedł.



-Co wtedy się stało.?



-Nie poddałeś się, najpierw mnie wyzwałeś jak mogłam pozwolić zapomnieć Twoją osobę. A potem…



-Co potem.?




-Potem powiedziałeś że mnie kochasz i że jeśli ja Cię już nie kocham mam otworzyć drzwi i powiedzieć Ci to patrząc w twe oczy.



-Zrobiłaś to prawda? * odparłem patrząc w jej oczy, wiedziałem mimo że tego nie pamiętałem wiedziałem że ona to zrobiła, w tej sytuacji w której znalazłem się również bym tak postąpił.



-Tak tak zrobiłam * odparła patrząc w bok. Złapałem ją za dłoń a ona mocno ją uściskała. Teraz ją rozumiałem, wiedziałem co czuje co się dzieje w mojej głowie, co działo się w jej głowie. Wiedziałem że powinienem ją przeprosić bo jak mogłem napierać na nią kiedy ona czegoś nie chciała.



-Jak przypomniałaś sobie mnie?, opowiadali  o mnie, męczyłem Cię czy co?



-Dziewczyny znalazły mój pamiętnik. Pisałam wszystko w pamiętniku.



-Szkoda że ja takiego nie mam * odparłem patrząc na sufit. *Naprawdę bardzo mi przykro że nic nie pamiętam że nic do nikogo nie czuję, ale nie potrafię. Nie potrafię tego określić nie potrafię zrozumieć tego że coś dla mnie znaczyłaś i przepraszam jeśli Cię teraz ranię.




-Nie szkodzi, zawsze wierzyłam w to że my mamy nie po drodze do siebie. Wiedziałam że ja i ty nie możemy być ze sobą, nie razem. 



-Jak bardzo Cię kochałem.>? * W jej oczach pojawiły się pierwsze łzy. Wytarłem je.



-Bardzo bardzo mocno tak samo…..



-Jak ty mnie? * zapytałem mimo że wiedziałem jaka jest odpowiedź.  *A teraz wyjeżdżasz?



-Tak za 6 dni. Zaczynają się kursy i muszę na nich być.



-Czy kiedyś się spotkamy?



-Mówisz to tak jakbyśmy się żegnali.



-Sądzę że dawno się już pożegnaliśmy Lauro Marano.



-Dokładnie Rossie Lynch dawno więc nie widzę już żadnego problemu.



-Ja również, dziękuję że przyszłaś * Zabrała swoją rękę bym jej nie trzymał po czym nachyliła się i musnęła moje czoło, nie wiem czemu ale nie byłem zadowolony z tego. Spojrzałem na nią.* Dziękuję za rozmowę. * Nic nie odparła wstała spojrzała na mnie po czym chciała się obrócić i otworzyć drzwi ale drzwi już się otworzyły stała w nich Vanessa i Maia.


-już?! * zapytały obie.




-Tak jest was.* Spojrzała na mnie więc szepnąłem.



-Żegnaj Lauro Marano




-Żegnaj Rosie lynch * Odparła po czym spojrzała jeszcze raz na dziewczyny i wyszła.



-Czy wy kiedyś odpuście? * zapytałem kiedy drzwi się zamknęły a one otoczyły moje łóżko,



-Odpuścić odpuścimy pod warunkiem że sobie wszystko przypomnisz.



-Czy to ma jakiekolwiek znaczenie?



-Ależ oczywiście Ross !! * odparła Maia siadając obok mnie.



-Ah tak?, sądzisz że może wtedy ogarnę że jestem w Tobie zakochany?



-Nie, bo doskonale wiemy w kim się kochałeś i kogo nosisz w sercu Ross * odparła Maia delikatnie uderzając palcem w moją klatkę piersiową tam gdzie miałem serce. Spojrzałem na jej rękę.



-Ja również wiem że my nigdy nie będziemy razem, że ty i ja jesteśmy jak rodzeństwo i pewnie sobie odpuszczę ale po prostu muszę mieć pewność.



-Jaką pewność.....

