Perspektywa Rossa…
Laura to niesamowity kierowca, pierwszy wyścig wygrała. A
my zapatrzeni w nią jak w nasz chodzący ideał, zastanawialiśmy czy powtórzy
wygraną za 100 okrążeń . Również dziewczyny nie odstępowały jej samochodu nawet
na sekundę. Zabawne no nie?. Dziewczyny. Jedyna osoba która miała wszystko
gdzieś to Anna, ona chciała iść i się zabawić. No ja bym mógł się z nią zabawić
jednak chciałem wiedzieć czy brunetka wygra. Nagle coś poczułem, zobaczyłem jak
jej baza panikuje i jak wszyscy wokół wariują. Zaraz przekroczy linie mety,
dlaczego wariują. Wybiegłem z loży. A za mną cała reszta. Nie byli tak szybcy
jak ja. Kiedy wbiegłem do loży zespołu Laury zobaczyłem tylko Panikę. Laura
przekroczyła metę wygrała, ale dlaczego jedzie?
-Usłyszałem tylko że ma problem z biegami. Ale z
pewnością siadła jej elektronika, i hamulec. Jeśli nie wyhamuje wpadnie w tą
ścianę. * Obróciłem jak na zawołanie głowę i zobaczyłem jak Laura blokuje koła,
by wyrobić na zakręcie. Dawała je na max ale nie w tą stronę co trzeba,
kierowała je na siebie a to znaczy.
-LAURA!!!!! * wydarłem się w chwili kiedy od jej strony
samochód przywalił w murek. Niby gówno a nie murek jednak siła była tak duża, a
huk tak potężny. Zacząłem biec w jej stronę. Nie interesowało mnie to że nie
mogę tam być. Najważniejsza była Laura. Gościu który z nią jechał był
przytomny, pokazywał ratownika żeby to ją ratowali bo jemu nic nie jest.
Dlatego również dzięki przyrząd zaczęli wycinać drzwi by się do niej dostać.
Kiedy im się udało. Szybko do niej podbiegłem. Nie była przytomna jej puls był
słaby i lekarze od razu się nią zajęli.
-Młody człowieku nie możesz być tutaj.
-Ale musze
-Zrozum że nie możesz, jedz za nami do szpitala * odparł
kiedy ją zabierali na noszach. Z maseczką na twarzy, zakrwawioną głową, i
podłączonym aparatem do serca. Spojrzałem na tego kolesia co jechał z nią.
-Postanowiła mnie uratować nic nie mogłem zrobić.
-Tak, wiem, to ona cała Laura.
-Ross!!! * krzyknęła Vanessa biegnąc w moją stronę
-Który szpital? * zapytała Mia, która przybiegła pierwsza.
-Nie wiem jedźmy za nimi.
-Ok * odparł Rick za którym pobiegłem. No tak musieliśmy
podzielić się na dwa samochody, ja oczywiście mimo że jeden samochód był mój
nie mogłem prowadzić nie byłem w stanie. Ona zrobiła to specjalnie, specjalnie
aby uratować tego kolesia. Czy ich coś łączy>?
Perspektywa Vanessy
Zadzwoniłam do prawnych opiekunów Laury, bo jak tylko
dojechaliśmy do szpitala. Nikt nic nie chciał powiedzieć 8 gówniarzy którzy
przyjechali zaraz za karetką. Ross chodził nerwowo w ten i powrotem. Rick z
nerwów tupał nogami, jakby było mu zimno. Rydel płakała a czuły Ralf przytulał
ją do siebie. Siedzieliśmy bite 4 godziny a mimo to nic nie usłyszeliśmy. Drzwi
do których ją zabrali wcale się nie otwierały. Nie pojawił się ani czerwony ani
zielony znaczek sygnalizujący że już po. To straszne a jeśli Laura jest w ciężkim
stanie. Aż w końcu wyszedł Lekarz.
-Panie doktorze co dzieje się z Laurą Marano? * zapytał
jako pierwszy Ross byłam w szoku.
-Nie mogę udzielić odpowiedzi na to pytanie.
-proszę udzielić nam odpowiedzi. Panie doktorze * i on na
tyle spokojny?, przewróciłam oczami.
-Jej rodzice się pojawią, ale najwcześniej za kilka
godzin bądź dni, jesteśmy jej jedyną rodzinę Proszę Pana * odparłam stojąc obok
Rossa
-Dobrze Laura ma wstrząs mózgu, straciła
przytomność
zaraz po uderzeniu w głowę. Jej serce przestało przez moment pracować, a potem przez jedną chwilę się wahało czy walczyć czy nie * Ross chciał mu
przerwać ale nie zrobił tego. * Ma zaburzenie równowagi. Złamaną rękę. Oraz
wszystkie partie żeber. Musieliśmy żywcem prostować jej
rękę i żebra. I jeszcze jedno * lekarz spojrzał na nas wszystkich * Laura nie chce się obudzić.
-Że co? * zapytał oburzony Ross. Spojrzałam tym razem na
niego zdziwiona * To znaczy jak to? * odparł poprawiając się, czy ty myślisz że
ja nie widzę. Lekarz jeszcze raz spojrzał na nas po czym po prostu nas zostawił. Wstałam i sama
zaczęłam chodzić w te i powrotem. Ale Rick doszedł mnie i mocno mnie do siebie
przytulił. Wtuliłam się w niego i zaczęłam szlochać. Tyle tyle zostało nam z naszego weekendu. naszego