NIESPODZIANKA Rozdział 26/30 ,,-LAURA!!!!! * wydarłem się w chwili kiedy od jej strony samochód przywalił w murek.'' By Ross Lynch


Perspektywa Rossa…



Laura to niesamowity kierowca, pierwszy wyścig wygrała. A my zapatrzeni w nią jak w nasz chodzący ideał, zastanawialiśmy czy powtórzy wygraną za 100 okrążeń . Również dziewczyny nie odstępowały jej samochodu nawet na sekundę. Zabawne no nie?. Dziewczyny. Jedyna osoba która miała wszystko gdzieś to Anna, ona chciała iść i się zabawić. No ja bym mógł się z nią zabawić jednak chciałem wiedzieć czy brunetka wygra. Nagle coś poczułem, zobaczyłem jak jej baza panikuje i jak wszyscy wokół wariują. Zaraz przekroczy linie mety, dlaczego wariują. Wybiegłem z loży. A za mną cała reszta. Nie byli tak szybcy jak ja. Kiedy wbiegłem do loży zespołu Laury zobaczyłem tylko Panikę. Laura przekroczyła metę wygrała, ale dlaczego jedzie?



-Usłyszałem tylko że ma problem z biegami. Ale z pewnością siadła jej elektronika, i hamulec. Jeśli nie wyhamuje wpadnie w tą ścianę. * Obróciłem jak na zawołanie głowę i zobaczyłem jak Laura blokuje koła, by wyrobić na zakręcie. Dawała je na max ale nie w tą stronę co trzeba, kierowała je na siebie a to znaczy.



-LAURA!!!!! * wydarłem się w chwili kiedy od jej strony samochód przywalił w murek. Niby gówno a nie murek jednak siła była tak duża, a huk tak potężny. Zacząłem biec w jej stronę. Nie interesowało mnie to że nie mogę tam być. Najważniejsza była Laura. Gościu który z nią jechał był przytomny, pokazywał ratownika żeby to ją ratowali bo jemu nic nie jest. Dlatego również dzięki przyrząd zaczęli wycinać drzwi by się do niej dostać. Kiedy im się udało. Szybko do niej podbiegłem. Nie była przytomna jej puls był słaby i lekarze od razu się nią zajęli.



-Młody człowieku nie możesz być tutaj.



-Ale musze



-Zrozum że nie możesz, jedz za nami do szpitala * odparł kiedy ją zabierali na noszach. Z maseczką na twarzy, zakrwawioną głową, i podłączonym aparatem do serca. Spojrzałem na tego kolesia co jechał z nią.



-Postanowiła mnie uratować nic nie mogłem zrobić.



-Tak, wiem, to ona cała Laura.



-Ross!!! * krzyknęła Vanessa biegnąc w moją stronę



-Który szpital? * zapytała Mia, która przybiegła pierwsza.



-Nie wiem jedźmy za nimi.



-Ok * odparł Rick za którym pobiegłem. No tak musieliśmy podzielić się na dwa samochody, ja oczywiście mimo że jeden samochód był mój nie mogłem prowadzić nie byłem w stanie. Ona zrobiła to specjalnie, specjalnie aby uratować tego kolesia. Czy ich coś łączy>?



 

Perspektywa Vanessy




Zadzwoniłam do prawnych opiekunów Laury, bo jak tylko dojechaliśmy do szpitala. Nikt nic nie chciał powiedzieć 8 gówniarzy którzy przyjechali zaraz za karetką. Ross chodził nerwowo w ten i powrotem. Rick z nerwów tupał nogami, jakby było mu zimno. Rydel płakała a czuły Ralf przytulał ją do siebie. Siedzieliśmy bite 4 godziny a mimo to nic nie usłyszeliśmy. Drzwi do których ją zabrali wcale się nie otwierały. Nie pojawił się ani czerwony ani zielony znaczek sygnalizujący że już po. To straszne a jeśli Laura jest w ciężkim stanie. Aż w końcu wyszedł Lekarz.




-Panie doktorze co dzieje się z Laurą Marano? * zapytał jako pierwszy Ross byłam w szoku.



-Nie mogę udzielić odpowiedzi na to pytanie.



-proszę udzielić nam odpowiedzi. Panie doktorze * i on na tyle spokojny?, przewróciłam oczami.



-Jej rodzice się pojawią, ale najwcześniej za kilka godzin bądź dni, jesteśmy jej jedyną rodzinę Proszę Pana * odparłam stojąc obok Rossa



-Dobrze Laura ma wstrząs mózgu, straciła


przytomność zaraz po uderzeniu w głowę.  Jej serce przestało przez moment pracować, a potem  przez jedną chwilę się wahało czy walczyć czy nie * Ross chciał mu przerwać ale nie zrobił tego. * Ma zaburzenie równowagi. Złamaną rękę. Oraz wszystkie partie żeber. Musieliśmy żywcem prostować jej rękę i żebra. I jeszcze jedno * lekarz spojrzał na nas wszystkich * Laura nie chce się obudzić.




-Że co? * zapytał oburzony Ross. Spojrzałam tym razem na niego zdziwiona * To znaczy jak to? * odparł poprawiając się, czy ty myślisz że ja nie widzę. Lekarz jeszcze raz spojrzał na nas po czym po prostu nas zostawił. 
Wstałam i sama zaczęłam chodzić w te i powrotem. Ale Rick doszedł mnie i mocno mnie do siebie przytulił. Wtuliłam się w niego i zaczęłam szlochać. Tyle tyle zostało nam z  naszego weekendu. naszego