Rozdział 114 ,,Dostałam się, dostałam się na Harvard i kiedy powiedziałam rodzicom zdecydowali że przeniosą się ze mną by zająć się dzieckiem a ja bym mogła skończyć studia prawnicze. Tak zawsze chciałam być prawnikiem i teraz wiedząc że mam takich rodziców wiedziałam że dam radę. Mama była pisarką więc nie było problemu gdzie będzie pisać albo z kim. Tata natomiast był sędzia, więc on również nie martwił się tym że może nie mieć pracy. Oczywiście było im przykro z powodu tego że jestem w ciąży w tak młodym wieku. No i oni będą dziadkami, no ale przyjęli to do wiadomości. No i mama broniła mnie jak lwica kiedy błagałam płaczem by nie mówić kim jest ojciec dziecka. A ojciec dziecka?. Chociaż kochałam go i wiedziałam że dziecko w jakiś tam stopniu będzie przypominać ojca, nie chciałam by teraz przez zanik pamięci dołożyło mu się.'' By Laura Marano


Tydzień wcześniej

 

Laura Marano


 

Dostałam się, dostałam się na Harvard i kiedy powiedziałam rodzicom zdecydowali że przeniosą się ze mną by zająć się dzieckiem a ja bym mogła skończyć studia prawnicze. Tak zawsze chciałam być prawnikiem i teraz wiedząc że mam takich rodziców wiedziałam że dam radę. Mama była pisarką więc nie było problemu gdzie będzie pisać albo z kim. Tata natomiast był sędzia, więc on również nie martwił się tym że może nie mieć pracy. Oczywiście było im przykro z powodu tego że jestem w ciąży w tak młodym wieku. No i oni będą dziadkami, no ale przyjęli to do wiadomości. No i mama broniła mnie jak lwica kiedy błagałam płaczem by nie mówić kim jest ojciec dziecka. A ojciec dziecka?. Chociaż kochałam go i wiedziałam że dziecko w jakiś tam stopniu będzie przypominać ojca, nie chciałam by teraz przez zanik pamięci dołożyło mu się. Przecież to że jest się ojcem dziecka dziewczyny do której nic się nie czuję to totalna paranoja. Czy mu kiedyś tam powiem?. Nie nie planowałam tego. Postanowiłam że będę samotną matką. A do czasu aż ogarnę pracę i mieszkanie będę z rodzicami. Potem będziemy żyli we dwoje i będzie nam dobrze. Musiałam zakończyć mój monolog gdyż do pokoju wtargnęły dwa niebezpieczne tornada Raini i Delly myślę że to przyjaźń do końca moich cholernych dni. Reszta już dawno odpadła, no dobrze może z wyjątkiem chłopaków i Rossa ale dziewczyny?.



-Część !!! * zapiszczała Raini wskakując na łóżko zaczęłam się śmiać.



-Coś taka radosna?



-Dostałaś się na Harvard będę jeździć do Bostonu w odwiedziny !!!



-No nie wiem czy to takie dobre, gdyby była bliżej mogłyśmy częściej bawić !!! * odparła lekko z niechęcia Delly całując mnie w policzek. * A tak to jak ja przylecę z Francji do Stanów?, ja nie wiem * odparła kręcąc głową, dlatego pocałowałam ją w czubek głowy.



-Będziemy wysyłać mnóstwo zdjęć co akurat robimy * odparłam śmiejąc się do niej.



-Ani mowy nie ma !!, będę bardzo bardzo często u was * odparła patrząc na mnie z wymuszonym śmiechem.



-A ja tam będę często Stany Zjednoczone to coś konkretnego.



-A idź * odparła delikatnie ją popychając do tyłu * Gdzie Argentyna a gdzie Francja * odparła a ja zaczęłam się śmiać.



-Niesamowite po czterech latach rozdzielamy się. A byłyśmy najgroźniejszym najgorętszymi laskami na świecie.



-A no takie jest już życie.



-Ja Ci dam takie jest życie * zaczęły odkładać mnie poduszkami. A że tak byłyśmy głośne wskoczyła nie wiadomo kiedy mama do mojego pokoju.



-Dziewczynki !! * odparła śmiejąc się z tego co robimy * Wynocha na dwór, ten dom idzie na sprzedaż jak ja go sprzedam z takim pokojem * odparła śmiejąc się przez co wszystkie wychodząc odparłyśmy.



-Przepraszamy * po czym wyszłyśmy z domu. Idąc na plaże śmiałyśmy się, któraś włączyła muzykę i idąc głośno śpiewałyśmy i śmiałyśmy się. Aż dołączył do nas Calum, Rick i Rocky.




-A gdzie Ell? * odparłam kiedy Calum kręcił mnie w kółko.



-A po co Ci on skoro masz mnie>?



-ho ho !! ma dobry humorek!! * oparłam odwracają się i tuląc się do niego.



-Moja malutka.



-ja Ci dam malutka !! * odparłam śmiejąc się w jego koszulkę



-Plaża?



-Piłka.



-Pływanie.



-picie.



-P..ppppppp * nie wiedział co powiedzieć dalej Rocky targując się z Raini. Dlatego wszyscy wybuchliśmy śmiechem.



-A gdzie reszta?



-Vanessa z Maią pilnują łóżka, Ell ma że tak powiedzieć dojść do nas * znów śmiech z tego słowa.



-Co za dzieci !! * odparła przez co Rick dźwignął mnie w górę i obrócił.



-I tak wiem że kochasz mnie najbardziej na świecie, czy poczekasz aż skończę medycynę?



-Nie, poczekam aż będziesz nadziany * odparłam po czym uciekłam od niego po czym usłyszałam nasz ulubiony fragment piosenki. Więc zaczęłam i ja śpiewać by usłyszeć za chwile wersje karaoke.

 

 

Mam dość udawania
Gdzie moje szczęśliwe zakończenie?

[Zwrotka 1]
Przestrzegałam wszystkich zasad
Działałam w dozwolonym obszarze
Nigdy nie prosiłam o nic, co nie było moje
Czekałam cierpliwie na swój czas
Ale kiedy wreszcie nastał
On wypowiedział jej imię
A teraz czuję ten wszechogarniający ból
Mam na myśli, że jest w moich żyłach
Mam na myśli, że jest w moim mózgu
Moje myśli krążą w koło jak zabawkowy pociąg
Jestem trochę jak idealne zdjęcie ze zniszczoną ramką
Wiem dokładnie, kogo za to winić

[Refren]
Nigdy nie myślałam o sobie jako złej
Zawsze myślałam, że będę królową
I nie ma nic pomiędzy
Bo jeśli nie mogę tego mieć
Zostanę przywódcą ciemności
I zła
Teraz na moim ramieniu jest diabeł
Tam, gdzie kiedyś były anioły
I nazywa mnie królową

[Zwrotka 2]
Bycie miłą było moją rozrywką
Ale zostałam skrzywdzona po raz ostatni
I nigdy nie pozwolę, żeby inna osoba mnie wykorzystała
Gniew pali moją skórę jak ogień
Teraz moja krew gotuje się bardziej niż ogniste morze
Nikt się do mnie nie zbliży
Skłonią się przed Złą Królową
Twój koszmar to moje marzenie
Poczekaj, aż dadzą się złapać w moje nikczemne plany

[Refren]
Nigdy nie myślałam o sobie jako złej
Zawsze myślałam, że będę królową
I nie ma nic pomiędzy
Bo jeśli nie mogę tego mieć
Zostanę przywódcą ciemności
I zła
Teraz na moim ramieniu jest diabeł
Tam, gdzie kiedyś były anioły
I nazywa mnie królową podłości (Nazywa mnie, nazywa mnie)
Królową podłości (Nazywa mnie, nazywa mnie)
(Nazywa mnie, nazywa mnie)
Królową podłości


 

-Brawo !!! * krzyknął Ell zbliżając się do nas * No dlaczego nie daliście kapelusza rzucił bym za taki występ * odparł Ell całując Delly w usta po czym przytulił Raini.




-A spadaj * odparłam do niego przez co rozśmieszyłam resztę przyjaciół.

 

info Lutowe

Już dziś nowy rozdział :)